Deniss Rakels: Nic nie słyszałem o Cracovii

Newspix / MARCIN RAJCZAK/400MM.PL
Newspix / MARCIN RAJCZAK/400MM.PL

Wracam do polskiej ekstraklasy, która jest mi doskonale znana, a Lech ma poważne ambicje - mówi nowy piłkarze Lecha Poznań Deniss Rakels.

Złamanie nogi w sierpniu ubiegłego roku skomplikowało piłkarską karierę Denissa Rakelsa w Anglii. Reading sprowadził reprezentanta Łotwy z Cracovii za 500 tysięcy euro po to, by strzelał dużo goli. W Championship 17-krotny reprezentant Łotwy zdobył trzy bramki, lecz zaliczył tylko 14 spotkań. Jaap Stam, menedżer Reading, nie robił problemu z wypożyczeniem Rakelsa na sezon 2017-18 do Lecha Poznań prowadzonego przez Nenada Bjelicę, a zawodnik nie przestaje wierzyć, że jeszcze kiedyś dostanie się do Premier League.
[b]

Jaromir Kruk, "Piłka Nożna": Trzy trafienia na zapleczu angielskiej elity to chyba nie jest dorobek, który pana zadowala?
[/b]

Deniss Rakels: Po złamaniu nogi nie jest łatwo wrócić do składu i odpowiedniej dyspozycji. Dużo czasu spędziłem w gabinetach lekarskich, na rehabilitacji, a w tym czasie drużyna grała bardzo dobrze, walczyła o awans do Premier League. Mogę tylko ubolewać, że pech dopadł mnie w takim momencie, ale już nie ma sensu do tego wracać. Liczę, że przydam się Reading. Po powrocie na boisko dostałem kilka szans w drużynie młodzieżowej, trudno było liczyć, że w końcówce sezonu ponownie wskoczę do pierwszego zespołu, który rozgrywał arcyważne mecze.

Jak się pan czuje w klubie?

O Reading mogę mówić w samych superlatywach. To wspaniały świat, w którym piłkarzom niczego nie brakuje. Organizacja perfekcyjna, warunki do treningów na najwyższym poziomie, do tego fajna, rodzinna atmosfera. Kibice nie zapominają o nas, niezależnie od wyników czujemy ich wsparcie, widać na każdym kroku, jak w tym małym mieście pod Londynem futbol jest kochany. A ja szybko stałem się rozpoznawalny, rozdaję autografy, pozuję do zdjęć.

Dobrze się panu współpracuje ze słynnym Holendrem?

To był znakomity piłkarz, pamiętam go jeszcze z telewizji jako niesamowitego walczaka, który świetnie kierował grą defensywną zespołów. Nigdy nie odstawiał nogi, nie pękał w żadnych sytuacjach, a w pojedynkach główkowych radził sobie wybornie. Stam emanuje spokojem, potrafi przekazać każdemu zawodnikowi, czego od niego oczekuje. Wiele nie pograłem, z oczywistych względów, w zakończonym sezonie, lecz czuję, że Holender wierzy we mnie. Podczas leczenia kontuzji Stam poświęcał mi czas, pytał o samopoczucie. To świetny menedżer, a przede wszystkim człowiek na poziomie, szczery, sprawiedliwy.

ZOBACZ WIDEO Getafe wraca do Primera Division. Zobacz skrót meczu z CD Tenerife [ZDJĘCIA ELEVEN]

Zdarza mu się uczestniczyć w gierkach treningowych z piłkarzami?

Czasami bierze w nich udział i jesteśmy pod wrażeniem, bo wygląda znakomicie. Nie ma się co oszukiwać, Stam ma ogromny autorytet u piłkarzy, zresztą w całym klubie.

Trudno przestawić się z polskiej ekstraklasy na wyczerpujące rozgrywki Championship?

