Robert Lewandowski z ulicą swojego imienia? "Małe szaleństwo"

Getty Images / Stuart Franklin / Robert Lewandowski to jeden z najlepszych obcokrajowców w historii Bundesligi
Getty Images / Stuart Franklin / Robert Lewandowski to jeden z najlepszych obcokrajowców w historii Bundesligi

W sierpniu Rada Miejska Kuźni Raciborskiej zdecyduje, czy nazwać jedną z ulic imieniem Roberta Lewandowskiego. Miasto nie jest związane z piłkarzem, a on sam ma przed sobą jeszcze kilka długich lat kariery sportowej. Sprawa wywołała medialną burzę.

Burmistrz Paweł Macha pozytywnie przyjął inicjatywę, a sam Lewandowski zgodził się na takie rozwiązanie. Ulica i tak musiałaby zmienić nazwę, bo do tej pory nosiła imię gen. Karola Świerczewskiego, a ustawa dekomunizacyjna zobowiązuje samorządy do usunięcia nazwisk osób związanych z PRL-em.

Sabina Chroboczek-Wierzchowska, przewodnicząca 15-osobowej Rady Miejskiej w Kuźni Raciborskiej, nie jest w stanie powiedzieć, czy głosowanie będzie tylko formalnością. Nie chce też zdradzać, czy poprze pomysł. Potwierdza jednak, że dzięki inicjatywie mieszkańców, niespełna 5,5-tysięczne miasto nabrało rozgłosu.

Kuźnia kiedyś słynęła z piłki ręcznej (jeszcze w wydaniu 11-osobowym). KS Stal w 1954 roku zdobyła nawet tytuł mistrza Polski. Dzisiaj w miasteczku położonym w województwie śląskim popularne jest jiu-jitsu. Podobno są tutaj jedne z lepszych obiektów sportowych na terenie powiatu raciborskiego, ale do sukcesów piłkarskich a- i b-klasowym drużynom daleko.

28 lat? Wystarczy!

- Robert już tyle zrobił dla polskiej i światowej piłki, że za życia jest legendą. Skoro taka wola mieszkańców, to dlaczego nie nazwać ulicy jego imieniem? - pyta Jan Tomaszewski, kolejna, choć niegrająca już, legenda polskiej piłki.

ZOBACZ WIDEO Piękne gole w brazylijskiej Serie A. Zobacz skrót meczu Flamengo - Sao Paulo [ZDJĘCIA ELEVEN]

Były bramkarz reprezentacji uważa, że napastnik Bayernu Monachium dobrze zrobił przyjmując propozycję od miasta. Jest reklamą naszego kraju tak, jak kiedyś był Adam Małysz. - Choć, bez urazy dla Adama, skoki narciarskie to nie piłka nożna. Futbol to najpopularniejsza dyscyplina na świecie.

28 lat (Lewandowski obchodzi urodziny 21 sierpnia) to nie za mało, aby ochrzcić ulicę czyimś imieniem. Tomaszewskiego interesują dotychczasowe dokonania kapitana kadry. Polacy utożsamiają się z gwiazdą, a sam Robert nie jest bohaterem skandali. Zasłynął wyłącznie swoją pracą.

- Jestem dumny z tego, że osobiście znam Lewandowskiego. To mój młodszy kolega. Jeśli jakiś uczony coś wynajdzie i dostanie za to Nobla, jest to nobilitacja dla osiągnięcia tego człowieka. A czy później rozpije się za zarobione miliony, to już inna sprawa. Na nagrodę zasłużył - zaznacza były bramkarz. - Robert jest w trójce najlepszych piłkarzy świata obok Ronaldo i Messiego. A dlaczego nie jest najlepszy? Bo nie reklamuje się tak, jak oni.

Tomaszewski zgodziłby się, aby nazwano ulicę jego imieniem. Sam jednak nie będzie o to zabiegać. - Kiedyś byłem osobą publiczną, co zobowiązuje. To kibice zrobili ze mnie Tomaszewskiego. I dziennikarze. Kiedyś, kiedy śp. Zbigniew Religa, którego znałem bardzo dobrze, ogłosił akcję zbierania pieniędzy, natychmiast na aukcji telewizyjnej sprzedałem swój medal z mistrzostw świata. Grając na mundialu byłem barykadą stworzoną z waszych serc! Dla mnie największą satysfakcją było, że broniąc w reprezentacji, broniło ze mną pół Polski.

Małe szaleństwo

Zgoda Lewandowskiego na uhonorowanie jego nazwiska, nie razi Jędrzeja Hugo-Badera, eksperta ds. marketingu sportowego. Szczególnie, że inicjatywa nie wyszła od gwiazdy Bayernu, ale od mieszkańców i władz miasteczka. - Mam wrażenie, że Robert Lewandowski jest osobą skromną, nie będącą megalomanem, mimo ogromnego sukcesu, jaki osiągnął. Pytanie jednak, czy sam pomysł nie jest swego rodzaju małym szaleństwem.

Sprawa prezentowałaby się inaczej, gdyby inicjatywna wyszła np. od lesznian, mieszkańców miasta, z którym Lewandowski jest blisko związany i w którym nadal mieszka jego matka. Pytanie, co będzie kolejnym krokiem - szkoły imienia Lewandowskiego?

- W Warszawie jedną z ulic na Bemowie nazwano imieniem Kazimierza Deyny. Z nim jednak jest związana wielka historia, to legenda Legii. Cieszę się, że na mapie stolicy znalazło się miejsce dla niego. Mówimy jednak o piłkarzu-pomniku. Tymczasem kariera Roberta nawet nie zbliża się ku schyłkowi. Oczywiście pomysł nazwania ulicy jego imieniem nie jest rażący, ale pytanie, czy inicjatorzy się nie pospieszyli.

Hugo-Bader cieszy się, że w Polsce wreszcie możemy żyć nazwiskami piłkarzy grających aktualnie. Reprezentanci Polski, na czele z Lewandowskim, są legendami w szczytowym momencie kariery. - Dobrze więc, że takie idee powstają. To jest barwne, fajne. Bądźmy dumni, że mamy sportowców, którzy inspirują. Powstaje jednak pytanie, czy teraz co drugie miasto w Polsce nie będzie chciało mieć ulicy Lewandowskiego.

Źródło artykułu: