Robert Obst spełnił marzenie i zdobył gola w elicie dwie minuty przed końcem sezonu. Pomocnik Pogoni Szczecin ustalił wynik meczu z Koroną Kielce na 3:0, a wszedł na boisko dość przypadkowo za kontuzjowanego Mate Cincadze.
- Brakuje słów, żeby opisać emocje, które czułem po strzale. Ta bramka i wynik 3:0 osłodziły mi końcówkę sezonu - wspomina Robert Obst.
- Teraz gram głównie na pozycji defensywnego pomocnika albo stopera, ale wcześniej zdarzało się, że ustawiano mnie gdzieś wyżej. W zasadzie byliśmy już pewni zwycięstwa, więc mogłem sobie pozwolić na zabawę w polu karnym. Pewnie przy 0:0 strzeliłbym z pierwszej piłki - opisuje.
Obst nie był ulubieńcem trenera Kazimierza Moskala, pod którego wodzą zagrał tylko 307 minut w Lotto Ekstraklasie i Pucharze Polski. Od czasu do czasu 21-latek nadrabiał braki w drugim zespole.
ZOBACZ WIDEO: Bogusław Leśnodorski został menadżerem Andrzeja Bargiela. "To jedyny człowiek na Ziemi, który może zjechać na nartach z K2"
- Dla mnie cały sezon był trudny. Nie brakowało mi ambicji i motywacji, żeby pokazać, że mogę coś dać drużynie. Trener zaufał mi w ostatnim meczu i jak widać, opłaciło się. Mam nadzieję, że w nowym sezonie dostanę więcej szans - liczy Robert Obst, który choć pod wodzą Moskala grał niewiele, nie jest entuzjastą jego odejścia z klubu.
- Czas pokaże, czy zmiana trenera będzie pozytywnym bodźcem dla mnie. Jeszcze nie wiem, jaka jest moja przyszłość, ale częste zmiany w sztabie nie są dobre. Te decyzje nie należą do mnie, dlatego myślę w kategoriach nowy trener, nowe nadzieje.
Robert Obst jest wychowankiem Pogoni z krwi i kości. Nigdy nie grał w barwach innego klubu i chce zaistnieć w pierwszym zespole. 30 czerwca wygasa jednak jego kontrakt i może okazać się, że debiutancka bramka była zarazem pożegnalną.
- Pogoń to dla mnie coś więcej niż klub, ale nie zawsze wszystko zależy ode mnie. Chcę się rozwijać i grać regularnie. Do 30 czerwca mam umowę z Pogonią. Może zostanie przedłużona i pozostanie w Szczecinie wpłynie na mnie pozytywnie - zastanawia się Obst.
- Wyniki w ostatnim czasie nie były zadowalające, ale trener Moskal dawał szansę młodym i potrafił wykrzesać z nich możliwości. Młodzież też potrafi i to powinien być znak, że nie trzeba ściągać obcokrajowców, a wystarczy dać szansę chłopakom stąd.
Pogoń Szczecin awansowała po raz czwarty z rzędu do grupy mistrzowskiej w Lotto Ekstraklasie, ale nie poprawiła w niej swojego miejsca sprzed roku i zafiniszowała na 7. lokacie.
- Musimy się tym zadowolić, choć wiadomo, że ambicje były większe. W końcówce sezonu coś nie chciało zaiskrzyć w naszej grze. Ostatnie zwycięstwo 3:0 z Koroną osłodziło nam piłkarski rok. Pokazaliśmy, że potrafimy grać, a poprzednie mecze były wypadkami przy pracy. Każdy wykrzesał z siebie resztki sił i to zaprocentowało - podsumowuje piłkarz Pogoni.