Zagłębie zagrało przy Kałuży 1 nie tylko bez Jarosława Jacha, który przeszedł niedawno operację stawu skokowego, ale także bez Lubomira Guldana, Filipa Jagiełły i Martina Nespora, których absencje były trzymane w tajemnicy.
- Lubomir rano przed meczem wyszedł na rozruch, ale przed obiadem dostał gorączki. Miał jakąś "jelitówkę". Takie rzeczy się zdarzają. Poradziliśmy sobie bez naszego generała - komentuje Piotr Stokowiec i dodaje: - Martin na rozruchu poczuł ból w plecach, skacząc do piłki, więc można powiedzieć, że wypadł nam na ostatnim stopniu przed wejściem do autokaru. Filipa z kolei problemy zdrowotne dopadły na ostatnim treningu przed meczem.
Zagłębie zagrało w Krakowie bez trzech ważnych ogniw, które zastąpili Jakub Tosik, Sebastian Madera oraz Adam Buksa i nie wpłynęło to negatywnie na grę lubinian. Wręcz przeciwnie, przez godzinę Zagłębie było zespołem lepszym od gospodarzy.
- Nigdy się z tym nie afiszowałem, ale też nie robiłem z tego problemów, bo do gry wchodzą następni zawodnicy i prezentują dobry poziom. To pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość i rozwijać tę drużynę. Siłą Zagłębia jest stabilizacja i to, że mamy gotowych zawodników - mówi trener Stokowiec.
ZOBACZ WIDEO Mateusz Klich: Chciałbym wrócić do reprezentacji, jestem na to gotowy