Piłkarze Wisły Płock powinni pokonać Ruch Chorzów, ale przy stanie 1:1 zmarnowali podyktowany w kontrowersyjnych okolicznościach rzut karny. Do drugiej "jedenastki" podszedł Giorgi Merebaszwili, jednak jego strzał obronił Libor Hrdlicka. Słowak skapitulował w 50. minucie, kiedy z "wapna" do siatki trafił Jose Kante. - Mieliśmy wymarzoną sytuację. Nie będę szukał kozłów ofiarnych. Przypomnę jednak, że są pewne założenia, zasady i nie można się z nich wyłamywać. Do rzutów karnych wyznaczeni byli obecni na boisku Kante i Wlazło. Odpowiedzialność wziął Merebaszwili i nie wykorzystał jedenastki. Pewnie, można nie wykorzystać karnego, ale chodzi o zasadę. Nie można się wyłamywać z ustaleń - denerwował się Marcin Kaczmarek.
Opiekun Nafciarzy był rozczarowany remisem. Wisła stworzyła sobie więcej okazji bramkowych, ale grała nieskutecznie. - Chcieliśmy wygrać i uciec reszcie stawki. Długo wydawało się, że zwyciężymy. Ruch doprowadził do wyrównania oddając chyba jeden celny strzał - martwił się Kaczmarek. - Powinniśmy sięgnąć po trzy punkty - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Atalanta grała do końca, Juventus stracił punkty. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]