Trzech polityków jest porwanych przez plemię tubylców. Trafiają przed oblicze ich przywódcy i stają przed trudnym wyborem. Ten im mówi: - Co wolicie? Śmierć czy bunga bunga? Pierwszy z pojmanych myśli: hmm, ciekawe, co to jest bunga bunga, ale to na pewno lepsze niż śmierć. - Wybieram bunga bunga - mówi. Plemienny przywódca na to: - Dobra, zgadzam się. Następnie tuzin mężczyzn staje w kolejce i rozpoczyna akt seksualny z tym biedakiem.
Po wszystkim wódz krzyczy do drugiego porwanego: - Śmierć czy bunga bunga? Ten myśli: bunga bunga jest straszne, ale to lepsze niż śmierć. - Wybieram bunga bunga. W kolejce ustawia się stu członków plemienia i robi z nim to samo co z poprzednikiem. W końcu przychodzi czas na trzeciego więźnia. Znowu pada pytanie: Śmierć czy bunga bunga? Odpowiedź jest dramatyczna: Śmierć! Wódz patrzy na pojmanego i krzyczy: OK! Śmierć, ale przez bunga bunga.
W taki sposób Silvio Berlusconi z drwiną tłumaczył, czym jest bunga bunga, które sprawiło mu tyle problemów.
Sprzedane ukochane dziecko
Oczywiście po raz kolejny nie robiąc sobie nic z tego, co powie o nim opinia publiczna. Polityk, bogacz, skandalista, biznesmen posiadający m.in. koncern medialny i klub piłkarski. W środę pozbył się swojego ukochanego dziecka - AC Milan. Zarządzał nim tak jak całym swoim życiem - z rozmachem, nie licząc się z konsekwencjami.
ZOBACZ WIDEO Katarzyna Kiedrzynek: Trener reprezentacji mnie zszokował, łzy poleciały mi z oczu
Milan był mu pisany. Mateusz Święcicki, komentator piłkarski stacji Eleven i pasjonat ligi włoskiej opowiada nam taką anegdotę: - Kiedyś AC Milan poszedł z wizytą do jednego z kościołów. Ksiądz na kazaniu zapytał, czy piłkarze zagrają z ministrantami. Zgodzili się. Gola dla ministrantów strzelił młody chłopak. Trener Milanu zaprosił więc go na testy. Ten odpowiedział: "Przepraszam, ale wolę się uczyć i kiedyś zarabiać pieniądze". Tym chłopcem był Silvio Berlusconi.
Studiował prawo handlowe, majątku dorobił się w biznesie deweloperskim. Klub kupił 20 lutego 1986 roku. Miłości do niego - jak sam podkreśla - nauczył go ojciec. Wyznał to teraz w pożegnalnym liście do całej rodziny AC Milan. "Choć opuściłem stanowisko prezydenta, zawsze będę pierwszym kibicem Milanu - zespołu, który mój ojciec nauczył mnie kochać w dzieciństwie" - napisał.
Tę miłość za 740 mln euro kupił od niego chiński przedsiębiorca Yonghong Li. - Sprzedał klub, który był jego największą namiętnością. Uczynił go najbardziej utytułowanym na świecie, który nie miał sobie równych na przełomie lat 80., 90. i późniejszych. To on zbudował centrum treningowe Milanello, wyposażył je w sprzęt medyczny najnowszej technologii. Miał specyficzny sposób rządzenia, robił wokół siebie dużo szumu, na treningi przylatywał helikopterem.
Atakować! Atakować!
Hitem włoskich mediów była scena z szatni Milanu. To było dwa lata temu, gdy trenerem był Filippo Inzaghi, były świetny napastnik tego klubu. Berlusconi przy całej drużynie dał trenerowi wykład, jak należy w trakcie meczu reagować. I narobił mu wstydu.
- Co trener krzyczy z ławki? - zapytał.
- Atak... - wymamrotał Inzaghi, ale nawet nie skończył.
- Atakować! Atakować! Ale musisz to głośno krzyczeć.
Inzaghi próbował więc pokazać, na co go stać. Berlusconi naciskał jednak: - Głośniej! Jesteśmy na stadionie. I sam dał popis.
- Miał też nosa do piłki. W 1987 roku powierzył Milan Ariggo Sacchiemu, co zmieniło futbol. Trener okazał się wizjonerem, wprowadził rewolucyjne metody - wspomina Święcicki.
Sacchi wygra mistrzostwo Włoch, dwa razy Puchar Europy i Superpuchar Europy. Kolejni trenerzy też byli strzałami w dziesiątkę. Za czasów Fabio Capello też zdobyła Puchar Europy. Na szczycie europejskiej piłki AC Milan utrzymywał również Carlo Ancelotti. Pod jego wodzą drużyna z Mediolanu nie przegrała 58 kolejnych meczów. Potem, gdy Berlusconi chciał sobie wychować trenera stawiając na byłych piłkarzy (Leonardo, Clarence Seedorf czy wspomniany Inzgahi), dobrze już nie było.
- Sprzedał klub, bo sam jest coraz starszy, nie może już w niego tak dużo inwestować jak kiedyś i nie ma następcy w rodzinie. Milan nie dość, że przegrywa walkę w Europie, to również we Włoszech. To wymuszony ruch - uważa Święcicki.
Pod jego rządami AC Milan wywalczył 29 trofeów: 8 mistrzostw Włoch, 1 Puchar Włoch, 7 Superpucharów Włoch, 5 Pucharów Europy, 5 Superpucharów Europy, 2 Puchary Interkontynentalne i 1 Klubowe Mistrzostwo Świata.
- Gdy był premierem Włoch, wtedy klubem interesował się mniej. Prawda jest taka, że największe trofea Milan zdobywał, gdy Berlusconi premierem nie był - wylicza komentator Eleven.
Leszek, sprowadź dziewczyny
Dziś klub jest w zapaści, a firmy magnata nie są już tak dochodowe jak kiedyś. On sam cały czas, choć ma 80 lat, bawi się życiem: polityką, futbolem, biznesem. Przez cztery kadencje był premierem Włoch. Oskarżano go o korupcję i oszustwa podatkowe.
To facet rubaszny, kobieciarz. Były premier Polski Leszek Miller miesiąc temu opowiadał w Radiu Zet taką historię:
- Kiedyś w Warszawie poszliśmy do restauracji w malutkim gronie i po pewnym czasie Berlusconi mówi do mnie: Słuchaj Leszek, a gdzie są dziewczyny? Pytam: Jakie dziewczyny? On mówi: No jak to jakie? Siedzimy tu w gronie facetów, sprowadź parę dziewczyn.
Zamiłowanie do kobiet wpędzało go w poważne tarapaty. Te największe w 2013 roku, gdy sąd skazał go na siedem lat za seks z nieletnią. Potem Sąd Najwyższy go uniewinnił. Wspomniane bunga bunga miały być urządzanymi przez niego imprezami z prostytutkami i striptizerkami. Kobiety chętnie potem dzieliły się szczegółami z tych imprez. Brazylijka Imane Fadil zeznawała, że Berlusconi zapłacił jej i koleżance za striptiz w maskach... piłkarza Ronaldinho. Włochy były zszokowane, a on opowiadał kawały o politykach porwanych przez tubylców.
Cały Berlusconi.
Obserwuj @Jacek_Stanczyk