Chilijskie media są przekonane, że Fernando Felicevich, agent Alexisa Sancheza, we wtorek poleciał do Monachium, aby rozmawiać o transferze z Arsenalu Londyn. Mistrz Niemiec jest skłonny zapłacić za Sancheza 50 mln funtów. Jego nazwisko na pewno rozpala, Chilijczyk jest zdecydowanie zawodnikiem do pierwszego składu drużyny Carlo Ancelottiego. Może grać jako środkowy napastnik, ale najlepiej sprawdziłby się na skrzydle.
To na razie największe nazwisko przewijające się w transferowych spekulacjach.
- Omówiliśmy już z trenerem Ancelottim i zarządem naszą politykę transferową, zdecydowaliśmy, o jakich powalczymy piłkarzy. I właśnie rozpoczynamy naszą aktywność na tym polu - mówi teraz Karl-Heinz Rummenigge, cytowany przez Goal.com.
Na razie Bayern Monachium wykupił z Juventusu Turyn skrzydłowego Kingsleya Comana, ale to przecież nie jest nowy piłkarz, bo do tej pory Francuz był wypożyczony. Wcześniej również monachijczycy zakontraktowali już reprezentantów Niemiec Sebastiana Rudego i Niklasa Suele z Hoffenheim. Obaj to obrońcy.
ZOBACZ WIDEO Znakomity powrót Barcelony na nic. Zobacz skrót meczu z Eibar [ZDJĘCIA ELEVEN]
Priorytetem Bayernu jest na pewno sprowadzenie napastnika, który będzie w stanie rywalizować z Robertem Lewandowskim i skutecznie Polaka zastąpić. To największy problem mistrzów Niemiec, głośno dyskutowany w ostatnich tygodniach, gdy Lewandowski nie mógł zagrać w kilku meczach, w tym w pierwszym półfinale z Realem Madryt. To Rummennige kiedyś żartował, że Lewandowski nie potrzebuje zmiennika, bo nigdy nie jest kontuzjowany. Nasz piłkarz - jak się okazało - nie jest jednak maszyną.
Tyle, że sprowadzenie napastnika tej samej klasy wcale nie musi być takie proste. Kapitan reprezentacji Polski wydaje się piłkarzem nie do ruszenia, mało który klasowy snajper zaryzykuje siedzenie na ławce i oglądanie popisów Lewandowskiego. A ten znowu, tylko w Bundeslidze strzelił aż 30 goli.