Chuligani i skorumpowani działacze piłkarscy przez lata odsunęli piłkę nożną od zwykłego człowieka. Byli jak nieudane małżeństwo alkoholika z narkomanką, kłócących się, ale uzależnionych od siebie. Polska piłka powoli uwalnia się od tego wizerunku, kluby powoli budują frekwencję, zyskują klasę średnią, rodziny z dziećmi. Takie sytuacje, jak ta związana z chuliganami Górnika, nie pomagają.
Pomysł z przebadaniem byłego zawodnika Górnika Zabrze, Adama Dancha wariografem jest tak absurdalny, że aż śmieszny. Ale tylko do czasu. A co by się stało, gdyby na wykrywaczu kłamstw wyszło, że Danch brał udział w ustawianiu meczów? Czy to byłby dowód? Wtedy już tak śmiesznie nie jest.
Przypomnijmy - kibice Górnika Zabrze podejrzewali piłkarza o ustawianie meczów. Swoje dorzucił do pieca niestety prezes PZPN Zbigniew Boniek.
To fragment artykułu Cezarego Kowalskiego z portalu Polsat Sport:
"Na dzisiaj przykładów korupcji i sprzedawania meczów nie mamy. Ale mamy odpowiedni aparat i pewne sygnały dostajemy. Ja o tym nie chcę mówić, bo na razie nie ma takiej potrzeby - powiedział prezes PZPN. Na pytanie co ma na myśli, odparł: - Czy wyjechać sobie do Czech i obstawić, że moja drużyna przegra to nie jest taki duży wysiłek? Drużyna Górnika Zabrze w pewnym momencie zaczęła stawiać na młodych.
- I nagle wygrała sześć meczów z rzędu, wracając do ekstraklasy - przypomnieliśmy.
- Na pewne rzeczy czasem trzeba zwrócić uwagę. Jak grali starzy to zdarzały się dziwne wyniki. Nic nie chcę sugerować, ale czujnym trzeba być - zasugerował szef polskiej piłki".
ZOBACZ WIDEO ME U-21. Dawid Kownacki: Wszystko zostało wyjaśnione w kręgu drużyny
Oskarżenie padło na Dancha, zawodnika przez około 10 lat związanego z klubem. To zrozumiałe, bo to właśnie jego odsunięto od drużyny i to z nim rozwiązano kontrakt. Można z jednej strony spojrzeć na to w ten sposób - dobrze, że to załatwili, jest czysty, nie ma o czym mówić.
Ale też ta sytuacja jest kolejną odsłoną odrodzenia ruchu chuligańskiego, z którym mamy do czynienia w ostatnich latach.
Widać tu spory związek z sytuacją polityczną. Poprzedni rząd cały ruch kibicowski trzymał w klatce, dochodziło do skandalicznych zatrzymań, kibice skarżyli się niemalże na tortury, wymuszenia zeznań. Za rządów PO łamano podstawowe prawa nie tyle kibica co człowieka. Rządzący wiedzieli, że mają przyzwolenie społeczne, bo w końcu dla przeciętnej pani Heleny "kibice to nie ludzie". Frustracja tych środowisk rosła i teraz, gdy zostały uwolnione przez nowy rząd, trudno je będzie zatrzymać. Więc szykujmy się na to, że dziwnych zdarzeń będzie raczej więcej niż mniej.
Tym bardziej, że władza daje ciche przyzwolenie chuliganom. Choćby minister Błaszczak mówiący, że kluby same muszą sobie radzić z zagrożeniem, czy Jarosław Kaczyński, który stwierdzał, w sumie dość niewinnie, że jeśli kibice organizują uroczystości patriotyczne, to trzeba bić im brawo.
Nie ma żadnej dyskusji, że ruch kibicowski zrobił wiele, by obalić poprzedników, a władza sprytnie to wykorzystała.
