Pogoń Szczecin była w fatalnej sytuacji po porażce 0:3 w Poznaniu. Kibice oczekiwali od gospodarzy walki w rewanżu i akurat te zadanie drużyna Kazimierza Moskala wykonała. Oddała 20 strzałów, w tym dziewięć celnych. Lech Poznań odpowiedział jednym uderzeniem w światło bramki, dzięki któremu wygrał 1:0.
- Lech awansował zasłużenie do finału, ale niezasłużenie przegraliśmy rewanż, ponieważ graliśmy dobry mecz. W pierwszej połowie mieliśmy wiele sytuacji podbramkowych i to jest nasz problem, że musimy się mocno napracować, żeby tego gola wcisnąć. Do momentu trafienia Lecha były emocje, a na tym mi zależało - ocenia Kazimierz Moskal.
Do bramki Pogoni trafił Marcin Robak, który w przeszłości był jej napastnikiem. Piłkarz Lecha przeprowadził rewelacyjną akcję między dwoma obrońcami, choć był osamotniony w polu karnym. Od 40. minuty gospodarze potrzebowali pięciu goli do awansu.
- To było to, czego się obawialiśmy, czyli strata bramki na własnym stadionie, która zakończyła rywalizację. Pomimo tego chcieliśmy do końca odrobić stratę, a później wygrać mecz. Nie mogę odmówić moim piłkarzom zaangażowania - zaznacza trener Pogoni.
ZOBACZ WIDEO Barcelona przeprowadziła szybką egzekucję - zobacz skrót meczu z Sevillą [ZDJĘCIA ELEVEN]
- Przed nami trudne mecze. Musimy w nich zagrać na podobnym poziomie i dołożyć skuteczność. Wierzę, że w końcu zaczniemy wygrywać - dodaje Moskal przed pojedynkiem z Arką Gdynia, w którym jego drużyna może przerwać serię ośmiu spotkań bez zwycięstwa i zwiększyć szansę na awans do grupy mistrzowskiej w Lotto Ekstraklasie.
Do gry w sobotę będzie gotowy Spas Delew. Nie można być pewnym tego samego w przypadku Rafała Murawskiego. - Ze zdrowiem Spasa był drobny problem i nie chciałem ryzykować. Gdyby wynik dwumeczu był na styku, pewnie wpuściłbym go na boisko. Rafał Murawski nie trenuje z zespołem od meczu z Jagiellonią i tak naprawdę nie wiemy, ile może potrwać ta absencja.