Do incydentu doszło w niedzielę tuż przed spotkaniem ekipy Macieja Bartoszka z Legią Warszawa. - Nie wiem, czy to był kibic Korony. Nie wiem, czy kogoś takiego można nazwać kibicem, to był raczej awanturnik. Staliśmy na światłach i podbiegło do nas kilka osób. Otworzono drzwi od auta, jedna z nich zapytała mojego kolegę komu kibicuje, a ten odpowiedział, że Koronie. Ja zapytałem, czy jest jakiś problem i w tym momencie dostałem w twarz. Nie zdążyłem nawet schować głowy - relacjonuje w rozmowie z WP SportoweFakty Grzegorz Piechna.
To jednak nie koniec. - Otworzyłem drzwi i powiedziałem temu gościowi, że skoro jest taki mocny, to niech podejdzie jeszcze raz. Jakoś zabrakło mu odwagi. Potem tylko usłyszałem: "k...., to był Piechna". Dopiero wtedy mnie rozpoznali - dodał.
Napastników najprawdopodobniej zainteresował numer rejestracyjny pojazdu, bo były napastnik Korony przyjechał na mecz z Opoczna (woj. łódzkie). - Oba miasta dzieli raptem 70 km. Często jestem obecny na meczach Korony, zwłaszcza tych u siebie i nigdy dotąd nie doszło do czegoś takiego. Zawsze spotykałem się z wyrazami sympatii. Teraz nie wiedziałem nawet jak się zachować. Przykre to - przyznał.
Grzegorz Piechna był zawodnikiem klubu z Kielc w sezonach 2004/2005 i 2005/2006. Najpierw awansował z nim do ekstraklasy, a później wywalczył tytuł króla strzelców, zdobywając 21 goli.
ZOBACZ WIDEO Serie A: polski mecz dla SSC Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN]
.