Rundę wiosenną Błękitni Stargard zaczęli od remisu 2:2 z ROW-em 1964 Rybnik, a następnie podzielili się punktami z Siarką Tarnobrzeg i Radomiakiem Radom. Zestaw przeciwników był wymagający, ale jeżeli stargardzianie nie chcą okopać się w środku tabeli, muszą zwiększyć tempo punktowania. W ich ostatnim meczu z Radomiakiem padł wynik 0:0.
- Zaraz zaczniemy wygrywać. Tak samo zresztą jak Radomiak. Żebyśmy dobrze grali, potrzebne są dobre boiska i pogoda, a obecne okoliczności nie determinują piłki technicznej, taktycznej, a rąbankę. Kluby, które preferują tę drugą, punktują na początek rundy. Przyjdzie kolei i na nas. Trochę szkoda, że nie spotkaliśmy się z Radomiakiem w lepszych okolicznościach przyrody - żałuje Krzysztof Kapuściński, trener Błękitnych.
Grę w Stargardzie utrudniały wichura i ulewa. Przed przerwą więcej sytuacji podbramkowych stworzył Radomiak, a później Błękitni, więc kompromisowy wynik był sprawiedliwy, choć martwiło, że był to remis bezbramkowy.
- Wiało, lało, a piłkarze nie mogli ustać na nogach. Wyrywało ławki rezerwowych, parasole. To były warunki ekstremalne. Do tego wszystkiego doszło grząskie boisko - opisuje Kapuściński. - Drużyny chciały wygrać, zostawiły na boisku serducha i zdrowie, ale zadanie okazało się niemożliwe do wykonania. Punkt z tak dobrym zespołem jak Radomiak trzeba traktować z pokorą. Skoro nie można zwyciężyć, trzeba chociaż zremisować.
ZOBACZ WIDEO Sześć goli w meczu Barcelony. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
Przed rundą wiosenną Stargard opuścił niespodziewanie Przemysław Brzeziański. Błękitni nie zakontraktowali w ostatnim momencie piłkarza o podobnej charakterystyce, czyli silnego i wysokiego napastnika, więc muszą atakować w inny sposób.
- Staramy się rozgrywać cierpliwie czy to środkiem, czy skrzydłami. Tak jesteśmy postrzegani, a trener Liczka to drugi, który wypowiada się dobrze o Błękitnych. Spotkałem też po meczu Leandro, najlepszego strzelca Radomiaka, który powiedział, że jesteśmy fajną drużyną - wspomina Kapuściński.
Błękitni planowali dostać się na miejsce barażowe. Po trzech remisach z rzędu tracą siedem punktów do 4. w tabeli Puszczy Niepołomice. Z tym przeciwnikiem zmierzą się w 23. kolejce i będzie to mecz pod hasłem "wóz albo przewóz". Błękitni mogą odrobić do zespołu Tomasza Tułacza trzy "oczka", ale w razie porażki na dobre stracić go z pola widzenia.
- Szkoda żółtych kartek, które eliminują z tego arcyważnego meczu dwóch, podstawowych piłkarzy. Na pewno jednak nie poddamy się i przez cały tydzień szykujemy strategię - obiecuje trener, a wspomniana pauza czeka obrońców Grzegorza Szymusika oraz Macieja Liśkiewicza.