Marcin Ziach: Przed startem sezonu Odra Wodzisław jako główny cel miała postawiony grę o miejsca 1-8 w końcowym rozrachunku ligowej tabeli. Po ostatnich niepowodzeniach cel ten uległ zmianie?
Jan Woś: - Na pewno przez nieudany początek rundy wiosennej plany te zostały zweryfikowane. Koniec rundy jesiennej i początek wiosennej sprawił, że zajmujemy niższe miejsce w tabeli i musimy się obawiać o utrzymanie w ekstraklasie. Przepaść punktowa, jaka nas dzieli obecnie do ósmej lokaty nie jest jednak taka duża i cel ten jest nadal realny. Z jednej strony na pewno jesteśmy rozczarowani, ale mamy na uwadze to, że jeszcze wszystko przed nami.
Niemniej jednak runda jesienna była w wykonaniu Odry przyzwoita.
- Na pewno tak, ale pod koniec rundy mieliśmy serię meczów na własnym stadionie i wygraliśmy z nich tylko jeden. Runda jesienna nie była dla nas najgorsza, ale jeśli realnie myśleliśmy o walce o miejsce w górnej części tabeli powinniśmy więcej punktów zdobyć w ostatnich meczach.
Może obniżenie lotów przez wodzisławską drużynę spowodowane było tym, że z powodu kontuzji pauzować musiał lider drużyny, Jan Woś?
- Nie czuję się liderem Odry. Lider to typowy człowiek, od którego postawy wiele zależy, a ja nie jestem zadowolony z formy jaką prezentuję w tym sezonie. Nie zaliczam asyst, ani nie strzelam bramek, przez co moja rola na boisku w drużynie Odry jest w tym sezonie mniej zauważalna.
Początek rundy wiosennej nie był w wykonaniu Odry najlepszy, ale po dwóch porażkach przyszły remis i zwycięstwo. Zdaje się, że w grze drużyny nastąpiła tendencja zwyżkowa.
- Po dwóch pierwszych meczach mieliśmy spore obawy odnośnie naszej postawy i tego, co się z nami w tym sezonie stanie. Myślę jednak, że teraz wszystko już powoli wraca na właściwe tory. W trudnej sytuacji, grając na wyjeździe zdobyliśmy trzy bardzo ważne punkty w meczu z Ruchem Chorzów. Teraz przed nami mecz z Lechią Gdańsk, która przegrała na własnym stadionie z Polonią Bytom. Także myślę, że po następnych spotkaniach pokonamy drogę w górę tabeli. Miejsce, jakie obecnie zajmujemy jeszcze nie jest dla nas powodem do satysfakcji, ale myślę, że małymi kroczkami będziemy się zbliżać ku środkowi tabeli.
Odra Wodzisław ma w tym sezonie patent na zwycięstwa odnoszone w meczach z Ruchem. Jesienią na własnym stadionie pokonaliście Niebieskich, teraz w meczu wyjazdowym także zdobyliście kosztem tej drużyny komplet punktów.
- Myślę, że rzeczywiście można tak powiedzieć. Na ten moment w meczach z Ruchem zdobyliśmy sześć punktów. Bilans bramkowy jest także bardzo dobry, także jest to dla nas na pewno duży powód do satysfakcji. Warto zauważyć, że nie tylko w meczach z Ruchem radziliśmy sobie w tym sezonie dobrze, bo także w spotkaniach z Polonią Bytom czy Piastem Gliwice, które wygraliśmy i wywalczyliśmy też remis w meczu z Górnikiem Zabrze. W bezpośrednich starciach śląskich drużyn mamy zdaje się najlepszy bilans.
Nie miłym aspektem meczu Ruchu z Odrą był eksces z doświadczonym zawodnikiem wodzisławian, Dariuszem Dudkiem, który w chwili, gdy opuszczał boisko posłał wulgarny epitet w stronę zaczepiającego go z trybunach człowieka.