Dziś trudno oprzeć się wrażeniu, że jest między stronami cichy sojusz, choć nikt się do tego nie przyzna.
W sumie sytuacja jest smutna. Gdyby spojrzeć na ruch kibicowski z boku, widać wiele kolosalnych zmian w ciągu ostatnich 20 lat. Sam ostatnio pisałem o grupie fanów Legii, która przepięknie odrestaurowała Centrum Zdrowia Dziecka. Jedna z najbardziej wzruszających rzeczy, z którymi ostatnio się spotkałem. Grupa fanów pomaga weteranom wojennym, robi zbiórki dla domów dziecka, wysyła dary na wschód. To wszystko kapitalne przedsięwzięcia, które niestety są regularnie "anulowane" przez inne "przedsięwzięcia". Obrzydliwe rasistowskie okrzyki na stadionie w Belgii i potem jeszcze bardziej obrzydliwe oświadczenie SKLW - stowarzyszenia kibiców Legii, chuligani Widzewa Łódź, którzy nie życzą sobie sponsora, bo chcą sami rządzić klubem. W końcu, jak mówią "tak to jest urządzone w Wiśle Kraków i działa", co jest tylko potwierdzeniem pewnych przypuszczeń. Wiele mówią ostatnie zajścia na Legii, gdzie porządku pilnowała grupa chuliganów. Skończyło się na tym, że jeden drugiego brutalnie kopnął w głowę.
Co z nim dalej? Nie wiadomo. Ale wiadomo, że kluby są zakładnikami bandytów, nie są w stanie wiele zrobić. Właściciele, prezesi nie przylatują tu pod obstawą na weekend. Mają prawo do obaw. Tym bardziej, że minister Błaszczak umywa ręce.
Niestety politycy jednej czy drugiej opcji nie mają pomysłu na rozwiązanie sytuacji, stosują środki zbyt łagodne albo zdecydowanie zbyt ostre.
Inna sprawa to ciche romanse działaczy z kibicami. Wiele osób się na tym przejechało. Choćby prezes Boniek. Z wypowiedzi jego i rzecznika prasowego PZPN jasno wynikało, że w 2016 roku fani Lecha i Legii dostali pozwolenie na wniesienie rac na Stadion Narodowy na finał Pucharu Polski. Efektem była masa rac na murawie, przerwany mecz i lekcja dla prezesa pod tytułem: "nie zawierać sojuszy z kibicami, to nie jest wiarygodna grupa". Zamiast święta był pogrzeb futbolu.
Próbowali romansować z kibicami właściciele Legii. Dali palec, dali dłoń, dali rękę i w końcu doszło do jednego z największych skandali w ostatnich latach w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Po zadymie na meczu z Borussią Dortmund straty liczono w milionach. To co mogło pójść na przykład na budowę Akademii Młodzieżowej, poszło na kary. Niczego się nie nauczono.
Z Górnikiem Zabrze problemy były już wcześniej. Kiedyś kibice tego klubu weszli na trening i kazali założyć piłkarzom koszulki z wulgarnym napisem: "Nie wystarczy tylko biegać lub trochę się starać, z naszym herbem na sercu trzeba zap...". O akcji wiedział i prezes klubu i trener Kasperczak. Napisałem co o tym sądzę i ze szkoleniowcem od tej pory nie rozmawialiśmy. Był to rok 2009.
Akcja z Danchem wygląda na scenę z kabaretu Monty Pythona. Gdyby nie to, że w rzeczywistości jest tylko kolejną odsłoną nigdy niekończącej się opowieści.
Chociaż coraz bardziej nabieram podejrzeń, że jesteś tu tylko dla kasy od Szefernakera. Prawie wszystkie twoje wpisy to są hejty polityczne. Takie typowe, chamskie, Czytaj całość
" Za rządów PO łamano podstawowe prawa nie tyle kibica co człowieka. " - czy pan aby brał dzisiaj tabletki?