- Nie widzę szans na dwa zwycięstwa z Wisłą, ponieważ jesteśmy bardzo osłabieni - mówi dość pesymistycznie trener Franciszek Smuda. Wszystko przez urazy, które dopadły kilku lechitów. Wiadomo już, że z Wisłą nie zagra Rafał Murawski. Podczas piątkowego treningu kontuzji nabawił się Grzegorz Wojtkowiak, a po meczu z Arką Gdynia krwiaka na nodze ma Hernan Rengifo, który w dodatku przebywał ostatnio na zgrupowaniu reprezentacji. - Będzie miał zabiegi do samego meczu, ale nie wiadomo czy będzie w pełni sił, dlatego raczej nie wpuszczę go na boisko. W momencie wyjazdu na zgrupowanie reprezentacji Peru nie wiedział, że ma uraz. Krwiak na nodze pojawił się dopiero po dwóch czy trzech dniach - opowiada Smuda.
Nie tylko Rengifo przebywał na zgrupowaniu reprezentacji. Pięciu lechitów otrzymało powołanie do kadry Leo Beenhakkera, choć tylko trzech miało okazję do pokazania swoich możliwości. Z kolei Semir Stilić obejrzał dwa mecze Bośni i Hercegowiny z Belgią z trybun. - Na treningach wszyscy wykazują chęć do gry - zdradza trener Lecha, który dodaje, że jego podopieczni są bojowo nastawieni. -Wiemy, że gramy z nie byle kim, tylko z Wisłą Kraków, która jest mistrzem Polski. Nawet przez sekundę nie wolno myśleć, że to będą łatwe spotkania.
Smuda w ostatnich dniach nie mógł przygotowywać drużyny do meczów z Wisłą, ponieważ aż siedmiu piłkarzy przebywało na zgrupowaniach reprezentacji. - Nie jest to komfortowa sytuacja. Z tymi zawodnikami, którzy zostali, udało się wypracować coś nowego. Kadrowicze potrzebują dnia lub dwóch, aby przestawić się na taktykę Lecha, bo wiadomo, że w kadrze gra się inaczej - opowiada "Franz".
W niedzielę Lech i Wisła zmierzą się w ekstraklasie, a trzy dni później w Remes Pucharze Polski. W pierwszym meczu pucharowym poznaniacy wygrali 1:0 po bramce Roberta Lewandowskiego. - Oba spotkania będą bardzo trudne. Wisła nie chce oddać ani pucharu, ani ligi - zakończył Franciszek Smuda.