Trener Nenad Bjelica wystawił od 1. minuty dwóch nowych piłkarzy - Emira Dilavera, który wystąpił na środku defensywy, a także lewoskrzydłowego Mario Situma. W tyłach Kolejorz nie miał zbyt wiele pracy, bo choć mistrz Izraela toczył z nim wyrównany bój, to brakowało mu konkretów.
Poznaniacy byli zdecydowanie bardziej efektywni i już w 4. minucie do siatki trafił Robert Gumny, który wykorzystał dośrodkowanie Darko Jevticia z rzutu wolnego. Młody obrońca zaliczył więc bardzo udany powrót po półrocznym wypożyczeniu do Podbeskidzia Bielsko-Biała.
Stałe fragmenty były w piątek mocną stroną Lecha, bo drugiego gola zdobył po rzucie rożnym. Centrował Jevtić, piłkę przed bramkę zgrał Nicki Bille Nielsen, a z bliska formalności dopełnił Lasse Nielsen. Ten ostatni był najgłośniejszym zawodnikiem na boisku. Co chwilę pokrzykiwał w kierunku kolegów, korygując ich ustawienie i dyrygując całą linią defensywną.
Lech nie pokazał może olśniewającej formy, był jednak zabójczo skuteczny i po zmianie stron raz jeszcze poprawił wynik. W 60. minucie Gumny do gola dołożył asystę i bardzo ładnym dośrodkowaniem obsłużył Situma. Chorwat przymierzył w długi róg i pokonał bramkarza Hapoelu, obijając jeszcze wewnętrzną część słupka.
ZOBACZ WIDEO ME U-21. Karol Linetty: Zawaliliśmy
To był pierwszy i ostatni sparing Kolejorza przed dwumeczem I rundy eliminacyjnej Ligi Europy z Pelisterem Bitola. Do soboty podopieczni Nenada Bjelicy będą przebywać na zgrupowaniu w Opalenicy, a ostatnie dni przed czwartkową potyczką pucharową spędzą już w Poznaniu.
Lech Poznań - Hapoel Beer Szewa 3:0 (2:0)
1:0 - Robert Gumny 4'
2:0 - Lasse Nielsen 29'
3:0 - Mario Situm 60'
Skład Lecha: Matus Putnocky (46' Jasmin Burić) - Robert Gumny (79' Marcin Wasielewski), Lasse Nielsen, Emir Dilaver, Wołodymyr Kostewycz, Abdul Aziz Tetteh, Darko Jevtić (79' Jakub Serafin), Maciej Makuszewski, Radosław Majewski (67' Mihai Radut), Mario Situm (72' Dariusz Formella), Nicki Bille Nielsen (72' Kamil Jóźwiak).
1:0 - Robert Gumny 4'
2:0 - Lasse Nielsen 29' - to 29 minuta to 2 połowa? bo do końca 1 było niby 1:0
3:0 - Mario Situm 60'