W pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów Barcelona uległa Paris Saint-Germain 0:4, ale przed środowym rewanżem Katalończycy są pełni nadziei. Trener Luis Enrique przypomina, że jego zespół wygrywał już mecze odpowiednio wysoko.
- Jesteśmy dopiero w połowie drogi. W 95 minut może się wiele zdarzyć. Jeśli rywale mogli strzelić nam cztery gole, to my możemy strzelić im sześć. Przeciwko innym drużynom robiliśmy to już wielokrotnie w tym sezonie - przekonuje opiekun mistrza Hiszpanii.
Asturyjczyk ma rację - w aż 12 meczach trwającej kampanii jego zespół osiągnął wynik, który w środę może dać mu awans bądź doprowadzić do dogrywki i serii rzutów karnych. Enrique zapewnia, że jego zespół będzie grał cierpliwie.
- Nie można jednak przesadzać i myśleć, że trzeba strzelić nie wiadomo ile goli w jak najkrótszym czasie. To prawda, że nie mamy nic do stracenia, a wszystko do wygrania. Być może Barcelonie jeszcze nigdy nie udała się taka remontada, bo nie była do tego zmuszona - twierdzi szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO Sevilla straciła punkty. Zobacz skrót meczu z Deportivo Alaves [ZDJĘCIA ELEVEN]
Na klęskę w Paryżu Duma Katalonii zareagowała w najlepszy możliwy sposób i wygrała wszystkie cztery ligowe mecze, które rozegrała od pechowej wizyty na Parc des Princes i została nowym liderem La Liga. Do tego w dwóch ostatnich spotkaniach zdeklasowała Sporting Gijon (6:1) i Celtę Vigo (5:0).
- Przy takim terminarzu zawsze wiele się dzieje. Poprawiliśmy naszą grę i mamy więcej możliwości. Jesteśmy optymistami, bo tacy powinni być profesjonaliści. W środę postaramy się, by nasze zalety były bardziej widoczne niż wady - kończy Enrique.