Propozycja włodarzy Tura była szybka i konkretna, a Marian Kurowski nie zastanawiał się zbyt długo nad jej przyjęciem. - Nie było na to czasu. Przedstawiciele klubu zgłosili się do mnie z prośbą o pomoc, bo chcą wywalczyć utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. Zgodziłem się objąć posadę bez wahania. Uważam, że posiadam wystarczające doświadczenie, by poradzić sobie z uchronieniem Tura przed degradacją - powiedział serwisowi SportoweFakty.pl szkoleniowiec pochodzący z Szamotuł.
Kurowski nie planuje wstrząsu kadrowego przed sobotnim spotkaniem z Motorem Lublin, tym bardziej, że nie ma jeszcze pełnego obrazu możliwości swojej drużyny. - Oglądałem zespół podczas ostatniego meczu z Wartą i poczyniłem pewne obserwacje, ale to za mało, by dowiedzieć się wszystkiego. W Poznaniu Tur grał dobrze tylko przez 20 minut. W drugiej połowie przyszedł natomiast moment kompletnego rozbicia drużyny i głównie nad tym musimy popracować przed starciem z Motorem. Kadra jest szeroka, bo znajduje się w niej 23 piłkarzy. Teoretycznie mam więc do dyspozycji po dwóch zawodników na każdą pozycję. Trudno mi jednak, pracując dopiero od środy, wyselekcjonować optymalną jedenastkę - stwierdził.
Do tej pory doświadczony trener nie miał wielkiej wiedzy na temat graczy Tura. Zna tylko możliwości Piotra Bieńka i Radosława Pruchnika, którzy niemal dwa lata temu występowali w prowadzonej przez niego III-ligowej Amice Wronki. - I na tym właściwie kończą się nazwiska piłkarzy, z którymi miałem bezpośrednią styczność. Sporo wiem jeszcze o Dariuszu Stachowiaku, który grał w kilku klubach ekstraklasy, tyle że on jest obecnie kontuzjowany i w sobotę nie będę mógł korzystać z jego usług.
Nowy szkoleniowiec ekipy z Wielkopolski musi jednak zrobić wszystko, by pokonać Motor, zwłaszcza że piłkarze z Turku zajmują 12. miejsce w tabeli i mają zaledwie jeden punkt przewagi nad strefą zagrożoną spadkiem. - Zespół z Lublina to nasz bezpośredni rywal w walce o utrzymanie. Gramy u siebie i musimy zainkasować trzy punkty, tym bardziej, że w następnych kolejkach czekają nas trzy mecze z czołowymi drużynami I ligi: Koroną Kielce, KGHM Zagłębiem Lubin oraz Flotą Świnoujście - dodał.
Kurowski powrócił do pracy z zespołem seniorskim po 1,5-rocznym prowadzeniu młodzieżowców poznańskiego Lecha. Jak szkoleniowiec porównuje specyfikę tych zajęć? - Różnice są ogromne. Będąc trenerem młodych piłkarzy, na co dzień obserwuje się ich rozwój i kładzie się nacisk na nieco inne sprawy. Nie ukrywam, że praca z młodzieżą dawała mi satysfakcję; przecież co pół roku z drużyny odchodziło wielu zawodników, a my nadal byliśmy w czołówce Młodej Ekstraklasy. Teraz czeka mnie jednak zupełnie inne wyzwanie. W Turku mamy konkretny cel do zrealizowania, a zawodnicy są już ukształtowani. Mam nadzieję i wierzę, że uda nam się wywalczyć utrzymanie w I lidze - zakończył.