Argentyna wygrała klasyk z Brazylią. Debiut marzeń Jorge Sampaoliego

PAP/EPA / EPA/JOE CASTRO / Na zdjęciu: Piłkarze reprezentacji Argentyny
PAP/EPA / EPA/JOE CASTRO / Na zdjęciu: Piłkarze reprezentacji Argentyny

Reprezentacja Argentyny wygrała 1:0 z Brazylią mecz towarzyski w Melbourne. Lepszą drużynę poprowadził po raz pierwszy Jorge Sampaoli. Na trybunach było 96 tysięcy kibiców.

Przez kilkanaście minut Canarinhos byli przyczajeni na własnej połowie. Taki był pomysł Tite, który zamierzał poobserwować, co przygotował Jorge Sampaoli. W końcu selekcjoner Brazylii wyskoczył z ławki rezerwowych i dał podopiecznym sygnał do ataku. Zaczął się najlepszy okres w grze Brazylii.

W jedenastce brakowało Neymara. Pod jego nieobecność aktywni byli Willian, Philippe Coutinho oraz Renato Augusto. Mniej widoczny był napastnik Gabriel Jesus. Najgroźniejsze uderzenie z tego trio oddał Coutinho, ale przed nim niepotrzebnie przełożył sobie piłkę i pozwolił na powrót defensorowi. W ten sposób został przyblokowany.

Argentyna była niebezpieczna na początku i końcu pierwszej części. Angel di Maria strzelił po kontrataku w słupek, natomiast Gonzalo Higuain główkował po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. To było ostrzeżenie dla Canarinhos, którego nie potraktowali poważnie.

W 45. minucie Higuain zapolował raz jeszcze po wrzutce z głębi pola, był tam także Nicolas Otamendi i po strzale w słupek Gabriel Mercado dobił piłkę z bliska na 1:0. Obrońca zawstydził piłkarzy ofensywnych i rzutem na taśmę otworzył wynik przed przerwą.

ZOBACZ WIDEO Czynnik ludzki nie może decydować o stracie milionów Euro. Dyskusja na temat systemu VAR w #dzieńdobryWP

Trybuny w Melbourne wypełniły się kibicami. Czekali na jakiś błysk Lionela Messiego, który w wielu zakątkach świata jest największym magnesem. Messi dostał do pomocy Joaquina Correę, którego wejście za Gonzalo Higuaina było jedyną zmianą w przerwie.

Albicelestes nie wprawiali w zachwyt, ale radzili sobie z liderem eliminacji do mistrzostw świata. Po godzinie pierwsza porażka Brazylii od 13 czerwca 2016 roku była już bardzo prawdopodobna. Tym bardziej, że w 63. minucie Canarinhos dali koncert nieporadności, oddając dwa uderzenia w słupek z dobrych pozycji. Pechowcami byli Gabriel Jesus oraz Willian.

96 tysięcy kibiców nie doczekało się szturmu Brazylii w ostatnim kwadransie. Owszem, próbowała zaatakować, ale mobilizowany przez Sampaoliego przeciwnik pracował sumiennie w defensywie.

Nagrodą było skromne zwycięstwo.

Brazylia - Argentyna 0:1 (0:1)
0:1 - Gabriel Mercado 45'

Składy:

Brazylia: Weverton - Fagner (73' Rafinha), Thiago Silva, Gil, Felipe Luis - Paulinho (81' Giuliano), Fernandinho, Renato Augusto (67' Douglas Costa), Willian, Philippe Coutinho - Gabriel Jesus (90' Taison).

Argentyna: Sergio Romero - Nicolas Otamendi, Jonathan Maidana, Gabriel Mercado (75' Emanuel Mammana) - Jose Gomez (52' Nicolas Tagliafico), Lucas Biglia, Ever Banega (81' Manuel Lanzini) - Lionel Messi, Paulo Dybala (69' Guido Rodriguez), Angel di Maria - Gonzalo Higuain (46' Joaquin Correa).

Żółte kartki: Paulinho, Rafinha (Brazylia) oraz Maidana (Argentyna).

Sędzia: Chris Beath (Australia).

Komentarze (0)