Wynik lepszy niż gra - relacja z meczu KGHM Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów

Podczas ćwierćfinałowego meczu Pucharu Polski pomiędzy KGHM Zagłębiem Lubin, a Ruchem Chorzów więcej emocji było na trybunach, niż na murawie Dialog Arena. Niebiescy awansowali do półfinału rozgrywek, wygrywając w drugim spotkaniu 2:1. Tymczasem kibice miejscowych domagali się zwolnienia Roberta Jończyka.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski

Na jednej z trybun wywiesili wymowny transparent: "Zero ambicji - zero dopingu, Jończyk dziękujemy". Fani Miedziowych są wściekli na swoich ulubieńców za ostatnią porażkę z Podbeskidziem Bielsko-Biała (0:3). Zdecydowali się nie dopingować swoich piłkarzy w meczu z Ruchem, a jedynie domagali się zwolnienia trenera Jończyka.

Ten zdecydował się desygnować do gry wielu juniorów. Z podstawowego składu zagrali jedynie: Aleksander Ptak, Dariusz Jackiewicz, Michał Stasiak oraz Ilijan Micanski. - Stasiak i Micanski zagrali, ponieważ muszą wchodzić w rytm meczowy - tłumaczył po spotkaniu Jończyk. Reszta zawodników to byli zawodnicy bardzo młodzi. Ruch z kolei pojawił się w silnym zestawieniu, chociaż Bogusław Pietrzak zapowiadał, że da szansę rezerwowym.

Od pierwszych minut nieporadnością "popisywali się" gracze obu drużyn. Więcej niedokładności i nonszalancji było w poczynaniach gospodarzy. Już w drugiej minucie Joel Pires postanowił "zabawić się" z przeciwniem na piątym metrze. Skończyło się szczęśliwe dla gospodarzy, ponieważ piłkę złapał Aleksander Ptak.

W ósmej minucie szczęście opuściło Zagłębie. Błąd defensywy wykorzystał Pavol Balaz, który płaskim strzałem z lewej strony pola karnego pokonał bramkarza Miedziowych. Kibice Zagłębia chwilę wcześniej skandowali hasło: "cztery do zera, albo zwalniamy trenera". Po tym golu było już pewne, że dogrywki w tym spotkaniu nie będzie. Dodatkowo miejscowi nagrodzili bramkę Balaza rzęsistymi brawami.

Kolejne minuty przyniosły kilka słabych strzałów piłkarzy Zagłębia. Ci nie byli w stanie poważniej zagrozić bramce strzeżonej przez Krzysztofa Pilarza. Nadal brakowało celności w podaniach. Prym wiódł w tym Bartosz Rymaniak, który należał na boisku do najsłabszych zawodników. - Niektórzy z moich piłkarzy mieli życiową szansę - mówił po meczu Jończyk. Ta uwaga dotyczyła się głównie Rymaniaka. - Ja nie jestem do końca zadowolony. Może ich to przerosło - dodał.

W pierwszej połowie gospodarze stworzyli sobie jeszcze dwie groźne sytuacje. Przy pierwszej na strzał nie zdecydował się Damian Piotrowski, a przy drugiej Ilijan Micanski o mały włos, a przelobowałby Pilarza. Ten końcówkami palców sparował futbolówkę na rzut rożny. Ostatecznie do końca pierwszej połowy więcej goli nie padło i sędzia zaprosił piłkarzy na przerwę.

120 sekund po zmianie stron przytomnie piłkę do Piotrowskiego zagrał aktywny Micanski. Skrzydłowy Zagłębia zdecydował się na płaski strzał, który nogami obronił Pilarz. Tymczasem w 57. minucie było już 2:0 dla Ruchu. Kolejny błąd defensywy lubinian bezlitośnie wykorzystali goście. Zupełnie niepilnowany na prawej stronie Wojciech Grzyb dośrodkował na piąty metr, gdzie z kolei nikogo obok siebie nie miał Marcin Nowacki i spokojnie dołożył tylko nogę.

Trener Jończyk postanowił sięgnąć po swojego asa. Na boisku pojawił się Szymon Pawłowski i reprezentant Polski wniósł sporo ożywienia w poczynania ofensywne gospodarzy. Już dwie minuty po pojawieniu się na murawie, Pawłowski ograł trzech zawodników Ruchu i zagrał w pole karne do Piotrowskiego. Ten po kontakcie z przeciwnikiem upadł na murawę i domagał się rzutu karnego. Gwizdek arbitra milczał.

Jednak skrzydłowy Zagłębia miał tego dnia swoją wielką chwilę. 20 minut przed końcem zdobył kapitalną bramkę. Przyjął futbolówkę na klatkę piersiową, a następnie uderzył z woleja. Piłka zatrzymała się dopiero w okienku bramki Ruchu, a strzał Piotrowski oddał będąc na linii pola karnego. - Bramka cieszy, ale smuci przegrana - podsumował zawodnik Zagłębia.

W ostatnich minutach Ruch mógł podwyższyć wynik spotkania. Najpierw piłką w słupek trafił Tomasz Brzyski, a po chwili także Pavol Balaz. Mimo to Niebiescy wygrali 2:1 i awansowali do półfinału. Po spotkaniu mogli fetować zwycięstwo z liczną grupą swoich sympatyków. Dwóch z nich nie będzie miło wspominało tego meczu. Jeden z nich stracił palca, a drugi przebił na wylot dłoń - obaj doznali tych obrażeń wspinając się na siatkę ochronną.

Zagłębie nie wygrało piątego meczu z rzędu. Ruch przełamał serię czterech spotkań bez wygranej i to on zagra w półfinale Pucharu Polski.

KGHM Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów 1:2 (0:1)
0:1 - Balaz 8'
0:2 - Nowacki 57'
1:2 - Piotrowski 70'

Składy:

KGHM Zagłębie Lubin: Ptak - Stasiak (58' Jasiński), Ganowicz, Fryzowicz, Oleksy, Rymaniak, Pires (65' Kapias), Jackiewicz, Piotrowski, Kowbel, Micanski (60' Pawłowski).

Ruch Chorzów: Pilarz - Kieruzel, Grodzicki (46' Sadlok), Adamski, Mizgajski (37' Brzyski), Baran, Grzyb, Janoszka, Nowacki, Balaz, Fabus (63' Jakubowski).

Żółte kartki: Ganowicz (KGMH Zagłębie) oraz Kieruzel (Ruch).

Sędzia: Marcin Roguski (Warszawa).

Widzów: 3800 (gości: 500).

Najlepszy piłkarz Zagłębia: Damian Piotrowski.
Najlepszy piłkarz Ruchu: Marcin Nowacki.

Najlepszy piłkarz meczu: Marcin Nowacki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×