Wielki powrót Sergio Aguero

PAP/EPA /  	PAP/EPA/NIGEL RODDIS
PAP/EPA / PAP/EPA/NIGEL RODDIS

Gdy już wydawało się, że będzie tylko gorzej, Sergio Aguero w wielkim stylu wrócił na salony. Argentyńczyk udowodnił w meczu z AS Monaco, że wciąż jest czołowym środkowym napastnikiem świata.

Jeszcze nie tak dawno jego nazwisko regularnie pojawiało się w artykułach prasowych dotyczących Realu Madryt czy Barcelony. Gdy tylko hiszpańscy giganci mieli problemy z linią ataku, ich wybawcą miał być Sergio Aguero. Szczególnie logiczne wydawały się jego przenosiny na Camp Nou, gdzie mógłby współpracować ze swoim przyjacielem Leo Messim.

Argentyńczyk wciąż jednak grał dla Manchesteru City. Grał i strzelał bramki - od 2011 roku tylko w jednym sezonie zdobył mniej niż 20 goli. Był niekwestionowanym liderem ataku, bez którego nikt nie wyobrażał sobie podstawowej "11". A już na pewno kolejni trenerzy.

Przyjście nowego szkoleniowca, Josepa Guardioli na Etihad początkowo niewiele zmieniło. Hiszpan również postawił na Aguero, a ten regularnie trafiał do siatki, czy to w Premier League czy w Lidze Mistrzów. Stawiał na 28-latka, jednak czekał na Gabriela Jesusa. Brazylijczyka zakontraktowano w lecie, choć do Manchesteru przyleciał zimą. I od razu wskoczył do składu.

19-latek w pierwszych dwóch meczach strzelił trzy gole, zachwycił wszystkich, spychając Aguero w otchłań zapomnienia. Spragnieni nowych gwiazd dziennikarze wynosili Brazylijczyka pod niebiosa. A Aguero? Według nich obecny sezon miał być dla niego ostatnim w niebieskiej części miasta, donoszono też o jego rzekomym konflikcie z Guardiolą.

ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: hat-trick Harry'ego Kane'a. Zobacz skrót Fulham - Tottenham [ZDJĘCIA ELEVEN]

Ten nie ukrywał, że nie jest do końca zadowolony z gry defensywnej swojego napastnika. Gdy "Kun" wziął sobie do serca słowa trenera, tak ostro zaatakował obrońcę Chelsea Londyn Davida Luiza, że został zawieszony na cztery mecze. Według prasy miał to być jego gwóźdź do trumny w kontaktach ze szkoleniowcem.

Gdy wydawało się, że Aguero do końca sezonu nie podniesie się z ławki rezerwowych, Jesus zderzył się boleśnie z dorosłym życiem. Nastolatek doznał w jednym ze spotkań poważnej kontuzji stopy. Diagnoza? Koniec sezonu. Chcąc nie chcąc, Guardiola musiał wrócić do Argentyńczyka.

We wtorkowym meczu z AS Monaco Aguero pokazał, że wciąż jest piłkarzem światowej klasy. Gdy jego drużyna przegrywała 1:2 i 2:3, to on wziął ciężar gry na własne barki i przywrócił Manchester City do tlenu. Dwa gole strzelił sam, zaliczył jedną asystę i udowodnił angielskim dziennikarzom, że skreślili go zdecydowanie zbyt wcześnie.

Ostatecznie The Citizens wygrali 5:3 i są w dobrej sytuacji przed rewanżem w Księstwie. Nie brakuje opinii, że w perspektywie całego sezonu mógł to być moment zwrotny nie tylko dla Manchesteru City, ale także dla napastnika z Buenos Aires. Po takim spotkaniu jak przeciwko AS Monaco znów nikt z kibiców i dziennikarzy nie wyobraża sobie podstawowej "11" bez niego w podstawowym składzie. Pytanie brzmi, czy wśród nich jest Guardiola.

Komentarze (0)