Dla mnie to nie stanowiło problemu. Nie spotkałem się z tym, by jakiś zawodnik z klubu Championship narzekał, że musi grać bardzo intensywnie. Po to się zostaje piłkarzem, by jak najczęściej wychodzić na boisko, rywalizować o dużą stawkę. Na zapleczu angielskiej elity nie brakuje bardzo dobrych zespołów, z dużymi ambicjami, naszpikowanych znanymi zawodnikami.

Można w ogóle porównać Championship z ekstraklasą?

Każdy trener ma inny sposób na prowadzenie zajęć, inną wizję na futbol. Z Jaapem Stamem mamy dużo treningów z piłką, widać holenderski sposób myślenia. Staramy się konstruować akcje dokładnie, od tyłu, nie ma w ogóle długich zagrań do napastników, no może czasami, gdy jest to już potrzebne. W Polsce też nie narzekałem, u Jacka Zielińskiego w Cracovii poczyniłem wyraźne postępy i na pewno zostałem dobrze przygotowany do wymagających angielskich realiów. Jeśli miałbym znaleźć jakieś różnice między drugim szczeblem w Anglii a polską ekstraklasą, to może na Wyspach trenuje się więcej i intensywniej. Piłkarz, jak mu zależy, jest w stanie dostosować się do zwyczajów panujących w danym kraju.

Który z napastników występujących na zapleczu Premier League wywarł na panu najkorzystniejsze wrażenie?

W Reading Francuz Yann Kermorgant, liczący sobie już 35 lat, strzelił w poprzednim sezonie mnóstwo goli, biorąc pod uwagę baraże – 19. Znakomici atakujący bronią barw Newcastle United, Brighton, w Leeds United rewelacyjnie poczynał sobie Chris Wood, najlepszy snajper Championship, który niebawem zagra w Pucharze Konfederacji z kadrą Nowej Zelandii. O sile rozgrywek, w których mam przyjemność występować, znakomicie świadczy choćby...Rafa Benitez, menedżer Newcastle United. Słynny szkoleniowiec w futbolu wygrał mnóstwo trofeów, a pracował w minionym sezonie w Championship. Tu jest wszystko – piękne stadiony, wspaniali kibice, emocje, pieniądze.

W polu karnym rzeczywiście walczy się bez pardonu?

Często numer 9 to wielki chłop, nastawiony na przepychanie się z obrońcami, na wybitnie trudne pojedynki główkowe. Zauważyłem, że rzesza zawodników z Championship dysponuje znakomitym wyskokiem z miejsca. Gra głową to niezwykle istotny element w Anglii.

Reading zabolały przegrane baraże o Premier League z Huddersfield?

Na pewno. Konkurs rzutów karnych trudno się nawet oglądało, a jego finał był szczęśliwy dla Huddersfield, nie Reading. Ostatnio mój obecny klub w elicie grał w sezonie 2012-13, a fani wspominają też sezon 2006-07, zakończony na ósmym miejscu. Zespół pod wodzą Jaapa Stama ma przed sobą wielkie perspektywy, tworzymy mieszankę rutyny z młodością, jesteśmy głodni sukcesów.

Newcastle i Brighton były w zakończonym sezonie poza zasięgiem?

Obie ekipy dysponowały bardzo szerokimi kadrami i to miało kluczowe znaczenie na finiszu. Gdy nasza strata do prowadzącego duetu zrobiła się zbyt duża, nastawiliśmy się na play-off, by w nich osiągnąć najlepszą dyspozycję. Zabrakło trochę szczęścia.

Gdy leczył pan kontuzję, pojawiły się propozycje przenosin do innych zespołów?

Zimą, dokładnie pod koniec stycznia, gdy wznowiłem treningi, pojawiło się kilka tematów, brano pod uwagę wypożyczenie, nie tylko do Championship. Teraz to się urzeczywistnia, wracam do polskiej ekstraklasy, która jest mi doskonale znana, a Lech ma poważne ambicje. Najistotniejsze, bym regularnie wychodził na boisko, także w kontekście mojej reprezentacyjnej kariery.

W styczniu brano pod uwagę wypożyczenie Rakelsa do Cracovii?

Coś tam spekulowano, ale do mnie taka informacja nie dotarła.

