Grał z Pele, nauczył "Cesarza" palić. Poznaj zwariowaną historię bramkarza z USA
43 lata temu Shep Messing zadebiutował w słynnym New York Cosmos. Z tej okazji postanowiliśmy przybliżyć historię tego szalonego bramkarza. A jest o czym opowiadać. Amerykanin żył niczym gwiazda rocka.
Luis Suarez gryzie swoich przeciwników, inni prowokują słowami albo brutalnie faulują. Shep Messing miał inny sposób na wyprowadzenie przeciwników z równowagi. Podczas meczów nosił w spodenkach agrafkę, którą wyciągał przy rzutów rożnych.
- W dużym zamieszaniu kłułem przeciwników, żeby zrobić sobie miejsce. Sędzia nie mógł tego widzieć. Pamiętam Mike'a Englanda z Walii, który uprzykrzał mi życie. W końcu go dźgnąłem w plecy i biodro. Już więcej się do mnie nie zbliżał - zdradził Messing w wywiadzie dla worldsoccer.com.
Amerykański bramkarz nie zarobił "kokosów" na grze w piłce. Ale dzięki niej zyskał wiele pięknych wspomnień, o których może opowiadać godzinami. Nie każdy przecież może się pochwalić, że grał z Pele czy nauczył Franza Beckenbauera palenia papierosów.
Gangi i broń
Messing urodził się 9 października 1949 roku. Dzieciństwo spędził na Bronksie, w jednej z najniebezpieczniejszych dzielnic Nowego Jorku.
ZOBACZ WIDEO AS Monaco mistrzem Francji. Zobacz skrót meczu z AS Saint-Etienne [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Nie było lekko. Dorastałem wśród gangów i broni - powiedział otwarcie. Pasja do sportu pomogła mu się wydostać z tego mrocznego miejsca.
W szkole w Long Island grał w drużynach futbolu amerykańskiego, baseballa i koszykówki.
- Przyznam, że o piłce nożnej wtedy nie wiedziałem nic. Dopiero w wieku 16 lat jeden ze szkolnych trenerów spytał mnie, czy chcę sprawdzić się na bramce. Dwa lata później byłem już piłkarzem z prawdziwego zdarzenia, członkiem kadry olimpijskiej - zdradził.
Afera z włosami
Kariera Messinga nabrała tempa, gdy razem z reprezentacją USA poleciał na igrzyska w Monachium. Dla amerykańskiego sportowca to było spełnienie wszystkich marzeń, choć pierwsze dwa mecze - z Maroko (0:0) i Malezją (0:3)- oglądał z trybun.
- Nasz trener Bob Guelker był bardzo surowy. Na igrzyskach kazał mi się obciąć. Powiedział też, że ze względu na przygotowania do meczu nie możemy wziąć udziału w paradzie otwarcia. Ostro się pokłóciliśmy, ale ja miałem to gdzieś. Nie ściąłem włosów, a na paradę i tak poszedłem. Guelker zawiesił mnie na dwa pierwsze spotkania - wyjaśnił Messing.
Anywho, that's enough lecturing. Back to business: look at this photo of Shep Messing: pic.twitter.com/PjIWUcJ8
— Maxi Rodriguez (@FutbolIntellect) 29 stycznia 2013
W ostatnim meczu grupowym Amerykanie mierzyli się z Republiką Federalną Niemiec (RFN). Messing stał między słupkami i puścił siedem goli.
- Graliśmy w Monachium na Stadionie Olimpijskim przed 70 tysiącami ludzi. Dostaliśmy tęgie lanie, ale nie żałuję, że zagrałem. Niemcy strzelili mi siedem bramek, do tego złamałem nos po strzale Uli Hoenessa już w trzeciej minucie. To był najpiękniejszy moment mojego życia - stwierdził.
Jeszcze wtedy nie wiedział, że lada dzień stanie się coś, co odmieni igrzyska olimpijskie na zawsze.
Atak terrorystyczny
5 września 1972 roku do wioski olimpijskiej przedarli się uzbrojeni członkowie palestyńskiej organizacji Czarny Wrzesień, którzy zamordowali jedenastu izraelskich sportowców i trenerów oraz jednego oficera niemieckiej policji.
- O czwartej nad ranem obudziło nas dwóch żołnierzy niemieckich z karabinami. Nasz budynek znajdował się dokładnie naprzeciw kwater Izraelczyków. Byłem w szoku, gdy dowiedziałem się o wszystkim - powiedział Messing.
Najbardziej jednak zdenerwowało go zachowanie przewodniczącego MKOl-u, Avery'ego Brundage'a.
- W wiosce rozgrywały się sceny jak z horroru. Terroryści w maskach biegali sobie po chodnikach. Trzymali zakładników, a Avery Brundage powiedział nam, że impreza musi trwać. To było szaleństwo. Pełen chaos. Do tego pobiłem się z jednym Rosjaninem, który przechodził obok budynku Izraelczyków i się z nich śmiał - opowiedział Messing.
Negocjacje w fast foodzie
Po powrocie z igrzysk Messing był na testach w New York Cosmos. Radził sobie znakomicie, dlatego po trzech dniach trener Gordon Bradley zaprosił go na rozmowę w cztery oczy. Panowie prowadzili negocjacje w... Burger Kingu.
- Gordon kupił sobie cheesburgera i colę. Mnie zamówił cheesburgera i frytki. Potem zaproponował mi kontrakt wart 2300 dolarów na rok. Byłem mądry, w końcu uczyłem się na Harvardzie. Chciałem negocjować, dlatego powiedziałem mu, że się zastanowię. Gordon tylko spojrzał na mnie i powiedział wprost, że go to nie obchodzi. Tak się dogadaliśmy - wytłumaczył amerykański bramkarz.
NA NASTĘPNEJ STRONIE DOWIESZ SIĘ, ZA CO MESSING WYLECIAŁ Z COSMOS, JAK POZNAŁ PELE I NAUCZYŁ PALIĆ PAPIEROSY FRANZA BECKENBAUERA.