- Nie chciałbym tej sytuacji komentować, bo przyznam szczerze, że nie słyszałem o tym, że taka scena miała miejsce. Wprawdzie Stadion Śląski był pusty i głos rozchodził się bardzo dobrze, ale do moich uszu dźwięk ten nie dobiegł. Myślę jednak, że na boisku często dochodzi do takich scen, ale gdy na trybunach są kibice to tego po prostu nie słychać. Nie chcę tutaj Darka bronić. Piłka nożna to nie jest jednak sport dla grzecznych chłopców i czasami ciężko jest wytrzymać presję i wówczas takie słowa padają. Nie chcę jednak się za Darka tłumaczyć i myślę, że to pytanie trzeba by zadać jemu.
Meczów derbowych jest w tym sezonie, co niemiara. Najstarsi kibice chyba nie pamiętają sezonu, w którym w ekstraklasie występowałoby aż pięć zespołów reprezentujących Górny Śląsk.
- Według mnie największe znaczenie w tej kwestii miał czas, jaki minął od dnia, w którym kopalnie i różne zakłady przemysłowe ze Śląska rezygnowały ze sponsorowania klubów. Czas, jaki od tych wydarzeń upłynął, pozwolił śląskim klubom się dostosować do nowych warunków. Nie można też nie zauważyć dużego wkładu, jaki w rozwój polskiej piłki miał Canal Plus, który za prawa do transmisji telewizyjnych płaci naprawdę duże pieniądze. Myślę, że kluby takie jak Odra, Polonia, Piast czy Ruch swoje budżety opierają właśnie na wpływach z Canalu Plus, które pomagają im się stale rozwijać.
Co w pana opinii jest największą bolączką Odry Wodzisław w rundzie wiosennej?
- Zdecydowanie skuteczność, bo wiosną strzeliliśmy tylko jedną bramkę. Ja sam w meczu ze Śląskiem nie wykorzystałem rzutu karnego, od którego lepszej sytuacji nie można sobie już wymarzyć. Myślę, że jeśli uda nam się poprawić skuteczność w naszej grze to przy dobrej defensywie, dzięki której zagraliśmy w tym sezonie już dziewięć meczów na zero z tyłu, w dalszej części sezonu powinno się wszystko ułożyć po naszej myśli.
Wspomniał pan wcześniej, że nie jest pan w najlepszej formie. Nie da się jednak ukryć ogromnego znaczenia, jakie ma pana gra w przekładni na styl gry drużyny. Można powiedzieć, że jak gra w danym meczu Jan Woś, tak gra też Odra.
- Niezręcznie jest mi się w tej kwestii wypowiadać. Ja na pewno, jak już wcześniej wspomniałem nie jestem zadowolony ze swojej formy, ale wierzę całym sercem w to, że tak ja w zeszłym sezonie pomogłem drużynie utrzymać się w ekstraklasie, tak będzie i teraz. Na pewno przyjdą też i dla Odry i dla mnie lepsze dni. Mam zawsze przed oczami słowa mojego trenera, który powiedział: "Jasiu, gra ci może nie iść, ale na boisku musisz zapieprzać, musisz dawać z siebie wszystko." Ta walka mnie zawsze cechowała i będę starał się w każdym mecz dawać z siebie wszystko, oby tylko było to z pożytkiem dla drużyny.
Nowi zawodnicy, jacy w zimowym okienku transferowym dołączyli do kadry Odry na razie nie pokazują pełni swoich możliwości.
- Na pewno z dokonywaniem zimowych transferów nie było łatwo. Trener miał wielu zawodników do wyboru i wybrać tych najlepszych było dużym problemem. W meczu z Ruchem z bardzo dobrej strony pokazał się Litwin Deivydas Matulevicius, który do tej pory jeszcze nie grał. Zdaje się, że trener wreszcie znalazł zawodnika, którego szukał. Napastnika, który będzie stale utrzymywał tę piłkę z przodu, bo z tym na początku rundy mieliśmy duże problemy. Natomiast odnośnie pozostałych zawodników, myślę, że potrzebują oni jeszcze trochę czasu. To się tak wydaje, że żeby się wybić wystarczy przyjść do Odry Wodzisław, bo tutaj każdy może grać. Taki tok myślenia jest zgubny, bo w Wodzisławiu bardzo trudno jest wywalczyć sobie stałe miejsce w składzie.
