Nie była to pierwsza awaria oświetlenia w Łęcznej podczas meczu ligowego, takie sytuacje również miały miejsce, gdy zielono-czarni grali w ekstraklasie. Również dla Wojciecha Stawowego nie była to nowość. - Zdarzało się, ale nie tak, żeby z tego powodu przerywano mecz. Takie awarie światła po prostu zdarzają się na stadionach. To są rzeczy niezależne od ludzi - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl tłumaczy szkoleniowiec Górnika.
To właśnie trener Stawowy był orędownikiem rozgrywania meczów przy sztucznym oświetleniu, dlatego konieczność gry przed południem uważa on za niezbyt korzystne rozwiązanie, choć jest ono podyktowane wymogami przepisów, które precyzują, że mecz spotkanie musi być dokończone przy świetle dziennym. - Jest to sytuacja taka sama dla obu drużyn, ona nie jest trudna tylko dla nas. Lepiej się gra o takiej porze, jak w sobotę. Ona jest z wielu względów lepsza, np. lepiej reaguje organizm, niż z samego rana czy o 11. Druga rzecz, teraz zmieniła się pogoda i podniosła się temperatura. O godzinie, o której graliśmy była zbliżona do tej, jaka do tej pory w Polsce panowała. Natomiast w niedzielę trzeba spodziewać się temperatury dość wysokiej, jak na tę porę roku, co na pewno nie będzie sprzyjać - zauważa Stawowy.
Do przerwy jego podopieczni nie radzili sobie najlepiej i mieli spore kłopoty z sforsowaniem defensywy przeciwnika. Trener podkreśla jednak klasę rywala. - I połowa pokazała, że to twardy, ostry mecz, ale oczywiście w ramach przepisów i bardzo ciężki, co zapowiadałem przed spotkaniem. GKP to najlepsza drużyna z jaką graliśmy do tej pory i wysoko zawiesiła przed nami poprzeczkę. Ta druga połowa będzie ważna. Szkoda, że nie jest to normalnie, a mamy cały wieczór przerwy i gramy o 11. My jednak nie możemy grymasić i musimy zrobić wszystko, żeby zagrać drugą połowę z dużą determinacją - mówi szkoleniowiec Górnika.