Powinniśmy mieć pretensje do siebie - komentarze po meczu Stal Sanok - Legia Warszawa

Stal Sanok była niezwykle blisko historycznego sukcesu, jakim byłby awans do półfinału Remes Pucharu Polski, po pokonaniu Legii Warszawa. Sanoczanie prowadzili już nawet 1:0 i od awansu byli już tylko o jednego gola. - Powinniśmy mieć pretensje do siebie - uważa ich szkoleniowiec Janusz Sieradzki.

Janusz Sieradzki (trener Stali Sanok): Zremisowaliśmy i pożegnaliśmy się z rozgrywkami, ale Legia nie miała łatwo z nami. Powinniśmy mieć pretensje do siebie. Nie wykorzystaliśmy kilku sytuacji w pierwszym spotkaniu. Gdybyśmy z Warszawy wywieźli remis 2:2, to teraz cieszylibyśmy się z awansu. W pierwszej połowie Nikody wyszedł sam na sam z bramkarzem rywali i gdyby mądrzej się zachował wcześniej objęlibyśmy prowadzenie. To jednak wynika z braku doświadczenia. Zaraz po przerwie Paweł Kosiba strzelił gola. Później wprowadziłem na boisko dodatkowego napastnika, ale to nie przyniosło spodziewanych efektów. Kończymy przygodę z Pucharem Polski, ale nie musimy wstydzić się swojej postawy. Zostaje nam liga. Mam nadzieję, że w przyszłości sędziowie nie będą nas krzywdzić, tak jak zrobili to w ostatniej kolejce.

Jan Urban (trener Legii Warszawa): Był to trudny mecz. Puchar ma to do siebie, że zdarzają się w nim liczne niespodzianki. W tej edycji każde nasze spotkanie było bardzo trudne. Ale przysłowie mówi, że są to złe miłego początki. Dzisiaj gospodarze sprawili nam spore problemy. Graliśmy na ciężkim boisku. Przy bramce Pawła Kosiby nie miałem żadnych obaw, chociaż Stal uwierzyła, że coś może ugrać. Na szczęście bardzo dobre wejście miał Radek Mikołajczak. Po wyrównaniu uspokoiliśmy grę. Niestety nie dotrwaliśmy w komplecie do ostatniego gwizdka, ponieważ kontuzja wykluczyła Mikołajczaka. Mam do niego trochę pretensji, że wcześniej nie zgłosił urazu. Skrzydłowy opuścił boisko kiedy już wykorzystałem limit zmian, ale takie są błędy młodości. Mam nadzieję, że wkrótce na Łazienkowską powróci doping taki, jaki mieliśmy dzisiaj w Sanoku. Dzisiaj cała drużyna czuła wsparcie kibiców.

Miroslav Radović (Legia Warszawa): Dzisiaj nie zaprezentowaliśmy się najlepiej. Gra nie była najlepsza, ale wywalczyliśmy awans. Stal występuje w IV lidze, a doskonale pamiętam, jak tutaj przegraliśmy przed trzema laty. W sobotę czeka nas trudny mecz ligowy z Cracovią. Po straconej bramce trochę przypomniały się upiory z 2006 roku. Na szczęście dzisiaj spotkanie zakończyło się happy endem.

Piotr Rocki (Legia Warszawa): Przyjechaliśmy tutaj po awans i ten cel osiągnęliśmy. Na stadionie zjawiło się wielu kibiców, którzy wspierali miejscowych zawodników. Boisko znajdowało się w fatalnym stanie, przypominało beton. Życzę Stali, aby w kolejnych meczach grała z taką determinacją jak dzisiaj. W dwumeczu z nami sanoczanie gryźli trawę, walczyli bardzo ambitnie. Dla nas były to kolejny mecze. W sobotę walczymy o ligowe punkty z Cracovią i też nie będzie łatwo.

Mariusz Sumara (Stal Sanok): Remis z Legią to dobry wynik. Myślę, że w niczym nie odstawaliśmy gościom, a momentami potrafiliśmy wypracować przewagę w środku pola. Staramy się grać jak najlepiej. Przyznam, że trochę więcej oczekiwałem po zespole z Warszawy. W końcu oni walczą o mistrza, a my występujemy w IV lidze. Przed dwumeczem każdy skazywał nas na klęskę, tymczasem w stolicy pokazaliśmy niezły futbol. Dzisiaj osiągnęliśmy remis. Wcześniej potrafiliśmy ich ograć, więc nasz bilans jest na remis.

Maciej Kuzicki (Stal Sanok): Najbardziej żałuję naszych okazji z pierwszej połowy. Gdybyśmy na przerwę schodzili z jednobramkowym prowadzeniem, to zupełnie inaczej zagralibyśmy po przerwie. Nie awansowaliśmy, ale nie ma dramatu. Na pewno nie przynieśliśmy wstydu. Zaprezentowaliśmy się całkiem nieźle na tle profesjonalnej drużyny. Znamy swoje możliwości, ale każdy z nas po cichu marzył o awansie. Nie graliśmy o remis, próbowaliśmy wygrać. Odpadliśmy z rozgrywek o Puchar Polski. Teraz musimy skupić się na najbliższych ligowych potyczkach.

Komentarze (0)