Zdaje się, że dobrymi występami w meczach ze Śląskiem i Ruchem na jakiś czas udało wam się uratować posadę trenerowi Ryszardowi Wieczorkowi, którego dymisja po dwóch wcześniejszych porażkach bardzo realna.
- Wbrew pozorom w szatni nie było tematu trenera Wieczorka. Myślę, że trener cieszy się dużym zaufaniem zarządu klubu, a wszyscy wierzyliśmy, że wcześniej czy później nasza forma wypali. W okresie przygotowawczym daliśmy z siebie maksimum swoich możliwości i czekaliśmy, aż przyjdą tego efekty. Na pewno trener też był w lekkim szoku, bo cały jego warsztat opiera się na profesjonalizmie i był zaskoczony tym, że
nam nie szło. Jestem jednak pewny, że teraz wszystko wróciło już do normy i nikt nie będzie myślał o żadnej dymisji.
Media, które lubią dokręcać śrubę spekulowały nawet, że trener Wieczorek może być pierwszym od lat szkoleniowcem, który w trakcie jednego sezonu spuści z ekstraklasy dwie drużyny.
- Słyszało się takie opinie. Jestem jednak przekonany, że ani Górnik Zabrze, ani Odra Wodzisław z ligi nie spadnie, czyli zespoły, które w tym sezonie trenował bądź trenuje nadal trener Wieczorek. Myślę, że po tym, co pokazuje w tej chwili Górnik, mogą być oni spokojni o utrzymanie w ekstraklasie, a my także sobie jakoś w tej walce o ligowy byt poradzimy.
Wywodzący się z Górnego Śląska trener Jan Żurek w niedawnej rozmowie z naszym portalem zdradził, że jego zdaniem największym problemem, z jakim zmagają się obecnie śląskie kluby jest brak stabilności finansowej. Stwierdzenie to jest chyba jak najbardziej trafne.
- Rzeczywiście, jest w tym sporo racji. Kryzys, który jest na całym świecie również dotyka piłkę nożną. Szczególnie boleśnie odczuwają to śląskie kluby, które generalnie nie należą do finansowych potentatów i każdy klub ma większe czy mniejsze problemy.
Myślę jednak, że Odra Wodzisław jest w tej chwili na dobrej drodze, ku dalszemu rozwojowi. Klub jest całkowicie wypłacalny, a przed meczem z Ruchem Chorzów prezesi zapewnili nam nawet za zwycięstwo dodatkową premię. Nas jak na razie kryzys nie dotyka, oby tak było dalej.
A sprawa z nieuregulowanymi warunkami finansowymi dotyczącymi transferu Mariusza Nosala? Mówiło się, że Odra musi agentowi piłkarza zapłacić ponad milion złotych ryczałtu.
- Prezes powiedział, że mamy się tymi sprawami nie zajmować i nie zaprzątać sobie nimi głowy, bo nas to po prostu nie dotyczy. To wszystko będzie wyjaśniane z panem Połczyńskim, wobec którego klub ma ten dług i prezes zapewnia nas, że nie ma najmniejszych powodów do obaw. Odnośnie tej sprawy więcej zamieszania jest w prasie niż w rzeczywistości klubowej. Ja znam pana prezesa bardzo dobrze i mam do niego pełne zaufanie.
Jest pan bardzo doświadczonym zawodnikiem i z niejednego pieca jadł pan chleb. Pamięta pan czasy, w których liga była równie wyrównana jak obecnie?
