Kontuzja Matusiaka, czy wróci jeszcze do dawnej formy?

W trzech meczach piłkarze Widzewa zdobyli trzy gole, z czego tylko jeden był autorstwa napastnika. A to przecież duet Robak - Matusiak miał być postrachem bramkarzy I ligi. Póki co współpraca pomiędzy nimi jest daleka od ideału. Nie sprzyjają temu także ciągłe urazy tego drugiego.

Radosław Matusiak w Widzewie dostał duży kredyt zaufania. Kibice w spokoju czekają na jego bramki, trener Paweł Janas regularnie wystawia go do gry. Nawet, gdyby chciał posadzić tego piłkarza na ławce rezerwowych, żaden ze zmienników nie jest w stanie wnieść na boisko więcej.

Jak na razie "RadoMatu" nie zachwyca. Z meczu na mecz miał grać coraz lepiej, ale najlepiej wypadł w debiucie przeciwko Koronie. Mimo że skupiał na sobie uwagę dwóch defensorów, radził sobie z nimi nie najgorzej, a także miał udział przy golu Adriana Budki. Potem forma, zamiast pójść w górę, stanęła w miejscu, albo i nawet poszła w dół.

Piłkarzowi na pewno nie pomagają ciągłe kłopoty zdrowotne. Nie dość, że zimą co chwilę łapał urazy, to po meczach z Koroną i Zagłębiem chodził poobijany. W spotkaniu z Flotą doznał stłuczenia mięśnia goleni. Na początku poruszał się o kulach, ale szybko je porzucił. Ani we wtorek, ani w środę nie trenował z drużyną, co sprawia, że jego występ przeciwko Dolcanowi Ząbki stoi pod wielkim znakiem zapytania. - Szanse, że zagra, wynoszą 50 na 50 - powiedział we wtorek serwisowi SportoweFakty.pl drugi trener Widzewa, Piotr Stokowiec.

Ale specjalnej poprawy stanu zdrowia Matusiaka nie ma, dlatego w poniedziałek najprawdopodobniej usiądzie on na ławce. Czy zastąpi go 20-letni Robert Kowalczyk, który w starciu z Flotą na niecałe pół godziny przed końcem zmienił właśnie byłego reprezentanta Polski? - Jeszcze nie wiemy. Wizji jest wiele, a po dokładnej analizie postawimy na najlepszych - odpowiada dyplomatycznie Stokowiec.

Sam zainteresowany, nieco zawstydzony obecnością mediów, mówi jedynie: - Nie zastanawiałem się jeszcze nad tym. Za występem Kowalczyka u boku Robaka może świadczyć fakt, że... obaj w ostatnich dniach wybrali się do fryzjera. "Robaczek" ma teraz irokeza, natomiast "Kowal" ostrzygł się bardzo krótko. - Nie jest to wielka zmiana, po prostu trochę zarosłem - śmiał się.

W kadrze Widzewa jest jeszcze Przemysław Oziębała, ale on u trenera Janasa raczej nie ma najwyższych notowań. Świadczyć o tym może fakt, że przeciwko Zagłębiu został najpierw wprowadzony, a potem... zmieniony. W minionej kolejce natomiast nie wszedł na boisko do ataku, lecz na lewą pomoc.

Komentarze (0)