W pierwszym meczu Mistrzostw Europy U-21 2017 Biało-Czerwoni ulegli Słowacji 1:2, a przez większość spotkania byli tylko tłem dla rywali. Występ drużyny Marcina Dorny był daleki od oczekiwań, ale Arkadiusz Onyszko apeluje o to, by nie skreślać Polaków w grze o awans do półfinału. Dwukrotny reprezentant Polski zna smak wielkiego turnieju: w 1992 roku wziął udział w igrzyskach olimpijskich w Barcelonie, z których drużyna Janusza Wójcika wróciła do Polski ze srebrnymi medalami.
- Powiedzmy sobie jasno: Słowacy byli od nas dużo lepsi. Jednak nie dramatyzowałbym i nie nazwałbym występu przeciwko Słowacji katastrofą. Wierzę w to, że Polacy się podniosą. To jest piłka młodzieżowa, a w niej naprawdę wszystko może się zmienić w ciągu kilku dni. W Polsce łatwo wydajemy wyroki - mówi WP SportoweFakty były bramkarz.
W meczu ze Słowacją trener Dorna postawił w bramce na Jakuba Wrąbla, którego występ wzbudził wiele kontrowersji.
- Za stracone bramki go nie winię. W drugiej połowie miał dwie niepewne interwencje na przedpolu, a po jednej prawie strzeliliśmy sobie samobója, ale nie ganiłbym go za ten występ - komentuje Onyszko, dodając: - Każdy z Polaków chciał się bardzo pokazać, bo grali u siebie, a w sporcie jak w życiu: jak się za bardzo chce, to najczęściej nie wychodzi tak, jak sobie planujemy. Poczekajmy z ocenami na dwa następne mecze.
W poniedziałek, w meczu 2. kolejki fazy grupowej Biało-Czerwoni zagrają w Lublinie z broniącymi tytułu Szwedami.
ZOBACZ WIDEO ME U-21. Tomasz Kędziora: nie załamujemy się
no przepraszam, mamy bić Czytaj całość