- Mieliśmy swój plan na to spotkanie, na pewno tym planem nie była przegrana 0:2 - rozpoczął swoją wypowiedź po sobotnim meczu 21. kolejki Lotto Ekstraklasy Maciej Bartoszek. Korona wyjechała z Krakowa bez punktów, chociaż w ocenie jej szkoleniowca wynik mógł wyglądać inaczej, zabrakło jednak skuteczności. - Z przebiegu tego meczu i tego jak wyglądaliśmy nie zasłużyliśmy na porażkę. Wygrywa ten zespół, który zdobywa bramki. My mając zdecydowanie lepsze sytuacji nie wykorzystaliśmy ich i możemy mieć pretensje do siebie.
Złocisto-krwiści schodzili na przerwę z jednobramkową stratą. Taki rezultat i chęć odwrócenia losów meczu spowodowały zmianę taktyki. - W drugiej połowie musieliśmy zagrać inaczej, przez co narażaliśmy się na kontry, konsekwencją czego była podyktowana jedenastka. Czy była, czy nie, trudno mi się w tej chwili wypowiadać, nie widziałem tego. Musimy się z tym pogodzić, chociaż nie jest łatwo - przyznał.
Kielczanie musieli gonić wynik po kapitalnym uderzeniu Patryka Małeckiego. - Przede wszystkim nic nie zapowiadało tego, że Małecki będzie mógł oddać swobodny strzał. Byliśmy dobrze ustawieniu przy stałym fragmencie, tyle tylko, że Abalo zrobił ruch w kierunku środka boiska i później miał za daleko, żeby doskoczyć do Małeckiego, któremu wyszedł strzał. Uderzenie praktycznie nie do obrony. Straciliśmy tego gola w bardzo głupi sposób.
Bartoszek został zapytany przez jednego z dziennikarzy o przepychankę do jakiej doszło pomiędzy Miguelem Palanką a Mateuszem Możdżeniem przy okazji wykonywania przez gości rzutu wolnego. Jak zaznaczył, będzie chciał porozmawiać z piłkarzami na ten temat. - Nie w tej chwili, nie po zejściu do szatni na gorąco. Miguel słynie ze swojego temperamentu, oczywiście później przeprosił. Moją decyzją było, żeby to Możdżeń uderzał - tłumaczył.
Deportivo - Barcelona: demolka gospodarzy - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]