Zbigniew Mroziński
Poza gospodarzami Rosjanami zagrają mistrzowie świata z roku 2014 Niemcy, triumfatorzy Euro 2016 Portugalczycy, reprezentujący strefę CONCACAF Meksyk, który jako zdobywca Złotego Pucharu z roku 2015 musiał jeszcze rozegrać baraż ze Stanami Zjednoczonymi, zdobywcą tego trofeum dwa lata wcześniej. Ponadto wystąpią: Australia jako zdobywca Pucharu Azji 2015, Kamerun - tegoroczny triumfator Pucharu Narodów Afryki, zwycięzca Copa America 2015 - Chile oraz Nowa Zelandia jako najlepszy zespół Pucharu Oceanii sprzed 12 miesięcy.
Główną areną imprezy będzie Stadion Kriestowskij w Sankt Petersburgu, na którym zostaną rozegrane trzy mecze fazy grupowej (w tym inauguracyjny) oraz finał. Tyle samo spotkań odbędzie się w Moskwie na obiekcie nazywającym się Otkrytije Ariena - poza trzema grupowymi, także mecz o trzecie miejsce. Z kolei Kazań Arena w Kazaniu, jak i Stadion Olimpijski w Soczi będą miejscem potyczek grupowych (po trzy) oraz półfinałowych (po jednej). Triumfator FIFA Confederations Cup otrzyma premię w wysokości 5 milionów dolarów, a zespół, który przegra w finale, dostanie 500 tysięcy mniej. Zwycięzca meczu o trzecie miejsce skasuje 3,5 miliona dolarów, a pokonany w tym spotkaniu będzie się musiał zadowolić kwotą 500 tysięcy niższą. Natomiast krajowe federacje zespołów, które udział w Confederations Cup zakończą na fazie grupowej, wrócą do domu bogatsze o 2 miliony dolarów. Zatem - jest o co grać.
Tyle że zwycięstwo w Pucharze Konfederacji jest jakimś przekleństwem, bo od kiedy turniej jest próbą generalną przed mundialem i odbywa się na terenie gospodarza mistrzostw świata, to jego zwycięzca nie zostaje rok później mistrzem. Przekonali się o tym Brazylijczycy, którzy sięgnęli po Puchar Konfederacji w 2005 roku w Niemczech, w 2009 w RPA oraz cztery lata temu na własnych boiskach, a tytułu najlepszych na globie nie mogą wywalczyć już od 15 lat. Natomiast Francuzi z kretesem przerżnęli World Cup 2002, chociaż 12 miesięcy wcześniej wygrali azjatycką próbę generalną. Gdy impreza odbywała się jeszcze w Arabii Saudyjskiej, Brazylia po wygraniu Pucharu Konfederacji 1997 roku, za rok na MŚ we Francji musiała się zadowolić drugim miejscem. Dlatego w Kraju Kawy z ulgą przyjęto, że ich reprezentacji tym razem zabraknie na tej imprezie.
Nic przeciwko zwycięstwu w tym roku nie mieliby natomiast Chilijczycy, bo na triumf w mundialu i tak raczej nie liczą. Debiutująca w Pucharze Konfederacji La Roja przeżywa najlepszy okres w swej historii, trzy lata temu dopiero po dogrywce przegrała właśnie z Brazylią w 1/8 finału mistrzostw świata, w 2015 roku po raz pierwszy w historii triumfowała w Copa America, a rok później wygrała Copa America Centenario. Czwarte z rzędu lato najlepsi piłkarze z tego latynoskiego kraju mają zagospodarowane przez drużynę narodową. W kadrze awizowanej na rosyjski turniej znalazły się takie gwiazdy jak Alexis Sanchez, Arturo Vidal i Claudio Bravo. Od półtora roku drużyny nie prowadzi już jednak Argentyńczyk Jorge Sampaoli, lecz jego rodak Juan Antonio Pizzi, aczkolwiek niegdyś reprezentant Hiszpanii.
(...)
[b]Cały artykuł do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".
[/b]
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Cieszą mnie trzy gole, ale bardziej punkty