Śledzi pan cały czas losy Pasów?

Jestem na bieżąco, mam kontakt z trenerem i zawodnikami, a mecze Cracovii oglądałem regularnie w telewizji.

Potrafi pan wytłumaczyć, dlaczego Cracovia musiała się bronić przed spadkiem z ekstraklasy?

Mam za daleko z Anglii, by dokonać rzetelnej oceny. Trochę za dużo było w zespole Jacka Zielińskiego kontuzji, ale przecież to nie wina szkoleniowca, po prostu pech. Absencja głównych zawodników w decydujących meczach odbiła się na rezultatach. W niektórych momentach zabrakło też szczęścia. Nie wolno też zapominać o tym, że w ekstraklasie nie da się wygrywać na stojąco. Cały czas poziom ligi w Polsce się podnosi, w zasadzie nie ma łatwych meczów, każdy faworyt ma problemy. Cracovia wpadła w dołek, lecz z nim sobie poradziła i może myśleć o kolejnym sezonie.

Dlaczego Bartkowi Kapustce nie poszło w Leicester City?

Każdy przypadek w piłce nożnej trzeba rozpatrywać indywidualnie. Bartek trafił do zespołu, który zdobył mistrzostwo Anglii, zaraz po ciężkim sezonie dla siebie, zwieńczonym udziałem w finałach Euro 2016 we Francji. Kapustka ma ogromny potencjał, jest młody i wszystko, co najlepsze, przed nim. Na pewno nie może się podłamywać, bo w piłce jak nie wykorzystasz jednej szansy, stoisz przed drugą, trzecią.

Zmiana selekcjonera w reprezentacji Łotwy to dla pana dobra wiadomość?

Aleksandrs Starkovs poświęcił mi trochę czasu podczas czerwcowego zgrupowania. Wiem, jaką ma wizję futbolu, że chce odmłodzić skład, a pewnie wyniki na razie nie będą takie, jak oczekują kibice, my sami. Jesteśmy w przebudowie, a ja mam ambicje i najwyższa pora, by zacząć strzelać gole w drużynie narodowej. Liczę, że to nastąpi jeszcze w tych kwalifikacjach do mundialu, bo przed nami do rozegrania cztery spotkania.

Co do poprzednika Starkovsa, Mariansa Paharsa, też współpracowało się z nim dobrze, choć opuściłem kilka spotkań przez problemy ze zdrowiem. Poprzednie eliminacje - do Euro 2016 - zakończyły się niepowodzeniem, choć potrafiliśmy urywać punkty znacznie silniejszym drużynom. Porażka na koniec z Kazachstanem w Rydze chwały nam jednak nie przyniosła, ale nie ma się co oglądać za siebie. Starkovs wprowadził reprezentację Łotwy do finałów Euro 2004, dzięki jego pracy świat usłyszał o naszym kraju i że można w nim dobrze kopać piłkę. Dziś rzeczywistość wygląda inaczej, ale wierzę, że staniemy się solidną ekipą. Co do mnie, planuję powrót do pierwszej jedenastki, bo już nawet zapomniałem, kiedy w barwach narodowych wyszedłem na murawę od pierwszego gwizdka.

Jak się grało przeciw Cristiano Ronaldo w Rydze?

Zaliczyłem 23 minuty, ale CR7 obserwowałem wnikliwie z perspektywy ławki rezerwowych i muszę przyznać, że to zawodnik kosmiczny. Gra przeciw takim zawodnikom jak on, i takim zespołom jak Portugalia to wyjątkowo cenne doświadczenie. Portugalczycy zdobyli mistrzostwo Europy, a po francuskim turnieju są chyba jeszcze mocniejsi, doszła pewność siebie i kilku nowych, ciekawych piłkarzy. Przyjazd ekipy prowadzonej przez Fernando Santosa do stolicy Łotwy pokazał popularność piłki nożnej. Niby w naszym kraju ustępuje ona niektórym dyscyplinom, ale popyt na wielki futbol nie słabnie.

Źródło artykułu: