VAR - dość oszustw w Europie

FIFA już podjęła decyzję - wprowadza powtórki wideo na mistrzostwa świata. Jak długo piłkarze i kibice będą ofiarami sędziowskich błędów w Europie. Kiedy w końcu powtórki wprowadzi UEFA, choćby w Lidze Mistrzów?

W tym artykule dowiesz się o:

O tym, że VAR jest konieczny nie od dzisiaj, a od wczoraj, pokazał mecz Realu Madryt z Bayernem Monachium w Lidze Mistrzów. O błędach sędziowskich napisano już wiele, Twitter aż wrzał i w sumie kilka milionów postów dodano o tym meczu.

FIFA widzi, UEFA już nie

Trudno przejść do porządku dziennego, twierdząc, że "błędy były, są i będą" i że "człowiek popełnia błędy". Nie w momencie, kiedy na stole leżą dziesiątki milionów euro, kiedy sędziowskie pomyłki sprawiają, że Robert Lewandowski odpada z walki o Złotą Piłkę. Wygranie Ligi Mistrzów i gole Polaka mogły sprawić, że to on będzie na ustach wszystkich kibiców. Jak już wiemy, tak się jednak nie stanie.

FIFA jednak widzi problem, zaczyna działać. Powoli, ale konsekwentnie. Wiadomo już, że na mundialu w Rosji sędziowie będą mogli korzystać z powtórek. Gianni Infantino informację tę ogłosił podczas pobytu w Santiago de Chile. - W 2017 roku wszyscy na stadionie lub w domu mogą w kilka sekund zobaczyć i ocenić sporną sytuację. Jedyną osobą, która nie może tego zrobić, jest sędzia. Musimy to zmienić - przyznał prezydent FIFA.

Jednak do mundialu pozostał ponad rok, a UEFA, która przecież organizuje rozgrywki chociażby Ligi Mistrzów, nic nie wspomina o konieczności wprowadzenia powtórek. Sytuacja z meczu Realu z Bayernem nie jest przecież jednostkowa.

ZOBACZ WIDEO Emocjonujące derby Andaluzji dla Malagi. Zobacz skrót meczu z Sevillą [ZDJĘCIA ELEVEN]

Gol widmo 

Niektóre federacje już zaczynają działać. Pamiętny był mecz Chelsea z Liverpoolem w Lidze Mistrzów, gdy "gol widmo" Luisa Garcii zadecydował o awansie The Reds. Jose Mourinho do dzisiaj nie może przeboleć tej sytuacji, gdyż jego zdaniem piłka nie przekroczyła linii bramkowej.

Mimo iż od tej sytuacji minęło ponad 10 lat, to UEFA nic nie zrobiła w tym kierunku. Wprowadzenie sędziów zabramkowych nie jest rozwiązaniem, ponieważ ludzkie oko i tak się myli. Po rozum do głowy poszli szefowie angielskiej Premier League. Tam nikt nie skacze już do sędziego, kiedy piłka znajdzie się w okolicach linii bramkowej. Szybkie spojrzenie na zegarek, a tam specjalny system przekazuje, czy był gol czy nie.

To rozwiązanie sprawiło, że spadła liczba kontrowersji w Premier League. Piłkarze też już nie otaczają wianuszkiem arbitra wywierając na nim presję. Do dzisiaj najsłynniejszą bramką, która nie została uznana, była ta z 2005 roku. Wówczas Pedro Mendes z Tottenhamu Hotspur przelobował z połowy boiska Roya Carrolla, bramkarza Manchesteru United. Wszyscy widzieli gola, tylko nie arbitrzy.

Ręka Henry'ego

Dzisiaj jednak łatwo wymienić inne sytuacje, które ośmieszyły arbitrów. Ręka Thierry'ego Henry'ego z barażu o mistrzostwa świata w 2009 roku była jasnym dowodem: jak sędzia nie widzi, to piłkarze robią co chcą.

- Tak, zagrałem ręką, ale ja nie jestem sędzią. Piłka uciekała za linię, zatrzymałem ją ręką, arbiter nie zagwizdał... Kontynuowałem grę, ale ręka oczywiście była - oznajmił bezczelnie Henry.

Co z tego, skoro osiem lat później taka sytuacja bez problemu może się powtórzyć. Sędzia stojący za bramką też nie wszystko jest w stanie dostrzec, a sami zawodnicy świetnie to wykorzystują. Zresztą niedawno mówił o tym w wywiadzie dla WP SportoweFakty Tomasz Listkiewicz, sędzia asystent Szymona Marciniaka.

- Zresztą, topowe kluby zatrudniają byłych sędziów, aby ci przekazywali piłkarzom informacje na temat arbitrów oraz ewentualnie sposobów, jak ich oszukać. Już kilka razy czułem, że prawy pomocnik celowo ustawiał się tuż przy mnie, aby zasłonić mi pole widzenia. Są również tacy piłkarze, którzy doskonale opanowali sztukę wymuszania rzutów karnych, bo nauczyli się, gdzie sędzia ma ograniczoną widoczność, gdzie najłatwiej go nabrać - mówił.

Powtórki w innych dyscyplinach

Siatkówka, koszykówka, hokej, tenis - można byłoby jeszcze wymieniać. W tych dyscyplinach wprowadzono powtórki i ostateczny wynik stał się bardziej sprawiedliwy. Po meczach nie pisze się o błędach sędziowskich, ale o pomyłkach sportowców.

- Ja od dawna jestem za powtórkami wideo i namawiałem do nich - mówi WP SportoweFakty Jan Tomaszewski po czym dodaj: - One muszą zostać wprowadzone. Pomijam już pieniądze, bo przecież gra idzie o ogromny prestiż, sławę. Bayern miałby większe szanse, jakby były powtórki. W tenisie są, w siatkówce są, w hokeju są, a w najbardziej popularnej dyscyplinie na świecie nie ma. To jest dla mnie skandal.
 
Presja kibiców jest coraz większa i prędzej czy później UEFA ugnie się i wprowadzi wideo. Pytanie tylko, ile do tego czasu sędziowskich pomyłek zostanie popełnionych i jak mocno skrzywdzą jedną z drużyn.

Źródło artykułu: