Cracovia wygrała... moralnie - relacja z meczu Cracovia Kraków - Ruch Chorzów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Gol zdobyty przez Pawła Nowaka zapewnił Cracovii zwycięstwo 1:0 z Ruchem Chorzów. Pasy wygrały trzecie spotkanie ma własnym stadionie w rundzie wiosennej i wydostały się ze strefy spadkowej. Tak powinno wyglądać podsumowanie sobotniego spotkania Cracovii z Ruchem Chorzów, gdyby nie błędna decyzja sędziego bocznego, który dopatrzył się pozycji spalonej Nowaka przy sytuacji, która mogła i powinna rozstrzygnąć losy tego spotkania. Ruch przyjechał do Krakowa z jasno określonym celem - nie przegrać. Cel swój osiągnął, ale nie kosztem dobrej postawy, ale wspomnianej błędnej decyzji sędziego.

W tym artykule dowiesz się o:

Kibice Cracovii w liczbie 5000 stawili się w sobotnie popołudnie, żeby dopingować swoich pupili w starciu z Ruchem Chorzów. Po dwóch tygodniach przerwy spowodowanej przerwą na mecze reprezentacji Polski, Pasy musiały już na dzień dobry grać mecz z gatunku o sześć punktów. W poprzednich spotkaniach Cracovia udowodniła, że długo trwa jej "wejście w takie spotkanie". Tak było z Piastem Gliwice, podobnie z Lechią Gdańsk - deja vu mieliśmy także w starciu z Ruchem. Pasy ruszyły zdecydowanie do ataków dopiero w drugiej połowie, ale tutaj na ich drodze stawał albo, najlepszy na placu, Matko Perdijić, albo… sędziowie.

Sygnał do ataków dla gospodarzy dał na samym początku Dariusz Pawlusińśki, ale piłka po jego dośrodkowaniu z rzutu rożnego minęła bramkę gości. W kolejnych minutach sytuacji na zdobycia goli, było jednak niewiele.

Za chwilę po przeciwnej stronie boiska z woleja próbował uderzać Marcin Zając, ale ten strzał, a w zasadzie jego próbę, lepiej zostawić bez komentarza.

- Musimy krzyczeć tak głośno, żeby doping pomógł im zdobyć gola - wystosował w pewnym momencie apel do kibiców Pasów odpowiedzialny za doping fan Cracovii i owszem i na stadionie przy ulicy Kałuży na doping nie można było w sobotę narzekać. Na grę obu drużyn - już tak.

Fatalny w skutkach mógł okazać się dla Pasów błąd Łukasza Tupalskiego w 32. minucie. Piłkę przejął Zając i uderzył w samo okienko bramki Marcina Cabaja. - Błyskawicznie podjąłem decyzję o strzale. Szkoda, że piłka nie szła jeszcze bardziej w światło bramki - żałował po spotkaniu napastnik Ruchu.

Pięć minut później znowu groźnie zaatakowali goście - Tomasz Brzyski znalazł w polu karnym Wojciecha Grzyba, ale świetnie zachował się w tej sytuacji Michał Karwan, który zażegnał niebezpieczeństwo pod bramką Cracovii.

Jeszcze tylko dwa ostatnie przed przerwą zrywy Cracovii zakończone niecelnymi uderzeniami Nowaka i Bartosza Ślusarskiego (dwukrotnie dobrze do partnerów zagrywał w tym momencie Paweł Sasin - przyp. red.) i sędzia mógł zaprosić obie drużyny na piętnastominutową przerwę.

- Zagraliśmy naprawdę słabo w pierwszej połowie - wyznał Nowak, a trener Płatek dodał: - Do przerwy mecz typowy na remis. Po jednej sytuacji do zdobycia gola z jednej i drugiej strony.

Nie pozostawało kibicom zatem nic innego jak czekać, na lepszą grę Cracovii i Ruchu w drugiej połowie. I już 120 sekund po wznowieniu gry bohaterem Pasów mógł zostać Pawlusiński - jego efektowny rajd między kolejnymi zawodnikami Ruchu został jednak w ostatniej chwili powstrzymany przez jednego z rywali. W odpowiedzi chorzowianie przeprowadzili najładniejszą akcję w całym meczu - Artur Sobiech przedłuża piłkę głową do Grzyba. Kapitan Ruchu niepotrzebnie decyduje się na oddanie strzału (był zupełnie nie pilnowany i mógł spokojnie podejść bliżej bramki Cracovii - przyp. red.), który, po efektownej robinsonadzie, pada łupem Cabaja.

Sytuacja, opisana na wstępie, miała miejsce w 60. minucie. Uderzał z dystansu Pawlusiński, piłka trafiła do Nowaka, a ten podał do Ślusarskiego. Napastnik Pasów uderzył na bramkę Perdijića, ale bramkarz Ruchu świetnie sparował piłkę na słupek. Futbolówka trafia do Nowaka, a ten trafił do pustej bramki. W tym momencie chorągiewka sędziego bocznego jest już wysoko w górze. - Dla mnie Cracovia powinna zdobyć trzy punkty, aczkolwiek jest coś takiego w futbolu jak sędziowie, którzy różnie interpretują sytuacje - oświadczył po meczu trener Płatek. Niezadowolenie z nie uznania gola nie ukrywał także (niedoszły) strzelec Nowak. - Jeżeli nie było spalonego , to w kolejnym meczu sędzia popełnia na naszą niekorzyść błąd. Zdarzało się to we wcześniejszych meczach, że przez ich błędy traciliśmy bramki.

Cracovia miała jeszcze dużo czasu, aby zdobyć gola na wagę trzech punktów, ale zdaniem prezesa Janusza Filipiaka, właśnie ta sytuacja była kluczowa dla losów całego meczu. - To był ważny mecz, a jak się nie uznaje takiego gola, to później zawodnikom trudno się gra. Mogliśmy później strzelić gole, ale jakby też zostały nieznane, to co by było?- zapytał retorycznie.

Błąd sędziego na pewno nie stał by się tematem numerem jeden meczu Cracovia - Ruch, gdyby kolejne świetne okazje wykorzystywali Ślusarski, Nowak czy Damian Misan, który mógł zaliczyć prawdziwe wejście smoka i w pierwszym kontakcie z piłkę zdobyć bramkę. Rezerwowy Cracovii za bardzo się jednak odchylił i piłka poszybowała wysoko nad bramką Ruchu.

W tym momencie goście grali już w dziesiątkę. Drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Rafał Grodziski. Cała sytuację sprowokował Bartłomiej Dudzie, który zupełnie bezsensownie zaatakował niczym karateka bramkarza Ruchu w "piątce”. - Nie wiem, czy to piłka nożna, czy już kung-fu? Zawodnik specjalnie mnie kopnął - należała się ewidentnie czerwona kartka - powiedział po meczu Perdijić. Całej sytuacji nie widział trener Płatek, ale… - Jeżeli Bartek faulował, to powinien opuścić boisko - przyznał.

Murawy nie opuścił Dudzic, ale Grodzicki, a kilka minut później Maciej Sadlok. Zawodnik Ruchu faulował Misana, ale postanowił jeszcze skomentować w kilku słowach decyzję sędziego bocznego o zasygnalizowaniu przez niego faulu. Sędzia główny, najsłabszy aktor sobotniego meczu, nie miał wyjścia i ukarał Sadloka drugą żółtą, i w konsekwencji, czerwoną kartką.

- Jeżeli grają zespoły z dołu tabeli, to - co było widoczne w postawie moich podopiecznych - będzie dużo emocji, niekoniecznie sportowych na boisku. Nie poznawałem swoich podopiecznych. Nie graliśmy w piłkę, tylko próbowaliśmy jakiś tam innych rozwiązań - to się wszystko brało się jednak właśnie z tych emocji - próbował usprawiedliwić swoich podopiecznych trener Bogusław Pietrzak.

Cracovia zremisowała "wygrany" mecz. Dla trenera Płatka, jego podopieczni wygrali z Ruchem, choć po tym spotkaniu jego podopieczni dopiszą do swojego konta tylko jeden punkt w tabeli. Czy będzie to punkt na miarę utrzymania czy spadku z ligi - przekonamy się na mecie sezonu.

Cracovia Kraków - Ruch Chorzów 0:0

Składy:

Cracovia Kraków: Cabaj - Sasin, Tupalski, Karwan, Derbich - Pawlusiński, A. Baran (81' Misan), Kłus, Nowak, Szeliga (74' Dudzic) - Ślusarski.

Ruch Chorzów: Perdijić - Jakubowski (75' Jezierski), Sadlok, Grodzicki, Nykiel - Grzyb, Baran, Pulkowski (68' Nowacki), Brzyski - Zając, Sobiech (66' Fabusz).

Żółte kartki: A.Baran, Tupalski (Cracovia), G.Baran, Grodzicki, Sadlok, Fabusz (Ruch).

Czerwone kartki: Grodzicki (Ruch) /za drugą żółtą, 78'/, Sadlok (Ruch) /za drugą żółtą, 86'/

Sędzia: Piotr Wasielewski (Kalisz).

Widzów: 5000 (350 kibiców gości).

Najlepszy zawodnik Cracovii: Dariusz Pawlusiński.

Najlepszy zawodnik Ruchu: Matko Perdijić.

Najlepszy zawodnik meczu: Matko Perdijić.

Źródło artykułu: