I - jak pisze gazeta - oferty od Azjatów odrzuca. Taki mecz mógłby się odbyć w listopadzie w Chinach. Polakom jednak takie wojaże nie pasują, poza dobrymi pieniędzmi wiele by nie zyskali. Ponoć pojawiła się już jedna propozycja na minimum milion euro, Azjaci mogliby podnieść stawkę do dwóch milionów.
Chcą płacić, bo potrzebują do nauki silnych sparingpartnerów jeśli w przyszłości chcą zrealizować swoje mocarstwowe wizje. Przewodniczący Xi Jinping wymyślił sobie, że zorganizuje mistrzostwa świata. I będzie miał na nich drużynę, której nie trzeba będzie się wstydzić. Chińczycy inwestują w futbol, zakładają szkółki, podpisują umowy z klubami i ligami w Europie, ściągają do siebie zagranicznych trenerów i wielkie gwiazdy. Muszą też grać z poważnymi rywalami.
W tym roku w China Cup Azjaci zagrali już z rewelacją Euro 2016 Islandią (i przegrali 0:2) oraz Chorwacją. Z nimi zremisowali 1:1, a potem zwyciężyli w rzutach karnych.
My mamy przed sobą eliminacje do mistrzostw świata w Rosji. Pod koniec marca drużyna Adama Nawałki wraca do gry. W Podgoricy zmierzy się z Czarnogórą.
ZOBACZ WIDEO Serie A: AC Milan wygra i uciekł sąsiadowi [ZDJĘCIA ELEVEN]