Balon oczekiwań przed startem młodzieżowego turnieju w naszym kraju rozmiarami przypominał ten zabezpieczający kort tenisowy przed deszczem. Podobnie zresztą jak pięć lat wcześniej, gdy wspólnie z Ukrainą organizowaliśmy mistrzostwa Europy. Wtedy kadra Franciszka Smudy miała dojść minimum do ćwierćfinału, a w grupie zająć najlepiej pierwsze miejsce. Wówczas, podobnie jak teraz, też wszyscy cieszyli się, że w pierwszym etapie turnieju uniknęliśmy mocnych rywali. Choć oczywiście drużyna Marcina Dorny trafiła w grupie na czołowe zespoły eliminacji, to jednak nie musiała mierzyć się z Hiszpanią, Niemcami czy Portugalczykami.
Balon jednak nie wytrzymał, choć powietrze uciekało z niego stopniowo.
Początkowo nic na to nie wskazywało, konstrukcja była stabilna, a wskazówka w kompresorze wskazywała rekordowe ciśnienie. Kibicom "Biało-Czerwonych" medal na tym turnieju stanął przed oczami już w pierwszej minucie meczu. Wtedy naładowani gospodarze przeprowadzili przemyślaną akcję. Mariusz Stępiński dobrze się zastawił, rozegrał piłkę do boku, ta trafiła do Tomasza Kędziory, który przypomniał sobie, co nie tak dawno świetnie mu wychodziło. Kapitan reprezentacji dośrodkował wewnętrzną częścią stopy, a Patryk Lipski świetnie nabiegł i z bliska pokonał głową Adriana Chovana.
Zrobiło się naprawdę optymistycznie. Przez pierwsze kilkanaście minut nasza młodzieżówka sprawiała wrażenie drużyny kontrolującej przebieg gry, ale niestety szybko okazało się, że rywale są od nas bardziej dynamiczni, lepiej operują piłką, szybciej ją wymieniają i przede wszystkim nie ograniczają się tylko do jednego lub dwóch schematów. To pokazała akcja na 1:1. Słowacy przeszli przez środek pola z prędkością samochodu na sygnale, zaspała nasza obrona, a gola wbił nam Martin Valjent, który z prawej strony pola karnego stał chyba od momentu zakończenia przedmeczowej rozgrzewki.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Nie możemy sobie na to pozwolić
Wtedy zaczęły się problemy. Wskazówka w kompresorze zaczęła drgać i zbliżać się do czerwonego pola, a balon niebezpiecznie opadać. Dobrze, że podtrzymywali go kibice, którzy w Lublinie przez cały mecz prowadzili zorganizowany doping. Powietrze jednak sukcesywnie uchodziło, bo w materiale zrobiło się kilka dziur. Co chwilę proste błędy popełniali obrońcy, bramkarz bronił niepewnie, nawet godziny na boisku nie wytrzymał słaby Bartosz Kapustka, a Mariusz Stępiński poza kilkoma niezłymi pomysłami, też był raczej niewidoczny.
Pod koniec meczu przypominało to już próbę szycia wielkiego płótna jedną cienką nitką. Zadania podjął się Karol Linetty, nawet czasami zdołał złączyć skrawki materiału, ale co z tego, skoro zaraz wszystko znowu się pruło. I może jakoś by się ten balon postawiło znowu na nogi, ale Przemysław Frankowski spudłował w sytuacji sam na sam, a Linetty kopnął obok słupka. I tą ostatnią nadzieją, jedną cienką igłą, w końcu się skaleczyliśmy i wszystko puściło. Drużyna Pavla Hapala wyprowadziła szybką kontrę, Pavol Safranko stanął oko w oko z Wrąblem i ze spokojem trafił do jego bramki.
Końcówka w naszym wykonaniu to już rozpaczliwe bieganie z pompkami, głębokie wdechy i jeszcze mocniejsze dmuchanie w ustnik. Paweł Dawidowicz trafił w poprzeczkę, reprezentacja atakowała, ale to nie wystarczyło. Teoretycznie najłatwiejszy mecz grupy A przegraliśmy, a jedyny balon jaki może nam teraz poprawić nastrój to ten dla dzieci. Z helem.
Polska - Słowacja 1:2 (1:1)
1:0 - Patryk Lipski 1'
1:1 - Martin Valjent 20'
1:2 - Pavol Safranko 78'
Polska: Jakub Wrąbel - Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Jarosław Jach, Paweł Jaroszyński - Paweł Dawidowicz, Karol Linetty - Przemysław Frankowski, Patryk Lipski (82. Jarosław Niezgoda), Bartosz Kapustka (59. Łukasz Moneta) - Mariusz Stępiński (84. Krzysztof Piątek).
Słowacja: Adrian Chovan - Martin Valjent, Branislav Ninaj, Milan Skriniar, Robert Mazan - Stanislav Lobotka - Albert Rusnak, Matus Bero (90. Laszlo Benes), Martin Chrien, Jaroslav Mihalik (82. Lukas Haraslin) - Adam Zrelak (73. Pavol Safranko).
sędziował: Serdar Gozubuyuk (Holandia)
żółte kartki: Milan Skriniar, Pavol Safranko (Słowacja)
widzów: 14 911
Mój komentarz sprzed meczu:Niemal proroczy, a i tak otrzymał całe mnóstwo minusów :D Czytaj całość