Czy sędzia Deniz Aytekin wypaczył wynik meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów pomiędzy Barceloną a Paris Saint-Germain? Taka panuje powszechna opinia wśród kibiców i obserwatorów. Niemiecki arbiter podyktował dwa rzuty karne dla gospodarzy, w tym jeden w ostatnich minutach spotkania, gdy gospodarze mieli nóż na gardle i potrzebowali jeszcze dwóch goli do awansu. Kilka innych decyzji w kluczowych momentach także wzbudziło sporo kontrowersji.
- Nie jest tak, że sędzia popełnił kluczowe błędy tylko na korzyść jednej drużyny, mylił się w dwie strony - uważa Sławomir Stempniewski, były sędzia międzynarodowy, obserwator, jeszcze niedawno szef polskich arbitrów, a dziś ekspert sędziowski. - Pierwszy rzut karny, podyktowany za faul na Neymarze, był absolutnie prawidłowy - uważa Stempniewski, który wyraźnie zaznacza, że w takich sytuacjach nie można brać pod uwagę, czy zagranie obrońcy było przypadkowe. Liczy się skutek, a nie przyczyna.
- W ocenie tego typu zdarzeń nie bierzemy w ogóle pod uwagę zamysłu zawodnika. To, czy zrobił to niechcący, czy też nie, albo czy się potknął, nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Możemy tylko przypuszczać, że zrobił ruch w kierunku Neymara, żeby mu jeszcze troszkę przeszkodzić, ale wyraźnie zaznaczam: to jest zupełnie nieistotne, w takich sytuacjach patrzy się na skutek. A skutek był taki, że obrońca spowodował przewrócenie napastnika. Jakkolwiek to dziwacznie brzmi, był to po prostu wślizg głową i faul - uważa Stempniewski.
Wśród argumentów przeciwko konieczności wskazania na wapno w tej sytuacji kibice wymieniają fakt, że Neymar miał wystarczająco dużo czasu, aby uniknąć kontaktu, przeskoczyć obrońcę. Jednym słowem: piłkarz Barcelony celowo szukał kontaktu z obrońcą, aby wymusić rzut karny. - Oceniamy działanie obrońcy. A działanie obrońcy było takie, że piłki nie sięgnął, nie zagrał i spowodował upadek - mówi Stempniewski i wyraźnie zaznacza: - Napastnik nie ma obowiązku unikać kontaktu. Jeśli jest przewrócony w jakikolwiek sposób, to oceniamy skutek. Możemy mieć przypuszczenia, znając sposób grania tego konkretnego piłkarza, że tak się to może skończyć, ale oceniamy skutek. To był faul.
ZOBACZ WIDEO Bajeczna Barcelona rozbiła Celtę Vigo - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]
Kolejna kontrowersja: czy Neymar w 64. minucie meczu nie powinien wylecieć z boiska za gwałtowne, agresywne zachowanie? Piłkarz Barcelony po nieudanej akcji kopnął Marquinhosa w łydkę. - Problem polega na różnej ocenie i różnych sposobach szkolenia sędziów u nas w kraju i za granicą. Jestem przekonany, że UEFA nie zarzuci tego sędziemu i uzna, że napomnienie Neymara żółtą kartką w tej sytuacji było słuszną decyzją. U nas w kraju byłaby zapewne wskazana czerwona - tłumaczy Stempniewski. W tych samych kategoriach należy rozpatrywać sytuację z 11. minuty, gdy piłkę, opierając się o murawę ręką, odbił we własnym polu karnym Javier Mascherano. - W Polsce byłby rzut karny, w meczach europejskich pucharów sędziowie mają w takich sytuacjach nakazywać grać dalej - mówi ekspert.
Stempniewski nie ma jednak wątpliwości, że w przypadku drugiego rzutu karnego sędzia z Niemiec popełnił błąd. - Według mojej oceny drugi rzut karny, podyktowany w samej końcówce meczu, był niestety nieuprawniony. Nie potrafię się tam dopatrzyć faulu, więc trzeba powiedzieć, że był to błąd sędziego - mówi były sędzia.
W 85. minucie w sytuacji sam na sam z bramkarzem Barcelony znalazł się Angel di Maria, który zmarnował świetną okazję. Można było odnieść wrażenie, że Argentyńczyka sfaulował jednak Javier Mascherano. Wszystko działo się tak szybko, że realizator nie wyemitował choć jednej powtórki pozwalającej odpowiedzieć na pytanie, czy sędzia słusznie nakazał zawodnikom grać dalej. Po meczu Mascherano przyznał jednak, że faulował Di Marię, więc można uznać, że w tej sytuacji sędzia również popełnił błąd.
Przypomnimy, że FC Barcelona pokonała przed własną publicznością Paris Saint-Germain 6:1 i to Hiszpanie zagrają w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.