Miroslav Radović jest związany z Legią już od 2006 roku, a na Łazienkowską 3 trafił z Partizana Belgrad. Jego pierwsza przygoda z Legią trwała 8,5 roku i w tym czasie Serb zyskał status klubowej legendy. W lutym 2015 roku przeniósł się do chińskiego Hebei China Fortune, następnie występował w Olimpiji Lublana i Partizanie Belgrad, a w sierpniu minionego roku wrócił do Warszawy.
- Rado przychodził do nas po takim nieco burzliwym okresie w swojej karierze: Chiny, Słowenia, następnie Partizan. Wydaje mi się, że dla niego miejscem docelowym zawsze była Legia. Zawsze chciał wrócić. Tak się stało i w krótkim okresie udowodnił, że to wciąż piłkarz, którego pamiętamy sprzed odejścia do Chin. Zawodnik, który zawsze się angażuje, jest liderem drużyny, ma dobry wpływ na szatnię - komentuje dyrektor sportowy Legii, Michał Żewłakow.
- Kontrakt z sierpnia był takim, aby sprawdzić, zmotywować i sprowokować trochę Rado, aby postawił kropkę nad "i". Teraz nadszedł odpowiedni czas, aby nagrodzić jego wkład. A to nie tylko boisko, ale także rola w szatni. Jak patrzymy na zawodnika, który może zrobić coś z niczego, to ostatnio głównie widzimy Vadisa i Radovicia. Jego praca w drużynie, to nie tylko boisko, to też szatnia - dodaje Żewłakow.
Licząc wszystkie rozgrywki, Radović wystąpił już w 331 meczach Legii, a jego dorobek w barwach stołecznego klubu to 84 gole i 72 asysty. Serb jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym zagranicznym piłkarzem w historii Legii i całej ekstraklasy. Wśród obcokrajowców jest rekordzistą ligi pod względem występów (244) i zdobytych bramek (62).
Radović sięgnął z Legią po dwa mistrzostwa Polski (2013, 2014) i cztery krajowe puchary (2008, 2011, 2012, 2013). Ponadto jest najlepszym strzelcem klubu w europejskich pucharach (17) i piątym najlepszym w historii, licząc wszystkie rozgrywki (88).
ZOBACZ WIDEO Sevilla straciła punkty. Zobacz skrót meczu z Deportivo Alaves [ZDJĘCIA ELEVEN]