Dariusz Mioduski: Legia już nie będzie wydawała bez sensu

Prawda jest taka, że nie mamy rezerwy, na którą liczyłem. Na ten moment nie ma w klubowej kasie żadnych oszczędności - zdradza Dariusz Mioduski, właściciel Legii Warszawa.

Piłka Nożna
Piłka Nożna
Prezes Legii Dariusz Mioduski / Prezes Legii Dariusz Mioduski

Jedyny właściciel i prezes Legii, odkąd przejął wszystkie drążki sterownicze przy Łazienkowskiej, jest trudno osiągalny nie tylko przez dziennikarzy, ale - jak usłyszałem na miejscu - także przez pracowników klubu, z którymi akurat nie wdraża nowych projektów. Dariusz Mioduski jest rzeczywiście mocno zaangażowany w poukładanie sportowej spółki na własną modłę i napędzenie w tych sektorach, które dotąd były jego zdaniem zaniedbane. Robi też jednak wiele, żeby posprzątać pozostałości po burzliwej rozgrywce z byłymi współudziałowcami. Akcje zostały już spłacone, natomiast pretensje i żal dopiero są wyciszane.

Adam Godlewski, "Piłka Nożna": Śledzi pan ruchy na rynku transferowym?

Dariusz Mioduski: Jasne, że tak.

I nie jest pan zmartwiony ofensywą Lecha?

Nie, Lech robi to, co powinien robić. Różnica między naszymi klubami jest taka, że oni muszą przebudować drużynę, my zaś - jedynie wzmocnić na kilku pozycjach. Z zastrzeżeniem, że dla nas i tak największym wzmocnieniem będzie utrzymanie trzonu, który istnieje. W Poznaniu spodziewają się zapewne, że kilku kluczowych zawodników jeszcze odejdzie, dlatego wcale się nie dziwię, że zaangażowano liczną grupę nowych. Na dodatek robią to stosunkowo wcześnie, co też jest łatwe do wytłumaczenia, ponieważ Lech rozpoczyna grę w pucharach dwa tygodnie wcześniej niż Legia. Prawda jest taka, że nasz poznański rywal był pod ścianą i nie miał wyjścia. Byłoby przecież bardzo źle dla polskiej piłki klubowej, również z punktu widzenia Legii, gdyby Lech odpadł z Ligi Europy już w kwalifikacjach.

Już dawno nie było jednak tak, żeby Lech przelicytował Legię w staraniach o zawodnika, proponując mu wyższe uposażenie.

Żeby była pełna jasność - Niklas Baerkroth, bo wnoszę, że o tym szwedzkim zawodniku teraz mówimy, nigdy nie był na jakiejkolwiek naszej liście. Po raz pierwszy zetknąłem się z jego nazwiskiem w polskich mediach. Nie prowadziliśmy nawet wstępnych rozmów, nie miałem z tym piłkarzem żadnego kontaktu. Bardzo blisko współpracuję z naszym działem sportu i wiem, kto jest w sferze zainteresowań Legii.

ZOBACZ WIDEO ME U-21. Karol Linetty: Zawaliliśmy (WIDEO)

Jak wygląda struktura transferowa Legii pod pańskim jednoosobowym kierownictwem?

Istotna, najbardziej jakościowa zmiana w tym względzie, wprowadzona już od tego okienka transferowego, jest taka, że mamy zespół, złożony z kompetentnych i kluczowych dla działu sportowego osób, które pracują wspólnie nad tworzeniem i realizacją polityki transferowej. W jego skład wchodzą Michał Żewłakow, Radek Kucharski, Marcin Żewłakow, Jacek Magiera i ja. Oczywiście polegamy też w pełni na pracy naszego skautingu. W przygotowaniach pełnej strategii sportowej uczestniczą też Jacek Zieliński i Radek Mozyrko.

Każdy głos waży tyle samo czy pański jest decydujący? Nie było takiej sytuacji, żeby jakąś kandydaturę trzeba było przegłosować. Albo kogoś chcemy, albo nie. Jeśli ktokolwiek ma jakiekolwiek zastrzeżenia, po prostu bierzemy je pod uwagę. Dla mnie kluczowa jest jak najbardziej pełna wiedza o zawodniku, którego chcemy pozyskać. To znaczy musimy znać również jego ograniczenia, aby zatrudnić go w pełni świadomie. Proces analityczny i myślowy w ocenie piłkarskiej i czysto ludzkiej jest rozbudowany właśnie po to, aby zminimalizować ryzyko.

Opieramy się na profesjonalnych obserwacjach i wywiadach środowiskowych w znacznie większym stopniu, niż było to w Legii praktykowane w ostatnim czasie. Wiadomo, że ideałów nie znajdziemy, tacy gracze pozostają poza naszym zasięgiem finansowym, ale już podczas selekcji możemy wskazać tych z największymi predyspozycjami do gry w Legii. I wszyscy dokładamy starań, aby tak właśnie było.

Rozmawiamy w przeddzień rozpoczęcia letnich przygotowań w Warce, zasadne jest więc pytanie, w jakim stopniu kadra z poprzedniego sezonu zostanie utrzymana?

W dużej mierze zostanie. Mamy dobry zespół, nie ma więc sensu za bardzo go zmieniać. Oczywiście kluczowy jest temat pozostania Vadisa, bo w mojej ocenie to absolutnie czołowy zawodnik drużyny. Odjidja-Ofoe patrzy na różne możliwości, ale ja wciąż jestem optymistą w kwestii jego dalszej gry dla Legii. Wierzę, że on też zrozumie, że pozostanie w Legii jest również najlepszą opcją dla niego. Patrząc szerzej, mamy obecnie pod kontraktami bardzo szeroką grupę - około 40 zawodników powiązanych z pierwszą drużyną, z których znaczna część na co dzień nie gra. Niektórzy dostaną teraz szansę na obozie z uwagi na przedłużone urlopy reprezentantów. I albo udowodnią przydatność, albo będą musieli odejść. Prawda jest bowiem taka, że na dziś Legia nie potrzebuje uzupełnień składu, tylko realnych wzmocnień.

Ile musiałby pan zobaczyć na stole, żeby sprzedać Vadisa? 5, 8, a może 10 milionów euro?

W ogóle nie myślę w takich kategoriach. Dla mnie Vadis ma ważny kontrakt i chcę go zatrzymać w klubie. To jest priorytet, dlatego nie zamierzam nawet spekulować, ile ktoś musiałby położyć na stole. Gdyby pojawiła się naprawdę duża suma, to będę się zastanawiał, czy jej przyjęcie byłoby sensowne z punktu widzenia rozwoju Legii. Na dziś nie ma jednak konkretów, nie ma zatem tematu.

Czy Dariusz Mioduski przeniesie Legię na jeszcze wyższy poziom?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×