- Myślę, że w tym spotkaniu zabrakło może nie piękna, ale na pewno spokoju przynajmniej jednej drużyny. Ten mecz był rwany, próby gry za linię obrony. To było tak, że kto zrobi błąd, ten to spotkanie wygra. W doliczonym czasie mieliśmy sytuację meczową, której nie wykorzystaliśmy. Nie umiesz wygrać, to nie przegraj. Mieliśmy już tak na własnym stadionie, że w doliczonym czasie straciliśmy bramkę. Szanujemy ten punkt - mówił po meczu ze Stalą Stalowa Wola Mariusz Pawlak, trener PGE GKS-u Bełchatów. Szkoleniowiec chwalił także swoich zawodników za poprawę gry w defensywie.
W spotkaniu 26. kolejki II-ligowych rozgrywek gole w Stalowej Woli nie padły, chociaż goście w końcówce meczu mieli świetną okazję na zdobycie bramki. Już w doliczonym czasie gry świetną interwencją popisał się Bartosz Koncki, który obronił strzał Adriana Klepczyńskiego z około 10 metrów.
- Przekroczenie granicy 30 punktów strasznie opornie nam idzie. Cały czas wierzymy, że jak już dopadniemy tę trzydziestkę, może będzie łatwiej. Nastawialiśmy się tylko i wyłącznie na zwycięstwo, a tak naprawdę mogliśmy w końcówce jedną sytuacją przegrać. Cieszę się, że zawodnicy włożyli maksimum zdrowia i determinacji w ten mecz. Brakło trochę jednak w ofensywie. Tych argumentów nie mieliśmy za wiele. Nie wykorzystaliśmy naszej firmowej formy gry, czyli tego pressingu - mówił natomiast szkoleniowiec gospodarzy, Rafał Wójcik.
- Jak się nie strzela goli, to nie można myśleć o wygraniu meczu. Zremisowaliśmy, nie straciliśmy gola po raz pierwszy. Są jakieś pozytywy tego wszystkiego - dodał Wójcik przyznając również, że będzie szukał rozwiązania kwestii gry ofensywnej Stalówki.
W II-ligowej tabeli Stal Stalowa Wola zajmuje trzynaste miejsce. Ma 28 punktów. PGE GKS Bełchatów jest dziesiąty i zgromadził 32 punkty.
ZOBACZ WIDEO Katarzyna Kiedrzynek: Nawet nie marzyłam o takim klubie jak PSG, to był dla mnie szok