29 października 2016 roku Śląsk rozbił Górnika Łęczna 3:0, a autorem jednej z bramek był Kamil Biliński. Od tego czasu napastnicy z Wrocławia pozostawali bez trafienia. Zawodził Bence Mervo, skuteczności brakowało Bilińskiemu. Sytuacji nie poprawił ściągnięty w przerwie zimowej Łukasz Zwoliński.
Śląsk wiosną strzela sporo bramek, ale głównie za sprawą świetnie dysponowanego Roberta Picha. Słowak nie trafił do siatki w meczu z Koroną Kielce, przełamał się za to Biliński. Joan Angel Roman wywalczył rzut karny, sam miał ochotę wymierzyć sprawiedliwość, ale po krótkim zamieszaniu oddał piłkę napastnikowi z Wrocławia.
- To było moje polecenie. Chciałem, żeby Kamil Biliński się przełamał - tłumaczył po meczu trener Śląska Jan Urban.
Rodowity wrocławian w 80 minucie nie pomylił się z linii jedenastego metra, strzelając swoją czwartą bramkę w sezonie. Po 27. kolejkach najlepszymi snajperami Śląska są pomocnicy Ryota Morioka i Pich. Drugi z nich rozegrał w tym sezonie dopiero siedem spotkań, a ma już na koncie pięć goli.
ZOBACZ WIDEO Bajeczny gol i hat-trick Paulinho. Zobacz skrót meczu Urugwaj - Brazylia [ZDJĘCIA ELEVEN]