Śląsk Wrocław - Kmita Zabierzów 1:3 (trenerski dwugłos)

Szkoleniowiec gospodarzy powiedział, że ta porażka jest tylko wypadkiem przy pracy. Za te słowa Ryszard Tarasiewicz wziął pełną odpowiedzialność.

Artur Długosz
Artur Długosz

Robert Moskal (Kmita Zabierzów): Cieszymy się bardzo. Pierwsze zwycięstwo Kmity i to na takim terenie. Nic dodać, nic ująć. Myślę, że udało nam się w pierwszych dwudziestu minutach zaskoczyć drużynę Śląska. Uważam, że chyba zasłużenie wygraliśmy ten mecz.

Ryszard Tarasiewicz (Śląsk Wrocław): Uważam, że początek meczu był bardzo ważny. Straciliśmy bramkę po błędzie indywidualnym. Nie będę zganiał porażki na chłopców i personalnie na zawodników, bo nie jest to w moim stylu. Na pewno będziemy analizować ten mecz. Znam tych chłopców od dłuższego czasu i uważam, że tyle błędów technicznych ile oni popełnili, to nie jest to w ich naturze. To jest pierwszy mecz, może to jakieś ciśnienie? Potrzebny był nam taki klaps. Trzeba się przygotować do następnego meczu w Katowicach, który będzie bardzo ciężki. Uważam, że chłopcy powinni się oswoić z tą myślą, że trzeba pokazać swoje umiejętności, bo wyobraźmy sobie, że dziś było 6000 - 7000 ludzi na trybunach, a za trzy lata może będzie 35 000. Zawsze powtarzałem, że solą piłki nożnej jest wygrywanie pojedynków jeden na jeden. Dzisiaj większość doświadczonych zawodników za szybko pozbywała się piłki. Mieliśmy oczywiście swoje okazje. Uważam, że to jest i mówię to z całą odpowiedzialnością, to jest wypadek przy pracy, bo chłopcy dzisiaj pokazali, że od strony motorycznej nie ma problemu, a jeżeli nie wyrzucą z głów balastu psychicznego to z meczu na mecz, zamiast grać w piłkę będziemy myśleli o innych sprawach. Dlatego piłka jest przede wszystkim po stronie moich zawodników, a ja mówię, że oni są w stanie wywalczyć awans. W następnych meczach będziemy grali o zwycięstwo.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×