Finał Ligi Europy. Justin Kluivert: wielki talent, który chce przyćmić legendę ojca

Getty Images / Dean Mouhtaropoulos / Na zdjęciu: Justin Kluivert
Getty Images / Dean Mouhtaropoulos / Na zdjęciu: Justin Kluivert

- Jestem mniejszy, szybszy i bardziej mobilny niż mój ojciec. Poza bramkami zawsze szukam asyst - mówi o sobie Justin Kluivert. Przed nim pierwsze wielkie wyzwanie - finał Ligi Europy.

Holenderska piłka znalazła się w kryzysie, którego nikt się nie spodziewał. Ostatnie dwa mundiale były przecież udane dla ekipy "Oranje". W RPA awans do finału i tam porażka 0:1 z Hiszpanią. Cztery lata później w Brazylii brązowe medale. Owszem, w międzyczasie było Euro 2012 i odpadnięcie z turnieju w fazie grupowej, ale tłumaczono to wypadkiem przy pracy.

Po mistrzostwach świata w "Kraju Kawy" przyszły jednak kwalifikacje do mistrzostw Europy 2016. To była porażka na całej linii, bo choć z grupy Holendrów awansowały aż trzy zespoły, to pomarańczowi zajęli czwarte miejsce i wygrali zaledwie cztery spotkania. Nikt już nie miał wątpliwości, że problem jest duży i nie można go bagatelizować. Szczególnie że Holandii może zabraknąć także na mundialu w Rosji, bo na razie daleko jej do miejsca dającego awans.

Holendrzy potrzebują nowych gwiazd. Wesley Sneijder, czy Arjen Robben to zawodnicy, którym coraz mniej się chce. Pojawiło się jednak światełko w tunelu. To Ajax Amsterdam, który w środę 24 maja zagra w finale Ligi Europy z Manchesterem United. Zespół Petera Bosza pełen jest młodych graczy, którzy lada moment mogą przywrócić blask holenderskiej piłki. Jeden z piłkarzy ma nieprzeciętny talent. To Justin Kluivert, którego nazwisko kibice doskonale znają. Tak, to syn słynnego Patricka, który przez lata strzelał gole dla Barcelony.

Historia może się powtórzyć

ZOBACZ WIDEO Real mistrzem Hiszpanii po pięciu latach. Zobacz skrót meczu z Malagą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Najpierw jednak wróćmy do 1995 roku, kiedy to Ajax zdobył ostatnie wielkie trofeum w Europie. W finale Ligi Mistrzów klub z Amsterdamu mierzył się z Milanem. Wiele wskazywało na to, że w regulaminowym czasie gry gole nie padną. Holendrzy mieli jednak asa w rękawie. Patrick Kluivert wszedł w drugiej połowie, pięć minut przed końcem strzelił zwycięskiego gola, a potem świętował wielki sukces w wieku 18 lat.

Historia może się powtórzyć. Justin jest w takim samym wieku jak wówczas jego ojciec. Prawdopodobnie także zacznie na ławce rezerwowych, bo dopiero jest powoli wprowadzany do pierwszej jedenastki. Ma jednak wszystko, aby podobnie jak Patrick wysłać wszystkim kibicom znak, że oto rodzi się nowa gwiazda holenderskiej piłki, która wyciągnie z dołka drużynę narodową.

Syn legendy futbolu w profesjonalnej piłce stawia pierwsze kroki. Zadebiutował niedawno, bo w styczniu ubiegłego roku. Dwa miesiące później strzelił pierwszego gola. Przed nim daleka droga, ale ludzie, którzy mieli okazję z nim pracować, mówią, że to duży talent, który odpowiednio oszlifowany może błyszczeć w najlepszych klubach świata. Co najważniejsze, wydaje się, że w głowie ma poukładane. Nie przerażają go porównania do ojca, a wręcz czerpie z nich motywację.

- Lubię, kiedy jestem do niego porównywany. Miał świetną karierę i mam nadzieję, że też taką zrobię. Nie czuję z tego powodu presji, bo po prostu kocham grać w piłkę. Jestem dumny ze swojego nazwiska i moim celem jest uczynienie go jeszcze sławniejszym na świecie - komentuje Justin.

NA KOLEJNEJ STRONIE PRZECZYTASZ, W CZYM JUSTIN JEST LEPSZY OD OJCA I KTÓREGO Z WIELKICH PIŁKARZY OBSERWUJE
[nextpage]Ojciec jest dla młodego Kluiverta największą inspiracją. Dlatego gra w koszulce z numerem 45 i to nie jest przypadek. Wystarczy dodać obie cyfry, aby zagadka została rozwiązana. Właśnie z dziewiątką Patrick grał przez lata, a że w Ajaksie jest ona zajęta, to potomek zastosował taką sztuczkę.

Na tym jednak koniec porównań do ojca. Znacznie więcej ich różni, a zacząć należy od pozycji na boisku. Patrick grał środkowego napastnika, którego najważniejszym zadaniem były bramki. Justin natomiast jest skrzydłowym, który za cel ma tworzyć kolegom sytuacje bramkowe.

- Justin jest też szybszy, ma lepszą technikę, a do tego jest niższy od ojca - wymienia dalej "Four Four Two".

- Jestem mniejszy, szybszy i bardziej mobilny niż mój ojciec. Poza bramkami zawsze szukam asyst - mówi w podobnym stylu sam zawodnik.

Uważnie obserwuje Ronaldo

Na razie wszyscy bacznie obserwują rozwój 18-letniego skrzydłowego. W klubie trenerzy są z niego zadowoleni, ale nie chcą od razu wrzucać go na głęboką wodę. W pierwszym składzie pojawia się rzadko, nie zawsze wchodzi z ławki rezerwowych, ale jego regularne występy są tylko kwestią czasu.

- Justin cały czas robi duże postępy. Możesz dać mu piłkę i się nie martwić, bo trudno mu ją odebrać. Ma szybkość i odwagę, a do tego wie jak to wykorzystać. Powinien teraz pracować nad innymi elementami, ale mi trudno uwierzyć, że on jest tak młodym zawodnikiem - mówi legenda Ajaksu Sjaak Swart.

Możliwe, że Peter Bosz zacznie na niego odważniej stawiać w przyszłym sezonie. Latem na pewno kilku zawodników Ajaxu odejdzie do silniejszych klubów.

- W jego grze jest mnóstwo radości. Jest prawdziwym przedstawicielem amsterdamskiej piłki. Staram się go dobrze przygotować na przyszłość, bo wiem, że może być lepszy, niż ktokolwiek inny - komentuje trener Ajaxu.

Na razie Justin cierpliwie czeka na miejsce w pierwszym składzie. Czerpie też wzorce od Cristiano Ronaldo, którego lubi obserwować.

- Nie chodzi tutaj tylko o jego umiejętności, ale także sposób, w jaki żyje, co je i jak ciężko trenuje. Jest dla mnie wzorem do naśladowania - mówi nastolatek.

W Holandii wszyscy liczą, że Justin Kluivert nie popełni nigdzie błędu i nie tylko dorówna, ale także prześcignie ojca. To m.in. na jego barkach ma spoczywać wyciągnięcie z dołka reprezentacji. Pierwsze wyzwanie czeka go w środę.

Jeżeli wejdzie w finale Ligi Europy, zabłyśnie kilkoma akcjami, to kariera może nabrać tempa. Już zresztą pojawiają się głosy, że niebawem może zadzwonić telefon z Paryża, gdzie dyrektorem Paris Saint-Germain jest jego ojciec.

Źródło artykułu: