Wielka zadyma na stadionie w Brazylii. Jeden kibic nie żyje, trzech rannych

Po meczu Vasco z Flamengo na trybunach zrobiło się bardzo niebezpiecznie. Do akcji wkroczyła policja i zaczęła używać broni, aby zaprowadzić spokój. Świadkowie twierdzą, że to oni są odpowiedzialni za śmierć kibica.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
YouTube
W dwunastej kolejce brazylijskiej ekstraklasy spotkały się drużyny, których kibice od dawna za sobą nie przepadają. Vasco da Gama od wielu lat nie przegrało na własnym stadionie z Flamengo Rio de Janeiro, ale ta seria właśnie została przerwana.

Porażka rozwścieczyła miejscowych chuliganów, którzy po ostatnim gwizdku sędziego wszczęli awantury. Na murawę poleciały bomby domowej roboty. Do akcji wkroczyli policjanci i sytuacja zrobiła się bardzo niebezpieczna.

Policja zaprowadziła spokój, używając do tego broni oraz gazu pieprzowego. Brazylijskie media donoszą, że chuligani próbowali m.in. dostać się do loży prasowej. Niestety, jest jedna ofiara śmiertelna.


27-letni mężczyzna został postrzelony w klatkę piersiową. Przyjaciele fana Vasco chcieli przewieźć go do szpitala, ale zmarł w samochodzie. Świadkowie twierdzą, że za śmierć odpowiedzialni są policjanci, którzy strzelali do ludzi.

ZOBACZ WIDEO Cudowne gole w La Paz! Lanus bliżej awansu do ćwierćfinału Copa Libertadores

Trzy inne osoby są ranne. Dwaj mężczyźni zostali postrzeleni w nogi, a jeden został trafiony odłamkami. W najbliższych dniach będzie prowadzone śledztwo, które ma wyjaśnić, kto odpowiada za śmierć 27-latka.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×