Czytaj w "PN": Beach soccer. Kosmiczni rywale

PAP / Marcin Obara / Polacy w 2016 roku wygrali europejskie eliminacje do mistrzostw świata w beach soccerze
PAP / Marcin Obara / Polacy w 2016 roku wygrali europejskie eliminacje do mistrzostw świata w beach soccerze

Reprezentacja Polski w beach soccerze po raz drugi w historii weźmie udział w mistrzostwach świata. Pierwsze spotkanie biało-czerwoni rozegrają w najbliższy piątek. Biorąc pod uwagę grupę, do której trafili, czeka ich piekielnie trudne zadanie.

Łukasz Konstanty, Piłka Nożna: Jak przebiegały przygotowania do czekającego nas najważniejszego światowego turnieju?

[b]

Marcin Stanisławski, trener polskiej kadry:[/b] Jesteśmy jedynym zespołem spośród wszystkich uczestników mistrzostw świata, który ma problemy z codziennym treningiem. Klimat mamy, jaki mamy, nie doczekaliśmy się jeszcze odpowiedniej hali, w której moglibyśmy przygotowywać się do takiej imprezy jak mistrzostwa świata, dlatego musieliśmy ratować się wyjazdami. Na szczęście zeszłoroczne zwycięskie eliminacje zrobiły swoje i zaproszeń na turnieje czy mecze towarzyskie nie brakowało. Wybraliśmy lutowy turniej w Iranie, bo chcieliśmy zagrać z zespołem spoza Europy, który prezentuje inny styl niż drużyny z naszego kontynentu. W jego trakcie przegraliśmy 2:3 z gospodarzami, którzy są piątą drużyną świata, pokonaliśmy 3:2 Włochów i ulegliśmy 2:4 Ukrainie.

W późniejszym czasie odbył się tygodniowy obóz w Barcelonie, gdzie pracowaliśmy między innymi nad taktyką. Udział w nim wzięło 15 zawodników. Ostatnim etapem przygotowań był natomiast dwumecz z mistrzami świata - Portugalią, który odbył się z inicjatywy rywala. Pierwsze spotkanie przegraliśmy 4:5, w drugim okazaliśmy się lepsi po rzutach karnych, w regulaminowym czasie padł wynik 3:3.

Podsumowując - postawiliśmy na to, by od lutego przynajmniej raz w miesiącu się spotykać, potrenować, a w pozostałych tygodniach każdy zawodnik miał za zadanie przygotowywać się indywidualnie.

Jak pan ocenia grę i wyniki zespołu we wspomnianych meczach towarzyskich? Dostarczyły one powodów, by z nutą optymizmu czekać na turniej na Bahamach?

Spotkania utwierdziły mnie w przekonaniu, że wyselekcjonowana została odpowiednia grupa zawodników, która sprawdziła się zarówno na boisku, jak i poza nim. Trzeba pamiętać, że gramy przeciwko piłkarzom, którzy - w przeciwieństwie do nas - są zawodowcami. Staramy się jednak innymi elementami eliminować ewentualne niedostatki. Rywale podkreślają, że jesteśmy bardzo niewygodnym przeciwnikiem, mocnym fizycznie i agresywnym. Może nasze spotkania nie są najpiękniejsze, niemniej choćby wspomniane wcześniej potyczki towarzyskie pokazały, że z każdym jesteśmy w stanie powalczyć.

ZOBACZ WIDEO Znakomity Skorupski, sensacyjne zwycięstwo Empoli. Zobacz skrót meczu z AC Milan [ZDJĘCIA ELEVEN]

Wciąż jednak nam trochę brakuje do najmocniejszych. Choć wyniki często oscylują w okolicy remisu - 2:3 z Iranem, 4:5 z Portugalią, czy w zeszłym roku również 4:5 z Tahiti - to jednak są to nadal porażki. Musimy więc jeszcze sporo pracować, jednak obawiam się, że jeśli nie będziemy mieli możliwości trenowania na co dzień, to takie występy jak zeszłoroczny w eliminacjach mistrzostw świata zdarzać się będą jedynie raz na jakiś czas. Żeby była jasność – nie narzekamy na tegoroczne przygotowania. Związek zapewnił nam wszystko, czego oczekiwałem, a co najważniejsze, ominęły nas kontuzje.

Na mistrzostwach świata powalczymy w najsilniejszym składzie?

Tak. Zgłosiliśmy do FIFA 18 zawodników, w tym sześciu rezerwowych, którzy muszą być gotowi na to, iż w każdej chwili mogą zostać wezwani, gdyby na przykład ktoś nabawił się przed turniejem urazu.

(...)

Wywiad został przeprowadzony 22 kwietnia 2017 r.

[b] CAŁĄ ROZMOWĘ PRZECZYTASZ W NAJNOWSZYM NUMERZE TYGODNIKA "PIŁKA NOŻNA".

[/b]

Komentarze (0)