Kibice Juventusu Turyn wiążą duże nadzieje z Moise Keanem. To 17-letni napastnik, który powoli przebija się do pierwszego składu. W minionym sezonie rozegrał kilka spotkań w barwach "Starej Damy" i na tyle się sprawdził, że klub zaproponował mu profesjonalny kontrakt.
Włoch, których pochodzi z Wybrzeża Kości Słoniowej, szybko przystał na warunki finansowe. Nastolatek otrzymał 700 tys. euro za sezon i wydawało się, że sprawa jest zamknięta. Do finalizacji potrzebny był tylko podpis ojca Keana, który jest wymagany, gdy zawodnik nie skończy 18 lat.
To, co wydawało się formalnością, nagle wszystko skomplikowało. Stało się tak, bo "Stara Dama" nie dotrzymała niecodziennej obietnicy danej Biorou Keanowi.
- Juventus zaoferował 700 tys. euro, co jest w porządku. Problem polega na tym, że obiecali mi kilka traktorów, które chciałem wykorzystać w swojej działalności rolniczej na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Teraz jednak stwierdzili, że w budżecie nie mają na to pieniędzy. Kiedy ich o nie poprosili, to zapewniali, że nie będzie problemu, a teraz wszystko się zmieniło - tłumaczy ojciec piłkarza.
ZOBACZ WIDEO ME U-21. Karol Linetty: Zawaliliśmy
Ojciec piłkarza ma kilka hektarów ziemi w rodzinnym kraju. Chce tam uprawiać ryż oraz kukurydzę.
Kean jest bez profesjonalnego kontraktu i stał się łakomym kąskiem dla wielu klubów. Arsenal, Chelsea i Manchester City już uważnie monitorują sytuację 17-latka.