- Bardzo szkoda straconych w tym meczu punktów, bo były one dla nas bardzo ważne. Graliśmy w tym meczu w bardzo ciężkich warunkach. Nierówne boisko nie ułatwiało gry kombinacyjnej i piłka często płatała figle - powiedział w rozmowie z naszym portalem Maris Smirnovs. - Szkoda też, że nie było na trybunach naszych kibiców, bo oni potrafią swoim dopingiem dodać nam sił do walki. Jesteśmy bardzo rozczarowani, bo w pierwszej połowie to my mieliśmy więcej okazji do zdobycia bramki. Piast skupiał się na grze z kontrataku i po jednej z takich akcji padła bramka ważąca o tym, że trzy punkty zostają w Gliwicach - dodał.
Łotysz żałował też niewykorzystanej okazji strzeleckiej, jaką miał w pierwszej połowie spotkania: - Dostałem bardzo dobre dośrodkowanie do uderzenia głową. Chciałem trafić kozłem od ziemi, tak żeby zaskoczyć bramkarza. Niestety w ostatniej chwili przed uderzeniem obrońca Piasta wybił mnie z rytmu i piłka zamiast wpaść do bramki przeleciała obok słupka. Wielka szkoda, bo chwilę później Piast nas skontrował i straciliśmy bramkę. Jestem pewien, że gdyby to moje trafienie było celne, mecz na pewno ułożyłby się dla nas inaczej - zapewniał defensor zabrzańskiej drużyny.
Doświadczony obrońca nie ukrywa, że Górnik znajduje się w trudnej sytuacji, ale wierzy w punkty zdobyte w kolejnych spotkaniach: - Nasza sytuacja jest bardzo ciężka. Myśleliśmy, że uda nam się tutaj wywalczyć punkty, ale niestety straciliśmy bramkę, która zaważyła o naszej porażce. Na pewno nie jest łatwo, ale przed nami kolejne mecze. Teraz gramy z rywalami, którzy grają bardziej otwarty futbol od Piasta. Metodą tej drużyny jest strzelić bramkę po kontrze i potem bronić wyniku. Przez to może ich gra nie wygląda najlepiej, ale gromadzą punkty. Dla drużyny grającej otwartą piłkę jak my, nie jest łatwo grać z takim przeciwnikiem. We Wrocławiu powalczymy o punkty, bo pokazaliśmy już w tym sezonie, że potrafimy grać dobrze w piłkę - zauważył obrońca Trójkolorowych.
Zdaniem obrońcy 14-krotnych mistrzów Polski kluczowym momentem były zmiany spowodowane urazami Sebastiana Nowaka i Damiana Gorwskiego: - W przerwie straciliśmy dwa bardzo ważne ogniwa naszej drużyny i dwie zmiany. Gdyby nie kontuzje trener na pewno wprowadziłby zawodników ofensywnych, którzy jeszcze bardziej wzmocniliby naszą siłę ognia. Niestety została nam jedna zmiana, wszedł Darek i rozruszał naszą grę, ale na broniącego się murem Piasta brakowało jeszcze jednego zawodnika tego pokroju - ocenił rosły libero Górnika.
- Gra się tak jak przeciwnik pozwala. Przegraliśmy mecz, który był bardzo wyrównany. Nie będziemy jednak się nad tym długo zastanawiać, bo przed nami kolejne mecze, w których będziemy chcieli grać o punkty. Pierwszy już w czwartek, we Wrocławiu - zakończył Maris Smirnovs.