Jakub Wilk: Chcę być zapamiętany przez Beenhakkera

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jakub Wilk otrzymał powołanie do reprezentacji Polski na mecze z Irlandią Północną oraz San Marino. Pomocnik Lecha Poznań zastąpił kontuzjowanego Marcina Komorowski. "Wilczek" nie ukrywa radości z tego wyróżnienia, tym bardziej że ostatnio w poznańskim klubie siedzi na ławce rezerwowych. -<I> Nie gram w pierwszym składzie Lecha, ale Beenhakker był zadowolony z mojej postawy z Litwą i chyba dlatego mnie powołał</i> - uważa Wilk

Pierwotnie Jakub Wilk znalazł się na liście rezerwowej, ale z powodu kontuzji Marcina Komorowskiego musiał go zastąpić. Pomocnik Kolejorza jest bardzo zadowolony z nominacji. - Bardzo się cieszę z powołania. To dla mnie wielkie wyróżnienie i mobilizacja do dalszej pracy. Jest to jednak szczęście w nieszczęściu, bo wypadł Marcin Komorowski, z którym złapałem dobry kontakt na poprzednim zgrupowaniu - mówi lechita.

Wilk, gdy początkowo dowiedział się o powołaniu nie chciał wierzyć, że to prawda. Dopiero telefon od Franciszka Smudy go przekonał. - Dowiedziałem się w trakcie spaceru, gdy zadzwonił do mnie Franciszek Smuda. Mówili mi również inni zawodnicy, ale myślałem, że to jakieś żarty, ale jak już trener potwierdził, to wziąłem to na poważnie - opowiada "Wilczek".

24-letni zawodnik może być zadowolony z powołania, lecz mniej powodów do radości ma w klubie, gdzie ostatnio jest tylko rezerwowym. - Dobrze się czuję na treningach i walczę cały czas o skład. Nie jest tak, że wychodzę na zajęcia, dłubię w nosie i nic nie robię. Chcę podnosić swoje umiejętności. Podobnie było w rundzie jesiennej, gdy nie grałem. Nagle wskoczyłem do składu i złapałem dobrą formę. Może znów dostane szansę i będzie podobnie - zastanawia się Wilk, który stara się ciężko pracować. - Zostawałem po treningach z Marcinem Kikutem i trenowaliśmy wrzutki oraz strzały. Wiadomo, że jak się nie gra, to trzeba to jakoś nadrobić.

Lechita już raz przebywał na zgrupowaniu reprezentacji i zagrał przeciwko Litwie. W pierwszej połowie grał w pomocy, a po przerwie jako obrońca i to właśnie na tej pozycji zaprezentował się o wiele lepiej. - Dobrze grało mi się na obronie. Trener mi się pytał czy mogę wystąpić na obronie. Odpowiedziałem, że już grałem na tej pozycji. Beenhakker po spotkaniu powiedział, że dobrze wypadłem i tak mam trzymać - wspomina Wilk. - Wydaje mi się, że dlatego dostałem powołanie. Jadę jako obrońca, ale nie robi mi to większej różnicy. Mógłbym być nawet stoperem, bo jest to wielkie wyróżnienie

Zgrupowanie w Portugalii, na którym przebywał zawodnik Kolejorza, było jedynie przeglądem graczy z ligi polskiej. Teraz jednak jedzie na mecze eliminacyjne do Mistrzostw Świata 2010. Z jakimi nadziejami Wilk udaje się na kadrę? - Dla mnie wielkim wyróżnieniem jest już sam udział w zgrupowaniu. Nie myślę na razie o meczach. Chcę pokazać się z dobrej strony na treningach, żeby Leo Beenhakker mnie zapamiętał. Najważniejsze, że znalazłem się w tym otoczeniu - mówi skromnie lechita.

Na korzyść Wilka przemawia fakt, że Beenhakker nie boi stawiać się na nowych zawodników, a poza tym w kadrze brakuje lewych obrońców. - Gdybym dostał szansę i ją wykorzystał, to może na dłużej bym się zadomowił w kadrze. Podobnie miał Jakub Wawrzyniak, który powoli wchodził do kadry, a teraz jest podstawowym zawodnikiem. Wierzę w swoje umiejętności - zakończył Jakub Wilk.

Mecz z Irlandią Północną odbędzie się 28 marca w Belfaście. Cztery dni później, w Kielcach, Polacy zmierzą się z San Marino.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)