Brazylijski piłkarz musi wrócić do więzienia

Bruno Fernandes, który miał zlecić zabójstwo swojej dziewczyny, musi wrócić do więzienia. Początkowo został skazany na 22 lata odsiadki, ale w lutym wyszedł warunkowo zza krat. Długo nie nacieszył się wolnością.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski
PAP/EPA / ALEX DE JESUS/O TEMPO/AE

Bruno Fernandes w lutym został warunkowo zwolniony z więzienia Apac de Santa Luzia w Brazylii. Został skazany przez sąd na 22 lata pozbawienia wolności za zlecenie zabójstwa swojej dziewczyny Elizy Samudio w 2010 roku.

32-letni bramkarz złożył apelację i do czasu jej rozpatrzenia pozostaje na wolności - tak mu się przynajmniej wydawało, ponieważ zdążył nawet podpisać dwuletni kontrakt z drugoligowym Boa Esporte, co wywołało falę nieprzychylnych komentarzy w Brazylii. Nie stanęło to jednak na przeszkodzie, żeby bramkarz zagrał w sumie w pięciu spotkaniach.

Jednak szczęście Fernandesa nie trwało długo. Po skardze prokuratora, sąd postanowił, że piłkarz zamiast na boisku, to na decyzję o apelacji będzie czekał w więzieniu. Rodzina zamordowanej Samudio także protestowała, twierdząc że boi się o swoje życie, kiedy Fernandes przebywa na wolności.

Sprawa byłego golkipera takich klubów jak Flamengo ciągnie się już kilka lat. Bruno wynajął byłego policjanta, który zabił kobietę, poćwiartował ją, a jej szczątki rzucił rottweilerom. Samudio domagała się od bramkarza pieniędzy na utrzymanie dziecka.

ZOBACZ WIDEO Villarreal pokonał Atletico Madryt. Zobacz skrót tego meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×