Miłego złego początki w Monachium. Mistrz Niemiec w pierwszej połowie nie spodziewał się, że będzie miał w tym meczu wielkie kłopoty. - Przed wyrzuceniem Javiera Martineza byliśmy w stanie utrzymywać napastników Realu z tyłu, wypychając bocznych obrońców. Później w dziesięciu sprawa się skomplikowała - mówił Carlo Ancelotti.
Katem Bayernu Monachium okazał się Cristiano Ronaldo, który w środowy wieczór zdobył dwie bramki. Dla Portugalczyka był to szczególny mecz, gdyż strzelił swojego 100 gola w europejskich pucharach. W szeregach Bayernu brakowało natomiast największej gwiazdy - Roberta Lewandowskiego.
- Wynik nie jest dobry, absolutnie, chcieliśmy osiągnąć więcej. Zagraliśmy dobrą pierwszą połowę, mogliśmy wyjść na 2:0. Nie trafiliśmy karnego, a później szybko straciliśmy bramkę na początku drugiej połowy. A potem mecz stał się dużo trudniejszy po czerwonej kartce Martineza. Na szczęście zagraliśmy tylko 90 minut i kolejne tyle zostało do rozegrania. Nie mamy wielkich szans, ale cały czas je mamy. Ciągle jesteśmy żywi - dodaje.
Podopieczni Zinedine'a Zidane'a mogli strzelić również kolejne bramki, jednak zabrakło im wyrachowania. Przed rewanżem faworytem jest z pewnością Real Madryt, który ma solidną zaliczkę. Królewscy nie mogą jednak spocząć na laurach.
- Real Madryt mógł zabić ten dwumecz. Mieliśmy trochę szczęścia, co z pewnością przyda nam się na rewanż - kończy Ancelotti.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Cieślak: Teraz bombę może zbudować nawet amator
Czytaj całość