Niemiecka policja: Zatrzymany miał wiedzę, jak zbudować bomby

Reuters / Na zdjęciu: uszkodzony w wyniku wybuchu autokar BVB
Reuters / Na zdjęciu: uszkodzony w wyniku wybuchu autokar BVB

Niemiecka policja zatrzymała podejrzanego o dokonanie zamachu na piłkarzy Borussii Dortmund. Funkcjonariusze podali, że 28-letni Rosjanin Siergiej V. miał ponadprzeciętną wiedzę elektrotechniczną i był w stanie samodzielnie zbudować bomby.

Przypomnijmy. Do zamachu piłkarzy Borussii Dortmund doszło 11 kwietnia tuż przed meczem Ligi Mistrzów z AS Monaco. Autokar z drużyną właśnie ruszył spod hotelu, kiedy doszło do trzech eksplozji. W ich wyniku lekko ranni zostali obrońca BVB Marc Bartra oraz policjant jadący na motocyklu przed autokarem. Piłkarze mogli mówić o szczęściu, ponieważ ładunki były wypełnione metalowymi elementami, a jeden z nich wbił się w zagłówek.

Policja na miejscu zdarzenia znalazła list, który sugerował, że sprawcą był islamski terrorysta, ale śledztwo wykazało, że prawdopodobnie list miał jedynie zmylić trop, a za zamachem stoi 28-letni Rosjanin Siergiej V. który chciał zarobić kilka milionów euro.

Podejrzany dokładnie zaplanował atak. W marcu zarezerwował pokój w hotelu L' Arrivee na dwa terminy, od 9 do 13 kwietnia i od 16 do 20 kwietnia, ponieważ wtedy nie wiedział jeszcze, kiedy Borussia będzie rozgrywała mecz w Dortmundzie. Śledczy ustalili, że kilka tygodni przed zamachem przyjechał do hotelu sprawdzić, w którym miejscu najlepiej ukryć bomby. Domagał się pokoju z oknem z widokiem na ulicę. Ostatecznie dostał pomieszczenie na strychu, z którego, jak ustalono, mógł drogą radiową zdetonować ładunki.

Śledztwo wykazało również, że Siergiej V. miał ponadprzeciętną wiedzę elektrotechniczną i umiejętności, aby samodzielnie zbudować bomby. W lipcu 2015 roku otrzymał nagrodę w dziedzinie elektroniki i inżynierii przemysłowej.

ZOBACZ WIDEO Real - Bayern. Monachijczycy mogą czuć się oszukani

Motywem działania Rosjanina były kwestie finansowe. Na krótko przed zamachem kupił akcje Borussii o wartości 78 tysięcy euro. Bank, w którym dokonał transakcji uznał ją za podejrzaną i zgłosił policji. Dziennik "Bild" podaje, że w przypadku spadku akcji klubu w konsekwencji udanego zamachu na życie piłkarzy, mógł zarobić blisko cztery miliony euro.

- Wbrew codziennej logice, na giełdzie można zarabiać nie tylko wtedy, gdy akcje spółek rosną. Ale też wtedy, gdy tracą - mówi Tomasz Grynkiewicz, redaktor naczelny Money.pl. Dodaje, że jest to możliwe dzięki strategii tzw. krótkiej sprzedaży. - W takiej sytuacji inwestor nie musi mieć fizycznie akcji spółki, właściwie obraca pewną obietnicą.

- Wyobraźmy sobie to tak: zamachowiec przewiduje, że akcje Borussii znacząco stracą na wartości. Najpierw sprzedaje papiery niemieckiego klubu i jednocześnie zobowiązuje się, że je "odkupi" po nowej cenie. Jeśli kurs Borussii faktycznie by spadł, to zyskiem zamachowca będzie różnica między kursem sprzed zamachu, a tym po. Tu jednak do takiego spadku nie doszło. 10 kwietnia akcje Borussii miały kurs 5,75 euro. Po zamachu, na szczęście nieudanym, straciły 25 eurocentów na wartości.

Policja zatrzymała Siergiej V. w piątek tuż przed godziną 6 rano. Obecnie poszukiwani są dwaj domniemani wspólnicy podejrzanego.

Komentarze (6)
badi12
21.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To jest tak możliwe jak to że B. Kwiecień 4 tony materiałów wybuchowych ustawil by od tak sobie pod sejmem i nikt tego nie zauważy. 
avatar
Bada Bing
21.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Niemiaszki wszystko robią, żeby zamydlić oczy i broń Boże nie było czasem na islamistów, pani Merkel nie życzy sobie tego 
avatar
Henryk Kaszuba
21.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tajemna wiedza ........Tak szczerze to sam znam co najmniej 2 osoby potrafiące zbudować bombę ..........oczywiście lubiące to czasem robić WYŁĄCZNIE dla zabawy -efektownej eksplozji .. 
avatar
SrixonIsia
21.04.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kupił akcje za 78tys, a po spadku ich ceny miał zarobić 4miliony,.to tak jakbym podpalił własną fabrykę, a na drugi dzień poszedł ją ubezpieczyć.