Kais Al-Ani nie zagrał dla Iraku. Zabrakło czasu na wyrobienie paszportu

Kais Al-Ani, Polak, który dostał powołanie do reprezentacji Iraku na marcowe mecze eliminacji do mistrzostw świata, nie usiadł nawet na ławce rezerwowych. Wszystko przez przedłużające się procedury wyrobienia paszportu.

Dawid Góra
Dawid Góra
Newspix / Krzysztof Porebski / PressFocus

- Było za mało czasu, aby zgłosić mnie do FIFA. Postanowiliśmy z trenerami, że powinienem wrócić do Polski wcześniej  - tłumaczy piłkarz Wisły Kraków wypożyczony do Podhala Nowy Targ. - Od początku wiedziałem, że będą problemy, bo codziennie jeździliśmy do biura. Dopiero ostatniego dnia złożyłem odcisk palców. Przed meczem z Australią dowiedziałem się, że nie mogę usiąść na ławce.

Obecnie Al-Ani ma już paszport i na czerwcowe zgrupowanie przyjedzie jako pełnoprawny reprezentant Iraku.

Bramkarz przekonuje, że całą sytuację przyjął ze spokojem. - Wszystko było profesjonalnie przygotowane. Nie wiem dokładnie, z czego wynikało przedłużenie. Zareagował minister młodzieży i dzięki niemu mam już paszport.

Al-Ani w Iraku znowu był witany, jak gwiazda. Co prawda nie skandowano już jego nazwiska na treningach, ale kibice chętnie robili sobie zdjęcia z bramkarzem nowotarżan.

ZOBACZ WIDEO Zabójcza skuteczność Moraty dała Realowi triumf z Leganes - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

Polaka zaskoczył poziom gry w azjatyckich rozgrywkach. - Był znacznie wyższy niż się spodziewałem. Może nie w tym roku, ale mam nadzieję, że w przyszłym, uda mi się wskoczyć do pierwszego składu. Wciąż mam braki, szczególnie dotyczące doświadczenia, a to jest bardzo ważne.

W dwóch marcowych meczach eliminacyjnych reprezentacja Iraku zremisowała z Australijczykami 1:1 oraz przegrała z Arabią Saudyjską 0:1. Zajmuje piąte miejsce w grupie z zaledwie jednym zwycięstwem na koncie i praktycznie nie ma już szans na awans.

Kolejnym celem Irakijczyków będzie Puchar Azji.

Przypomnijmy, Al-Ani ma ojca Irakijczyka. Zdawał sobie sprawę z tego, że propozycji gry dla Polski może się nie doczekać, więc przyjął powołanie do kadry Iraku. Wyjazdu do Azji się nie boi, mimo że kiedyś w Bagdadzie... porwano jego kuzyna. - Znam tę sytuację tylko z opowieści, bez szczegółów. Wiem, że było porwanie i był zapłacony okup. Na początku miałem pewne obawy przed wyjazdem, ale starałem się o tym nie myśleć. Wsiadłem w samolot i poleciałem na zgrupowanie.

Iracki skaut znalazł Al-Aniego przez... Facebooka. - W Iraku oglądali wideo z moją grą, które znajdowały się w sieci. Nie wiem dokładnie które, ale zapewne były jakieś z Wisły. Irakijczycy moją grę na żywo widzieli natomiast podczas zgrupowania na miejscu, bo przecież już tam byłem. Wtedy też zapewniano mnie, że otrzymam powołanie.

Bramkarz Podhala jest chrześcijaninem, co w kraju islamskim może powodować poważne kłopoty. - Dla zawodników i dla ludzi z kadry to nie jest problem. Nie słyszałem też, żeby kibice mieli coś przeciwko. Przyjeżdżając na zgrupowanie, byłem świetnie przyjęty przez członków kadry, a na pierwszym treningu - także przez kibiców. Nikt mnie nie ostrzegał przed wizytą tutaj. Jedyną osobą przeciwną był mój tata. On tam często bywał, wiedział, jak wygląda sytuacja. Jednak po rozmowach z członkami kadry powoli zaczął zmieniać zdanie i udało się go przekonać.

Al-Ani zaznacza, że jeśli kiedyś Polska zmierzy się z Irakiem, będzie kibicować Biało-Czerwonych. Chyba, że byłby na murawie. Wtedy musiałby bronić bramki i zrobiłby wszystko, aby to Irak wyszedł z konfrontacji zwycięsko.

Hit ligi hiszpańskiej w Eleven Sports! Pierwszy w tabeli Real podejmuje trzecie Atlético w walce o dominację w Madrycie. Zobacz to NA ŻYWO w sobotę o 16:10 na elevensports.pl lub u takich operatorów jak nc+, Cyfrowy Polsat, UPC, Vectra, Multimedia, Toya, INEA czy Netia. 

Czy Kais Al-Ani przebije się do pierwszego składu reprezentacji Iraku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×