Dziennikarze brytyjskiego "The Guardian" nie mają wątpliwości: to największy organizacyjny kryzys od momentu, w którym Międzynarodowa Federacja Piłkarska (FIFA) przyznała Katarczykom prawo do mundialu.
Szefowie światowej piłki zmagali się już z zarzutami korupcyjnymi wobec przyznania mundialu Katarowi, następnie musieli zmienić termin mistrzostw, bo jednak w czerwcu i lipcu z powodów klimatycznych nie dałoby się tam zorganizować turnieju, a na koniec z oskarżeniami o łamaniu praw człowieka i śmierci setek osób pracujących przy przygotowaniach mundialu.
Najbardziej poważny problem powstał jednak dopiero teraz.
Zablokowany Katar
Arabia Saudyjska, Bahrajn, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Egipt oraz uznany międzynarodowo rząd Jemenu zerwały we wtorek stosunki dyplomatyczne z Katarem. Zawieszono loty do Ad-Dauhy. Saudyjczycy zablokowali granicę lądową i odcięli sąsiadów od świata, a obywatele Kataru w ciągu 2 dni muszą opuścić ZEA. Na Bliskim Wschodzie doszło do politycznego trzęsienia ziemi.
ZOBACZ WIDEO Żewłakow: żyjemy w erze Cristiano Ronaldo
Saudyjczycy oskarżają sąsiadów o wspieranie terrorystów oraz grup zainteresowanych destabilizacją sytuacji w regionie; zwłaszcza Bractwa Muzułmańskiego, Hamasu, nawet Hezbollahu. Katarczycy zarzuty odpierają i nazywają je "kampanią kłamstw".
Prezes Niemieckiej Federacji Piłkarskiej (DFB) Reinhard Grindel mówi wprost: - Całe społeczeństwo piłkarskie musi się zgodzić z tym, że duże turnieje nie powinny odbywać się w krajach wspierających terroryzm.
FIFA, której oficjalnym partnerem są linie lotnicze Qatar Airways, odpowiada zdawkowo. W oświadczeniu wydanym przez federację czytamy, że "jest ona w stałym kontakcie z komitetem organizacyjnym" i "nie ma innych komentarzy".
FIFA może zmienić świat
Na bierność federacji z niepokojem patrzy doktor historii stosunków międzynarodowych, wykładowca Collegium Civitas, Witold Rybczyński.
- W idealnym świecie FIFA zajęłaby zdecydowane stanowisko i zwróciła się do Kataru o wygaszenie sporu, wyznaczając jednocześnie termin, po którym odebrałaby mu prawo do organizacji turnieju. Za jej podejściem kryją się jednak stanowiska czołowych graczy areny międzynarodowej: USA, Chin, Francji czy Wielkiej Brytanii. Na razie świat jest zaskoczony i się wszystkiemu przygląda. A to dla piłkarskiej federacji ogromna szansa - mówi ekspert dla WP SportoweFakty.
I jasno stwierdza: - Sformułowanie przez FIFA konkretnej groźby oraz jej realizacja mogłyby się wpisać w historię, kompletnie zmienić bieg światowej polityki.
Według Rybczyńskiego piłkarska federacja ma dziś na arenie międzynarodowej pozycję niezwykłą, jej prezes w wielu miejscach przyjmowany jest niczym władca kraju.
- Polityka jest w sporcie, a sport w polityce. Zdecydowania reakcja FIFA w sprawie Kataru mogłaby przynieść efekt na wielu płaszczyznach. A kraj poniósłby straty, które musiałby odrabiać przez wieki, przez pokolenia - wyjaśnia nasz rozmówca. - Ryszard Kapuściński pisał kiedyś o tym, jak przez piłkę wybuchła wojna. Teraz futbol, gdyby Katar zareagował na groźbę federacji, ma szanse doprowadzić do pokoju.
Turniej za 200 miliardów
MŚ w Katarze to gigantyczne przedsięwzięcie. Kraj znad Zatoki Perskiej - jak wyliczył "Forbes" - tygodniowo wydaje na przygotowania do mundialu pół miliarda dolarów. Obejmują one nie tylko budowę infrastruktury (autostrady, koleje, porty lotnicze, hotele), ale także wzniesienie ośmiu nowoczesnych stadionów. W sumie MŚ będą kosztować gospodarzy 200 miliardów dolarów. To ma być wydarzenie, jakiego świat nie widział.
Dwie twarze Ad-Dauhy
Katar to jednak nie tylko wielkie sportowe wydarzenia, blichtr oraz ropa naftowa. Także rozwarstwienie społeczne i bieda.
- Ten kraj wcale nie jest tak kolorowy, jak to wygląda z zewnątrz - mówi nam były reprezentant Polski w piłce ręcznej, Mariusz Jurasik, który grał w tamtejszym El Jaish. - Drapacze chmur, galerie handlowe, sztuczne stoki narciarskie... To wszystko jest przeznaczone dla rdzennych mieszkańców kraju. I zostało zbudowane na bazie taniej siły roboczej.
Ku chwale Katarczyków pracują przybysze z zagranicy. Głównie Indonezyjczycy, Filipińczycy, Hindusi.
Jurasik: - Jadąc na trening, często widziałem takie obrazki: pustynia, morze piasku i nic więcej, tylko samotne namioty. Oraz przybysze zza granicy gotujący obiady na kuchenkach turystycznych. A to wszystko po albo przed ciężką pracą w 40, 50-stopniowym upale.
Według Międzynarodowej Konfederacji Związków Zawodowych w ostatnich latach w Katarze zginęło 1200 zagranicznych pracowników. Wielu z nich właśnie przy przygotowaniach do mistrzostw świata.
Autor na Twitterze:
do tego czasy xD
może się dziać w sporcie i poza sportem...