- Przyznam szczerze, że nie pamiętam żeby kiedykolwiek liga była tak wyrównana jak teraz. W tym sezonie jest praktycznie dziesięć zespołów, które nie są jeszcze pewne utrzymania. Myślę, że dobrze do świadczy o naszej lidze. Potwierdza to jej wyrównany, wysoki poziom. Wystarczy spojrzeć na to, jak mało punktów wiosną zdobyły drużyny z pierwszej czwórki tabeli, które tracą cenne punkty z zespołami z dolnych rejonów tabeli.
Mówi się, że ten sezon jest pierwszym od lat czystym od działań korupcyjnych. Może to ma wpływ na wyrównany i wysoki poziom rywalizacji?
- Być może. Nie zastanawiałem się nad tym, ale często wyniki są bardzo zaskakujące. Nie przypominam sobie kolejki, w której tylko w jednym spotkaniu wygrał gospodarz. Do tej pory rzadko się zdarzało, żeby gospodarze nie wygrywali meczów na własnym stadionie. Nie można jednak wykluczyć, że brak działań korupcyjnych ma jakiś wpływ na układ miejsc w tabeli.
W gronie drużyn bezpośrednio zagrożonych spadkiem znajdują się trzy drużyny ze Śląska - Piast, Odra i Górnik oraz Cracovia i Lechia. Realnie tabela może się więc ułożyć tak, że trzy drużyny ze Śląska opuszczą ekstraklasę.
- Oczywiście wszystko się może zdarzyć. Myślę jednak, że to scenariusz mało prawdopodobny. Odra i Górnik nie spadną w tym sezonie, co do tego jestem pewien. Polonia Bytom wygrała bardzo ważny mecz w Gdańsku i też oddaliła się od strefy spadkowej. Nie chcę nikogo typować do spadku, ale mam przeczucie, że żaden ze śląskich klubów w tym sezonie nie opuści szeregów ekstraklasy. Piast Gliwice wiosną prezentuje się też bardzo dobrze i zbiera punkty, ale ma ze wszystkich drużyn z tego regionu najtrudniejszy terminarz.
Wspomniany przez pana Piast swoją grą w rundzie wiosennej zaskakuje zdecydowanie na plus.
- Tak, nie można ukryć, że postawa Piasta jest niespodzianką. Nie można ukryć jednak, że każda drużyna z ekstraklasy miała na starcie rundy problemy z zainkasowaniem czterech, dobrych wyników. To kolejny argument za tym, że liga jest niezwykle wyrównana.
Przed Odrą dwa ciężkie starcia z Lechią Gdańsk i Polonią Bytom. Jeśli uda się Odrze w tych spotkaniach zainkasować komplet punktów drużyna może na dobre wydostać się ze strefy spadkowej.
- Jest to dla nas bardzo duża szansa. Myślę, że nawet cztery punkty zdobyte w tych dwóch meczach bardzo dużo nam dadzą, bo przeciwnicy też gubią punkty. Jednak na razie myślimy tylko o tym pierwszym meczu, z Lechią Gdańsk. Oglądałem grę tej drużyny w meczu z Polonią Bytom i na pewno mamy duże szansę na zwycięstwo w tym meczu. Ba, musimy wręcz to spotkanie wygrać.
Ostatnie już pytanie. Jakie ma pan plany na przyszłość? Sportowa emerytura zbliża się nieubłagalnie.
- Do czerwca przyszłego roku jestem związany kontraktem z Odrą, a co do dalszej przyszłości to wszystko będzie zależeć od zdrowia i formy, jaką będę wówczas prezentował. Jeśli zdrowie i forma dopisze to chciałbym jeszcze grać w piłkę. W międzyczasie szkolę się. Chciałbym zdobyć tytuł trenera pierwszej klasy. W tej chwili mam kwalifikację na szkoleniowca drugiej klasy i w najbliższym czasie chciałbym zapisać się na kurs trenera pierwszej klasy. Staram się robić różne kursy, a wszystko to po to, żeby w przyszłości jakoś sobie radzić.