Igor Lewczuk: We Francji trzeba bardziej uważać na napastników

Newspix / Na zdjęciu: Igor Lewczuk w barwach Girondins Bordeaux
Newspix / Na zdjęciu: Igor Lewczuk w barwach Girondins Bordeaux

- Mój cel to regularna gra i zwojowanie czegoś więcej w pucharach. Mamy szansę w Lidze Europy - mówi nam Igor Lewczuk, obrońca reprezentacji Polski.

Środkowy obrońca Girondins Bordeaux to jeden z kandydatów do zastąpienia na środku obrony Kamila Glika w meczu eliminacyjnym do mistrzostw świata z Rumunią (10 czerwca). Na pewno argumentem przemawiającym za występem Igora Lewczuka jest fakt, że grał z Michałem Pazdanem w Legii, a ten raczej zagra przeciwko Rumunom.

- Każdy kto przyjeżdża chciałby zagrać, mamy trochę czasu na treningach, żeby się pokazać. Podchodzę do tego na spokojnie. Poza tym kto mówi że Michał zagra, są już jakieś przecieki? - żartuje Lewczuk.

Jego kontrkandydaci to Marcin Kamiński oraz Thiago Cionek. Ten ostatni jest faworytem mediów, nie dlatego że jest najlepszy, ale tak dziś wygląda klasyfikacja Adama Nawałki. Tyle tylko, że Cionek jest raczej zawodnikiem niskim, najniższym z trójki kandydatów do zastąpienia Glika (190 cm wzrostu). Ma 184 cm wzrostu, Lewczuk jest o 3 centymetry wyższy, zaś Kamiński o 8 centymetrów. Zgodnie z zasadą, że co najmniej jeden ze środkowych obrońców powinien być wysoki, skoczny i dobrze ustawiający się, Cionek nie jest faworytem w wyścigu.

Lewczuk ma za sobą niezły sezon. Znalazł się w setce piłkarzy, którzy rozegrali najwięcej minut w topowych europejskich ligach. Polak zagrał w 46 meczach, łącznie 4034 minuty.

ZOBACZ WIDEO Czynnik ludzki nie może decydować o stracie milionów Euro. Dyskusja na temat systemu VAR w #dzieńdobryWP

- Szybko wskoczyłem do składu. Kolega miał uraz i jak to w piłce bywa, wykorzystałem szansę. Jestem zadowolony z gry, z ilości minut, z szóstego miejsca, które nam gwarantuje eliminacje do Ligi Europy. To w silnej lidze francuskiej jest dobry wynik. Ocena sezonu to "mocne 4" - mówi Lewczuk.

Jaki cel ma teraz?

- Regularna gra i zwojowanie czegoś więcej w Lidze Europy. Mamy ciekawy zespół, jest szansa na "coś więcej". Chciałbym też, żebyśmy osiągnęli coś więcej we Francji, choć konkurencja jest mocna. Marsylia, Nicea i Lille ogłaszają, że mają dużo pieniędzy i poważne plany transferowe. A przecież jest jeszcze Monaco i PSG - zauważa.

Zaznacza, że Bordeaux to jedno z najlepszych miejsc do życia we Francji. Dla niego, jako piłkarza, najważniejsze jest jednak, że to dobre miejsce do gry w piłkę. Przez rok rozwinął się jako obrońca.

- Na pewno napastnicy we Francji jeśli chodzi o siłę i szybkość górują, ale nie ma co narzekać na polskich napastników. Nie powiem, że to jakiś wielki przeskok. Po prostu piłkarze są bardziej kompleksowi. W tych słabszych ligach napastnik ma siłę wiodącą, ktoś jest silny, ktoś szybki, ktoś bardziej kreatywny, a tu zawodnik ma to, to i to - wylicza.

Na pytanie dziennikarzy, czy Polska może powtórzyć wynik z Rumunią (3:0 dla Biało-Czerwonych) z jesieni, odpowiada dyplomatycznie: - Każdy wynik jest możliwy do powtórzenia, pierwszy mecz dał nam sporo wiary we własne możliwości.

Komentarze (0)