Paweł Kapusta, WP SportoweFakty: - Po co było panu publikowanie zapisu rozmowy z Paulo Dybalą?
[tag=12387]
Maciej Chorążyk[/tag]: - Chciałem tylko pokazać polskim kibicom, że zrobiliśmy coś w temacie pozyskania Paulo Dybali dla reprezentacji Polski (Dybala to reprezentant Argentyny, aktualnie jeden z najlepszych piłkarzy w Europie, we wtorek zdobył dwa gole dla Juventusu Turyn w meczu 1/4 finału Ligi Mistrzów przeciwko Barcelonie - przyp.red.). Bo w sprawie Lukasa Podolskiego czy Miro Klose w PZPN nikt nawet nie kiwnął palcem. My staramy się robić wszystko, aby takie historie już się nie powtarzały. A że strzeliłem sobie w kolano? W tamtych czasach działaliśmy na zasadzie wolontariatu, przed kilkoma laty takie były nasze możliwości.
22.11.12, dzień w którym @PauDybala_JR podziękował za propozycje gry dla Polski. Prawdopodobnie przeraził go mój angielski... :) Szkoda. pic.twitter.com/4VdeORP4oG
— Maciej Chorążyk (@Maciej_Chorazyk) 11 kwietnia 2017
To cała rozmowa?
Mój tweet wywołał trochę emocji, więc potrzebnych jest kilka słów wyjaśnienia. Przede wszystkim sekcja skautingu w PZPN działa na normalnych zasadach dopiero od wyboru na prezesa związku Zbigniewa Bońka. Wcześniej, a zwłaszcza za czasów poprzedniego prezesa, a przecież o takich czasach mówimy, nie było ani pieniędzy, ani możliwości wyjeżdżania do zawodników. Już nawet nie mówię o wyjazdach do Argentyny czy Stanów Zjednoczonych, ale choćby do Niemiec czy krajów zachodniej Europy. Działaliśmy na zasadach wolontariatu.
W tej chwili nie. Bardziej interesuje mnie gra dla Argentyny. Tak czy inaczej dziękuję bardzo - odpowiedź Paulo Dybali na pytanie Macieja Chorążyka.
Jak było w przypadku, o którym rozmawiamy?
Jednego z takich wolontariuszy mieliśmy w Buenos Aires. Otrzymałem od niego sygnał, że jest ktoś taki jak Paulo Dybala - perspektywiczny 17-latek z Cordoby. Wspomniany skaut załatwiał mi do niego kontakt, w końcu otrzymałem od niego informację, że mam do Dybali napisać na Facebooku, że piłkarz na to czeka. To, co pojawiło się w sieci, to jedynie wycinek większej rozmowy, podczas której Dybala wyraźnie odmówił. W dalszej części, której już nie opublikowałem, piłkarz wysłał mi do siebie numer telefonu, rozmawiamy na temat jego polskich korzeni.
Temat umarł?
Umarł, bo takich piłkarzy jak Dybala - z polskimi korzeniami, młodych, dających jakieś perspektywy, ale bez pewności, że w przyszłości będą z nich wielcy piłkarze - było i jest wielu. W tym konkretnym przypadku doszła jeszcze bardzo poważna kwestia: paszport. Odzyskanie polskiego paszportu dla zawodnika, którego dziadkowie wyjechali z Polski do Argentyny przed 1939 rokiem, jest piekielnie trudne. Trwa to średnio trzy lata. Polskie prawo jest pod tym względem bardzo restrykcyjne. W Brazylii czy Argentynie mamy dziesiątki zawodników z polskimi korzeniami, ale żaden z nich nie stara się o polski paszport, gdy dowiaduje się, ile to problemów. Paszport, na przykład włoski, dostają od ręki.
ZOBACZ WIDEO PSG gromi, świetny mecz Cavaniego. Zobacz skrót spotkania z EA Guingamp [ZDJĘCIA ELEVEN]
Ma pan sobie coś do zarzucenia w sprawie Dybali?
Nie mam sobie nic do zarzucenia. Znalazłem go, wyszperałem, gdy miał 17 lat, grał z drugiej strony świata. Udało mi się z nim skontaktować, porozmawiać, zaproponować granie dla Polski. Przeprowadziłem z nim dwie rozmowy. W przypadku rozmów z Dybalą sprawa była dość specyficzna, bo gdy normalnie oferujemy młodym zawodnikom możliwość grania dla Polski, piłkarze nie odmawiają kategorycznie, zostawiają sobie otwartą furtkę. Było tak na przykład z Timothee Kolodziejczakiem czy Layvinem Kurzawą. Dybala odmówił kategorycznie, interesowała go tylko Argentyna. Więc co mogę mieć sobie do zarzucenia?
Formę kontaktu z zawodnikiem. To, co wrzucił pan do sieci, wygląda bardzo nieprofesjonalnie.
Po pierwsze działaliśmy w określonych warunkach, nie mieliśmy możliwości, aby do Dybali polecieć. Po drugie - to, co wrzuciłem do sieci, jest jedynie malutkim skrawkiem rozmowy. Po trzecie - zrobiliśmy, co w naszej mocy, aby go pozyskać do grania w biało-czerwonych barwach. Wybrał inaczej.
Dzisiaj też załatwiacie takie sprawy przy pomocy Facebooka?
Jeśli nie mamy w danym kraju skauta - mówimy tu przede wszystkim o zawodnikach mieszkających i grających za oceanem, to szukamy wszelkich możliwości kontaktu: telefonu, kont w sieci... Więc dlaczego nie mamy korzystać z Facebooka? Mamy też naszą stronę internetową: gramydlapolski.pl, gdzie każdy zawodnik może zostawić nam wiadomość. Natomiast w Europie mamy skautów, przede wszystkim w Niemczech czy Wielkiej Brytanii wysyłamy do młodych zawodników naszych ludzi, rozmawiamy z kandydatami osobiście.
faktycznie zrobiłeś facet wszystko. Trzeba było zadzwonić do mojego syna jest w pierwszej gimnazjum to by ci to lepiej napisał po angielsku.
Działacie jak przedszko Czytaj całość