Dzień przed meczem z Bournemouth Leicester City poinformowało, że nie przedłuży wygasającego z końcem sezonu kontraktu Marcina Wasilewskiego. W trakcie spotkania z Wiśniami fani Lisów domagali się wpuszczenia Polaka na boisko, ale Craig Shakespeare pozostał nieugięty i nie umożliwił "Wasylowi" pożegnania z kibicami.
Na szkoleniowca spadła lawina krytyki. Fani i komentatorzy nie mogli zrozumieć jego decyzji tym bardziej że w trakcie meczu wykorzystał tylko dwie z trzech zmian i mógł wpuścić Wasilewskiego na boisko choćby symbolicznie.
- Byłem tego świadom i przed meczem rozmawiałem ze swoimi współpracownikami, że w idealnej sytuacji damy Marcinowi szansę w końcówce meczu - tłumaczy Shakespeare.
- Nie mówiłem mu o tym, żeby nie robić mu nadziei, a potem go nie wpuścić. Chciałem wygrać mecz. Przede wszystkim o tym myślałem. Gdyby okoliczności temu sprzyjały, wpuściłbym go do gry na ostatni kwadrans, ale uznałem, że to nie był odpowiedni moment - dodaje szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO Wielka radość piłkarzy Realu Madryt [ZDJĘCIA ELEVEN]
Po remisie z Bournemouth ustępujący mistrz Anglii zakończył sezon na 12. miejscu, a zwycięstwo z zespołem Artura Boruca dałoby Lisom awans na 8. pozycję.
Wasilewski był zawodnikiem Leicester City od września 2013 roku. W sezonie 2013/2014 awansował z klubem z King Power Stadium do Premier League, a w minionej kampanii sięgnął z nim po mistrzostwo Anglii. Rozegrał dla Lisów ogółem 77 spotkań: 35 w pierwszym sezonie, 28 w drugim, 9 w trzecim i 5 w ostatnim.
- Będzie nam go brakowało. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak niektórzy zawodnicy mogą być ważni poza boiskiem. Jest wielkim profesjonalistą i świetnym człowiekiem. Nie jest tak groźny jak wygląda - zapewnia z uśmiechem Shakespeare.